Historia

A mogło być wspaniale…

Albo przynajmniej dobrze. Zamysł, aby niełatwą historię wojny polsko-bolszewickiej sprzed dokładnie stu lat opowiedzieć dzisiejszym nastolatkom w formie komiksu był świetny, ale wykonanie słabe. 

Już sama okładka nie wzbudziła mojego zachwytu. Mimo, że wszystkie elementy kompozycji są na swoim miejscu – tytuł z odpowiednią stylizacją każdego wyrazu: „wojna” czarnymi poszarpanymi literami na czerwonym tle łuny i pożogi, „polsko” w kolorach biało czerwonych, a „bolszewicka” w barwach sowieckich, czerwono-złotych sztandarów i stylizowany na cyrylicę. I orzeł biały z ryngrafem Matki  Boskiej Częstochowskiej na piersi, i sierp z młotem, i żołnierze obu wrogich armii tuż przed zwarciem w śmiertelnym boju. Kompozycja zamknięta, niby wszystko w porządku. Czego więc mi brak? Tego co tworzy dobre komiksy: kreski rysownika. I to jest największy mankament całej publikacji. Pan Paweł Kołodziejski napracował się nad scenariuszem i niełatwym tekstem, ale nie dopełnił dzieła dobrymi ilustracjami. Są one po prostu brzydkie i nierówne. Czasem zadawałem sobie pytanie: czy to karykatura, patos czy groteska? Taka mieszanina jest trudno strawna.

Moi nastoletni synowie, poproszeni o recenzję tego komiksu, po kilku stronach odłożyli lekturę. Nie byli w stanie dalej czytać, bo odrzucała ich estetyka wykonania, pewna niedbałość rysunku, czy – mówiąc wprost – brak talentu rysowniczego autora. A to przekłada się na chaos opowieści –  na niektórych stronach czytelnik zaczyna gubić wątek, bo nie wiadomo, który dymek przynależy do którego rysunku i jaka jest kolejność narracji. Na to wszystko nakłada się chęć autora aby jak najpełniej pokazać różne aspekty i konteksty konfliktu, co w przypadku książki historycznej jest zrozumiałe i pożądane, a dla komiksu zabójcze. Nie brak tu map sytuacyjnych ruchów wojsk, hymnu bolszewików, amerykańskich lotników i księdza Skorupki. Nie zabrakło nawet Jana Pawła II, który urodził się w roku 1920. I tylko klarowność przekazu gdzieś się zagubiła.

Sytuację trochę ratuje zakończenie, nie tyle komiksu co całego tomu. Pod koniec publikacji znajdziemy portrety poszczególnych bohaterów opisanych wcześniej wydarzeń, czyli polskich i sowieckich dowódców, wraz z krótszymi lub dłuższymi notkami biograficznymi. Informacje pod rysunkami poszczególnych postaci są zwięzłe, ale ciekawe, opisują ich role w wojnie 1920 i dalsze koleje losu. Co do podobieństwa twarzy narysowanych postaci do oryginałów, to zmilczę.
Na deser otrzymujemy zwięzły opis wydarzeń całej wojny polsko-sowieckiej pióra pani dr Joanny Wieliczki-Szarkowej, która była również konsultantem historycznym całości. Moim zdaniem lekturę komiksu należy rozpocząć od tego tekstu, aby łatwiej  połapać się w meandrach dzieła Pawła Kołodziejskiego.

Pech jakowyś prześladuje obchody setnej rocznicy jednej z najważniejszych bitew w dziejach Polski i świata. Miało być wspaniale, uroczyście i łuk triumfalny miał stanąć z tej okazji, a tu klapa. Konkurs na pomnik wygrał projekt, który, delikatnie mówiąc, nie wzbudza zachwytu. To może chociaż dobry komiks dla dzieciaków? Ale nie, to też nie wyszło. I nawet patronat oraz dofinansowanie Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego nic nie pomogły. A szkoda, bo mogło powstać coś atrakcyjnego, takie narzędzie do nowoczesnej nauki historii dla młodego pokolenia. Coś co by ich zaciekawiło i wciągnęło. A dostaliśmy produkt niestrawny w formie, chociaż rzetelny od strony naukowej, zupełnie niedostosowany do współczesnej estetyki komiksu, na której wychowane są nasze dzieci. Nawet dla mnie, pamiętającego PRL-owskie komiksy o dzielnej Gwardii Ludowej i magazyn „Relax” i – co ważne – miłośnika historii, dzieło Pawła Kołodziejskiego było wielkim zawodem.

Paweł Kołodziejski, WOJNA POLSKO – BOLSZEWICKA 1920 w komiksie, Wydawnictwo AA, Kraków 2020

O autorze

Rafał Karpiński

Mąż, ojciec jednej córki i dwóch synów. Człowiek wielu zawodów i zainteresowań. Konserwatysta. Miłośnik historii dwudziestego wieku.

Leave a Reply

%d bloggers like this: