Wiara

A myśmy myśleli

„A myśmy myśleli, że On wyzwoli Izraela”

Po dniach smutku nadszedł dzień zwycięstwa – Chrystus zmartwychwstał – a co my z tym zrobiliśmy? Przeszliśmy do porządku dziennego. Pytanie jest: dlaczego?
Może dlatego, że tak nam jest wygodnie, a może z lenistwa? Chrystus przyniósł nam miłość, ale to do nas nie dociera. Bo czymże ta Chrystusowa miłość jest? Czy umiemy sobie odpowiedzieć na to pytanie i zrozumieć?

Zamykamy się w naszych „kokonach” (domach, mieszkaniach) oddzielając się od otoczenia i bliźnich. Boimy się spotkania z drugim człowiekiem bo może będzie coś potrzebował od nas, a to zburzy nasz codzienny rytm życia. W drzwiach naszych siedlisk mamy po klika zamków, ale czy po zamknięciu drzwi czujemy się bezpieczniej? Chyba nie, bo ogarnia nas pustka. Właśnie Chrystusowa miłość chce otworzyć nasze serca na świat.

Uczniowie idący do Emaus byli zasmuceni – bo spodziewali się czegoś innego. My również spodziewamy się po Chrystusie czegoś, co odmieni nasze życie. Tyle zła jest wokół, tyle cierpienia, ciągle słyszymy pytania: Gdzie jest Bóg? Dlaczego On do tego dopuszcza? Jednak z naszej strony nie ma żadnego ruchu, bo skoro Bóg jest tak potężny i miłosierny to niech On to zmieni.

Ile to razy jesteśmy bierni gdy spotykamy się z krzywdą, nie potrafimy wyciągnąć pomocnej dłoni. Czy to w tramwaju, czy autobusie spotykamy się z agresją młodych ludzi i jeżeli to nas nie dotyczy siedzimy cicho. Czy znowu gdy widzimy niepełnosprawnego odwracamy głowę. Mam wrażenie, że wstydzimy się przyznać do swojego człowieczeństwa.

Gubimy Chrystusową miłość, bo tak jest nam wygodnie. Właśnie w tym chaosie dzisiejszego świata, gdzie wszystkie wartości są odrzucane, gdzie narzucana nam jest pseudo tolerancja, mówimy do Jezusa: „a myśmy spodziewali się że nas wyzwoli i obroni”. Jezus Chrystus to już robił przez swoją śmierć na Krzyżu i pokazał jak nas umiłował. Chodząc po Palestynie nauczał jak bardzo trzeba kochać drugiego człowieka oraz sam to pokazywał. Chociażby spotkanie z jawnogrzesznicą. Idąc za wezwaniem Jana Pawła II „Otwórzcie drzwi Chrystusowi” mamy zatopić się w tej Jego miłości, a wówczas świat stanie się lepszy przez nas samych. Nie możemy bać się Krzyża, bo przez niego przyszło Chrystusowe zwycięstwo. Pomimo że Europa dzisiejsza odwraca się od swego dziedzictwa i szuka innego szczęścia. My właśnie na przekór musimy stać przy i pod Krzyżem Chrystusa.

Obecny Papież Franciszek przychodząc z „końca świata” pokazuje nam co mamy zrobić z tą Chrystusową miłością. Mamy bardziej otworzyć się na bliźniego i zawsze wyciągać do niego pomocną dłoń. Co najważniejsze nie trwać w smutku, że ten świat dzisiejszy jest tak straszny, ale się radować i radością mamy dzielić się naszym otoczeniem. Idąc za przykładem biedaczyny z Asyżu musimy widzieć w drugim człowieku naszego Jezusa Chrystusa, a wówczas odmienimy świat.

Photo: jacilluch / Source / CC BY-SA

O autorze

Grzegorz Rutkowski

Były oficer pokładowy, w swojej 35-letniej karierze 10 razy opłynął świat dookoła. Obecnie na emeryturze. Działa społecznie przy parafii Matki Bożej Jasnogórskiej w Szczecinie. Prowadzi półkolonie dla dzieci niepełnosprawnych umysłowo. Razem z żoną Ewą mają córkę Magdę, zięcia Mirka i dwoje wnucząt.

Leave a Reply

%d bloggers like this: