Społeczeństwo

Bądź przy mnie w podróży do nieba

Starość jest darem Bożym. To łaska, której nie każdy z nas dostępuje. Jeśli wszyscy by ją tak postrzegali, wśród seniorów nie byłoby osób smutnych i rozgoryczonych. A jednak są.

Jak więc zrozumieć starość? Co się zmienia w życiu starszego człowieka? Jakie problemy pojawiają się w rodzinie, gdy osoby starsze potrzebują opieki? I jak można sobie z tym radzić? By znaleźć odpowiedzi na te pytania, przyjrzyjmy się najpierw czterem postawom, które najczęściej towarzyszą przekroczeniu progu starości.

 

1. Mądrość wieku dojrzałego – postawa adekwatna

Osoby wykazujące tę postawę po przejściu na emeryturę znajdują sobie ciekawe zajęcia dostosowane do wieku i stanu zdrowia. Pielęgnują ogródek, zajmują się wnukami, studiują na uniwersytecie trzeciego wieku, pracują charytatywnie. Kluczowe jest przy tym unikanie gwałtownych zmian i stopniowe ich wprowadzanie, by moment przejścia na emeryturę nie był chwilą przytłaczającego załamania sposobu życia.

2. Stary a niedojrzały – postawa obronna

Do tej grupy zaliczają się ludzie, którzy nie potrafią się pogodzić z procesem starzenia się i próbują na siłę robić wszystko co do tej pory. Przykłady? Poddają się operacjom plastycznym, by zachować pozory młodego wyglądu. Intensywnie uprawiają sport o wysokim zagrożeniu kontuzjami, by dorównać 20-, 30-latkom. Postawa ta, u której źródeł leży lęk przed starością, paradoksalnie prowadzi do większych problemów niż zaakceptowanie zmian związanych z wiekiem.

3. Oj, ja biedny… – postawa zależna i pasywna

Ludzie z tej grupy to osoby zależne od innych. Poddają się zmianom, które niesie ze sobą starość, bez protestów, jednocześnie oczekując pomocy. Zachowują spokój i pogodę ducha tak długo, jak długo mają zapewnioną opiekę i mogą polegać na innych. Wśród nich jest wiele osób zamykających się w sobie i unikających jakiejkolwiek aktywności.

Wbrew pozorom jednak nawet zaawansowana choroba nie zmusza do przyjęcia postawy pasywnej. Przykładem adekwatnej postawy aktywnej była moja świętej pamięci mama, która nawet przykuta do łóżka, codziennie odmawiała z Radiem Maryja różaniec w intencji całej rodziny. Wykonywała proste ćwiczenia fizyczne i opowiadała bajki wnukom.

 

4. Należy mi się! – agresywna postawa roszczeniowa

Osoby z grupy pasywnej, jeśli zostaną pozbawione pomocy, jakiej oczekują, przyjmują często postawę roszczeniową. Jest ona najbardziej uciążliwa dla otoczenia. Tok rozumowania starszej osoby przebiega następująco: „Tyle z siebie dałem dla rodziny, więc mam teraz prawo wymagać opieki i towarzystwa”. Za takim myśleniem często idą żądania, by rodzina poświęcała się dla nich (np. kosztem dzieci). Czasem dołączają się elementy paranoidalne, jak np. podejrzenia o trucie, okradanie itp. Jak takiej osobie pomóc? Ponieważ zwykle postrzegają otoczenie, a nie samego siebie, jako źródło problemów, rzadko decydują się na skorzystanie z pomocy psychoterapeuty. Szybciej porozmawiają z doradcą emerytalnym. Bywa, że może mieć na nich wpływ przyjaciel lub ktoś zaufany z rodziny. Celem rozmowy jest znalezienie takich obszarów aktywności, jakie zajmą starszą osobę, by nie miała czasu użalać się nad sobą, pogłębiając poczucie nieszczęścia.

 

Rodzic własnych rodziców

Niezależnie od postaw osoba starsza wymaga coraz więcej opieki. Doskonałe rozwiązanie tej kwestii znaleźli mieszkańcy Nowej Zelandii. Chodzi o tzw. Radę Poszerzonego Kręgu Rodzinnego. Rada jest wykorzystywana do pomocy w wielu trudnych sytuacjach rodzinnych. W skrócie polega to na tym, by zaprosić na specjalne spotkanie tych, którym nasz senior ufa i z którymi ma dobre relacje. Nazywa się to poszerzonym kręgiem rodzinnym, ponieważ chodzi nie tylko o wujków, ciocie itp., lecz też o przyjaciół, spowiednika, znajomych. Chodzi o osoby dobrze życzące naszemu seniorowi, które jednak w obliczu problemów obawiają się ingerować w czyjeś życie, by nie wyjść na natręta, lub zwyczajnie o istnieniu problemów nie wiedzą. Dlatego organizujemy spotkanie. Najpierw stawiamy konkretny cel, np.: „Co możemy zrobić, by zapewnić mamie odpowiednią opiekę bez oddawania jej do domu opieki społecznej?”. Potem uczestnicy rady rozmawiają o tym, co da się zrobić. Najlepiej przy zastawionym stole (niekoniecznie z alkoholem, jeśli pomysły mają mieć wartość praktyczną). Po debacie powstaje plan, kto, co i kiedy będzie robił.

Doświadczenie osób, które zawodowo prowadzą takie spotkania, pokazuje, że w czasie narady ludzie wypracowują około 18-20 punktów do realizacji, z czego zwykle tylko 20% stanowią rozwiązania „instytucjonalne” angażujące np. pielęgniarkę. Może się bowiem okazać, że starzy przyjaciele naszej mamy z chęcią przyjdą ją odwiedzić raz w tygodniu, a antypatyczny z reguły „wujek Zbyszek”, choć zastrzega: „Nie będę nikomu zmieniać pieluch”, może raz na miesiąc przywieźć z hurtowni dużą paczkę tychże.

 

Opieka to szansa rozwoju

Z własnego doświadczenia wiem, że opieka nad rodzicem w demencji może być przygnębiająca. Widzimy ukochaną osobę odmienioną, zubożoną intelektualnie i emocjonalnie. I to jest właśnie elementem najbardziej skłaniającym do depresji. Kluczowa wydaje mi się więc zmiana perspektywy. Nie opiekujemy się zmierzającą ku śmierci osobą, ale towarzyszymy jej w podróży do nieba. Wiele osób na tym ostatnim etapie życia niezwykle wzrasta duchowo. Inni na łożu śmierci przeżywają nawrócenie. Jeśli nasi bliscy wpadną w depresję, zwątpienie, oddalą się od Boga, to jest to dla nas szansa na wypełnienie największej odpowiedzialności: poprowadzenia ich z powrotem ku niebu. Jak? Przez wspólną modlitwę, czytanie na głos pobożnych lektur, które mogą im przypomnieć czasy niezachwianej wiary dzieciństwa, czy przez przyprowadzenie duszpasterza o odpowiednim podejściu. Dlatego taka opieka jest też dla nas szansą wzrostu, rozwoju cierpliwości, wytrwałości, miłosierdzia i mądrości.

Autor: Bogna Białecka

 

O autorze

Tak Rodzinie

Katolicki magazyn formacyjny Wydawnictwa Sióstr Loretanek

Leave a Reply

%d bloggers like this: