Wiara

Biblia

Miałam niemiłą przygodę. Przepisywałam akurat listy do Redakcji jakie ostatnio nadeszły – bo mam taki zwyczaj gdy chcę je zacytować, to najpierw je sobie spisuję. Było już tego 10 stronic dużym drukiem. Gdy nagle nacisnęłam nieopatrzenie jakiś klawisz, tekst zniknął, ja coś machinalnie potwierdziłam i wszystko przepadło. Nie pomógł nawet mój osobisty specjalista. W ten sposób utraciłam całe tworzywo do felietonów w obecnym tygodniu. Oczywiście mogłam przepisać jeszcze raz, ale czas zaczął naglić i zmieniłam plan. A w końcu może to i lepiej, pomyślałam sobie. Często takie nieprzewidziane zdarzenia wytyczają nowy kierunek. Więc nawet za bardzo się nie zdenerwowałam. Palec losu.

Dziś zatem powrócę do tematu, o którym już wspomniałam ostatnio. To będzie takie jakby moje świadectwo. A celem – zachęta do poszukiwania własnej drogi rozwoju. Tak, tak, nie przesłyszeli się Państwo, mowa o rozwoju. Może mniej sprzątam w domu, ale wciąż staram się porządkować swojego ducha. Te liczne rekolekcje, udział w spotkaniach różnych grup, świeckich i pobożnych, wreszcie samokształcenie. Trochę tego już się uzbierało. Oczywiście to wszystko rozciągnięte w czasie, ale gdyby tak zgrupować, to powstał by całkiem niezły pakiecik. Jak przez mgłę pamiętam z młodości gdy czytałam czyjeś życiorysy i podziwiałam ludzkie dokonania, to zastanawiałam się, co mnie czeka. I teraz mogę powiedzieć za Panem Krzysztofem z Cieszyna, że ja też mam – pełne stodoły.

Ponieważ ostatnio już nie wychodzę regularnie na żadne spotkania, poprosiłam o wskazówki jak pożytecznie wypełnić czas obecny. No i dostałam zadanie – po prostu czytanie Biblii. Wspominałam Państwu że to lektura jakby znana, przez całe życie z nią przecież obcujemy, choćby przez udział w liturgii. Już kiedyś się za nią zabrałam systematycznie, nawet zakładka jeszcze tkwiła w pewnym miejscu. Ale przez ostanie lata wyciągałam świętą księgę głównie na spotkanie z księdzem po kolędzie. Czasem w poszukiwaniu jakiegoś fragmentu, i tyle. W sumie – niewiele. Wiem, Nowy Testament przeczytałam już kilkakrotnie, ale nie całość Biblii.

A teraz czytam. Czytam codziennie co najmniej po jednym rozdziale. I to bardzo dziwne, ale jestem zdumiona, że nie robiłam tego dawniej. Tyle lat człowiek przeżył a najważniejszy tekst zostawił sobie jakby na koniec. Dopiero na koniec. Aż ogarnia mnie zawstydzenie, że tak późno się za to zabrałam. Ale z drugiej strony tak sobie myślę, że jeśli nic nie dzieje się bez powodu, to może dostałam te szansę właśnie teraz, pod koniec życia. By to moje życie zobaczyć jeszcze raz w świetle Słowa Bożego.

No i znów, gdy zaczynam się zajmować czymś konkretnym, pomoce naukowe same mi wpadają w ręce. Mam sporo literatury religijnej także, i przypomniałam sobie że przecież mam trzy tomy śp. Pani Profesor Anny Świderkówny. To „Rozmowy o Biblii”, jak znalazł na tę okazję. Pamiętam jeszcze dostoją Autorkę z naszego kościoła parafialnego, jej drobną postać i siwe, delikatne włosy okalające jakby mgiełką jej miłą twarz. Pamiętam jej głos, z radia, wciąż młody i jakby wiecznie dziewczęcy. Zmarła 16 sierpnia 2008 roku, mając 93 lata. Dziś mija od tego dnia już 9 lat . Za 10 dni będą imieniny Anny, to też okazja by ją wspomnieć. A od siebie tylko dodam: ludzie, czytajcie Świderkownę! Bo jest tego warta!

Photo: Foter.com

O autorze

Elżbieta Nowak

Z wykształcenia budowlaniec, pedagog, dziennikarz. Z zamiłowania – felietonista. Obecnie na emeryturze, lecz wciąż aktywna zawodowo – ma felietony w Polskim Radiu i w prasie katolickiej, prowadzi rubrykę korespondencyjną w „Niedzieli” (jako „Aleksandra”), udziela się w parafii. Jej strona autorska to Kochane Życie - www.elzbietanowak.pl

Leave a Reply

%d bloggers like this: