Historia

Niepospolite damy – Bona Sforza

Ocena postaci Bony Sforzy budzi nadal kontrowersje, chociaż widać, że czarna legenda otaczająca ją przez wieki powoli odchodzi do lamusa.

Pięć wieków temu rozpoczynał się wiek szesnasty – w dziejach Polski okres dobrobytu, kojarzony z rozwojem tak ekonomicznym jak i kulturalnym. Nie bez przyczyny panowanie ostatnich Jagiellonów nazwano złotym wiekiem. Rządy Zygmuntów to renesans w sztuce, Rej i Kochanowski piszący po polsku, zwycięskie zakończenie zmagań z Zakonem Krzyżackim, włączenie do Polski Mazowsza, a także okres bujnego rozwoju gospodarczego.

W 1515 roku król Polski Zygmunt I owdowiał. Po szczerym opłakaniu małżonki, władca powodowany poczuciem obowiązku rozpoczął poszukiwania jej następczyni. Los i krzyżujące się nici europejskiej dyplomacji doprowadziły do wybrania kandydatki z dalekiego włoskiego księstwa Bari – Bony Sforzy. Pochodziła z ambitnego, chociaż niezbyt starożytnego rodu, który założył jej pradziad Franciszek, dowódca armii, żeniąc się z dziedziczką Mediolanu. Niestety dla Bony, jej ojciec stracił panowanie w tym bogatym mieście, a ona wraz z matką osiadła na południu Włoch. Bona była inteligentna i świetnie wykształcona. Posiadała znakomite maniery, znała zasady etykiety, jeździła konno, grała na instrumentach muzycznych, posługiwała się językami obcymi. Oprócz wiedzy z dziedziny prawa czy administracji, znała historię, umiała radzić sobie w dyskusjach i nieźle znała się na ekonomii. Kochała polowania.

Król był dwa razy starszy od nowej małżonki, ale bardzo szybko znalazł się pod jej urokiem. Bona przybywając do Krakowa nie znała swego przyszłego męża, nie znała kraju i kultury z której się wywodził. W zasadzie miała możliwość poznać go kilka dni przed planowanym ślubem, ale dzięki przymiotom charakteru i konsekwencji w działaniu, udało jej się zbudować pozycję, jakiej nie miała inna polska królowa. Przy tym, trzeba przyznać, że trafił się jej dobry człowiek, który ją szanował i szybko pozwolił jej na wiele w sferze polityki.

Bona wiedziała, że Jagiellonowie są w Polsce de facto władcami elekcyjnymi . Po każdorazowym zgonie króla, polscy panowie wykorzystywali okazję aby uszczuplić władzę nowego monarchy, którego sami sobie wybierali. Córka Sforzów podjęła próbę odbudowy silnej pozycji dynastii. Co warte podkreślenia, jej ambicje i plany dynastyczne były zgodne z interesem nowej ojczyzny – Włoszka dążyła do odzyskania Śląska, inkorporacji Mazowsza, była przeciwniczką istnienia Księstwa Pruskiego, a nade wszystko zwalczała Habsburgów i ich zwolenników. Tworzenie stronnictwa politycznego rozpoczęła od odbudowy zaplecza finansowego. Przez ostatnie dziesięciolecia władcy nie prowadzili przemyślanej polityki skarbowej, rozdając ziemie w imię doraźnych interesów, czym doprowadzili do ruiny finansowej państwa. Bona odzyskała część majątków królewskich, inne wykupiła, a na pustych ziemiach przeprowadziła akcję zakładania nowych osad, dzięki czemu pomnożyła posiadane majątki. Uzyskane środki przeznaczała na realizację nadrzędnego celu – koronacji syna na króla Polski i obsadzenia urzędów politykami, którzy podzielali jej wizję państwa.

Przyszła królowa wychowała się niemal pod bokiem Mikołaja Makiawellego, w świecie gęstym od intryg dworskich, gdzie zakulisowe działania były na porządku dziennym. I oto, los rzucił ją do kraju o zupełnie innej tradycji – gdzie królowie byli rozliczani ze swoich decyzji i gdzie kładziono nacisk na przejrzystość polityki. Po kilku latach działań, królowa była dla części opinii publicznej uosobieniem wszystkiego co najgorsze w polityce. Rywale oczerniali ją i przypisywali wszystkie stereotypowe przywary włoskie, ze skrytobójstwem i truciem przeciwników włącznie. Czarna legenda Bony zapoczątkowana została w tym czasie, kiedy jej adwersaże mogli ją dosięgnąć jedynie anonimowym paszkwilem.

Wszystko co robiła królowa, miało na celu umocnienie pozycji władcy Rzeczpospolitej. Swoje cele osiągała per fas et nefas, albo jak współcześni jej Polacy powiedzieliby prawem i lewem. Nagradzając popierających ją polityków, królowa zbudowała wokół siebie wpływowe stronnictwo i faktycznie współrządziła krajem.

Nie na wszystkie sprawy miała jednak wpływ. Problemy z królewskim potomstwem pojawiały się w państwie regularnie od ponad wieku. Chociaż ojciec Zygmunta I, król Kazimierz Jagiellończyk doczekał się kilku synów, to większość z nich szybko i bezpotomnie zeszła z tego świata. W 1527 roku trzydziestotrzyletnia Bona znów była przy nadziei. Wcześniej powiła już następcę tronu – Zygmunta i cztery córki. Król – wielki entuzjasta polowań – wybrał się do Niepołomic aby tam zapolować na niedźwiedzia. Królowa również była tam obecna. Niestety, rozdrażnione zwierzę rzuciło się na ludzi, spłoszyło konie, a Bona spadła ze swojego wierzchowca i w efekcie poroniła synka. Wyrok lekarzy był jednoznaczny – już nigdy nie mogła mieć dzieci. Po tym tragicznym wypadku, królowa skupiła się na jednym celu – zapewnieniu Zygmuntowi Augustowi korony. Udało jej się to osiągnąć w 1530 roku. Dziesięcioletni chłopiec został koronowany na króla już za życia swego ojca.

Królowa nie bała się prowadzić ambitnej polityki międzynarodowej. Jej rywalami byli Habsburgowie, dlatego Bona pragnęła stworzyć sojusz z Francją i przypieczętować ją małżeństwem syna. Potrafiła też dotrzeć do Roksolany, ulubionej żony sułtana Sulejmana Wspaniałego i nawiązać współpracę. Również małżeństwa córek służyły celom politycznym.

Z żalem królowa przyjęła decyzję o małżeństwie jej syna z księżniczką austriacką, co oznaczało fiasko jej polityki międzynarodowej. W tym też czasie owdowiała. Jeszcze większe rozczarowanie przeżyła, kiedy Zygmunt po rychłej śmierci pierwszej żony związał się z własną poddaną, Barbarą Radziwiłłówną, pochodzącą z rodu największych wrogów królowej na Litwie. Rozdźwięk między młodym królem i matką powiększał się. Barbara zachorowała (prawdopodobnie był to nowotwór), a król uległ pogłoskom obwiniającym Bonę o otrucie nieakceptowanej synowej. Nie kontaktowali się ze sobą, a następnie królowa postanowiła wyjechać do Bari.

Chociaż pozostawiła w kraju swoje posiadłości, to nadal dysponowała fortuną, która stała się pośrednią przyczyną jej śmierci. Po przyjeździe do Włoch, udzieliła ogromnej pożyczki królowi hiszpańskiemu Filipowi II. Niedługo potem została otruta, a dług nie został nigdy zwrócony, przechodząc do historii jako „sumy neapolitańskie”. Jej nagrobek znajduje się do dziś w Bari.

Ocena postaci Bony Sforzy budzi nadal kontrowersje, chociaż widać, że czarna legenda otaczająca ją przez wieki powoli odchodzi do lamusa. Analiza źródeł wskazuje, że dbała o poddanych, rozwijała administrowane przez siebie tereny, pozostawiła skarb królestwa w dobrym stanie. To co zaważyło na jej negatywnej opinii to być może fakt, że będąc kobietą, jawnie wpływała na decyzje państwowe, a także doprowadziła do uszczuplenia niejednej fortuny magnackiej wyrosłej na bezprawnym zajęciu królewskiej ziemi.

A co z włoszczyzną? Czy Bona przywiozła ją do Polski? Raczej nie. Zapewne warzywa były znane wcześniej. Nasi przodkowie mieli jednak inne gusta kulinarne i nie przejęli mody na lekkie i zdrowe posiłki, pogardliwie odnosząc się do dań serwowanych na dworze Włoszki. Być może włoszczyzna to niekoniecznie pozytywne słowo w ustach naszych przodków.

Foto: Wikipedia

O autorze

Ireneusz Drąszcz

Historyk. Propagator historii. Rekonstruktor. Lubi pracować z ludźmi.

1 Komentarz

Leave a Reply

%d bloggers like this: