Wiara

Co cię napędza?

Bywam wredną zołzą. Kto mnie zna, ten wie, że potrafię czasem dać popalić.
Negatywne patrzenie przychodzi i zagnieżdża się w głowie natychmiast.
Jakby ktoś nakładał filtr na oczy, a wewnątrz duszy rósł „Obcy”, choć wcale tego nie chcesz, nie planujesz.
.
.
A to, że ona lepiej się ubiera, a że lepiej się jej powodzi. A to, że oni mają czas i pieniądze na wyjazdy i podróże, albo znają więcej ludzi i potrafią sobie wszystko załatwić. A znów to, że inni nie mają kredytu i lepiej sobie radzą w życiu. A to, że tamtych znajomych dzieci są zdolne, mądre, wierzące, odpowiedzialne, zaradne, chętne do nauki, mają swoje pasje i coś tam jeszcze…. A to, że ludziom się układa, a ja nie mam już siły nawet okien umyć, posprzątać, nie mówiąc już o poświęceniu czasu rodzinie. Pałętam się z kąta w kąt i nie potrafię z siebie nic wykrzesać. A to, że inni są tacy mądrzy i lepsi, i działają charytatywnie, i mają pasjonującą pracę, i ludzie ich lubią. A ja jestem nieogarnięta, bez przyjaciół, bez zainteresowań. I rośnie frustracja, zniechęcenie i uprzedzenie do ludzi za cichym wewnętrznym przyzwoleniem. „Obcy” stopniowo powiększa się, zajmując duszę. Gnieździ się w głowie, mnożąc okropne myśli, lepkimi mackami wychodzi przez gardło i usta w postaci słów…

Ostatnio nieoczekiwanie Szef postanowił zabrać się za mnie. Przy okazji trudnych do zniesienia problemów, na które nie mam wpływu i mogę tylko bić głową w mur, olśniło mnie, że problem leży w moich oczekiwaniach. Nadmierna zapobiegliwość i skupienie na tym życiu doczesnym, uzależnianie wszystkiego od własnych sił.

Ale co z tą wiedzą robić? Cóż, trzeba zdać się na Boga w krótkim westchnieniu „Jezu, Ty się tym zajmij”. Serio. Co dzień przyjmować to, co Pan daje. Dać się prowadzić tam, gdzie On chce. A wtedy zaczną nadarzać się okazje, zaczną pojawiać się ludzie. Albo inaczej… Bóg rozpocznie sprzątanie twojego podwórka. Spotkają cię sytuacje bolesne i trudne do zniesienia. Jeśli wtedy nie wytrwasz w zaufaniu, zaczniesz Mu przeszkadzać i działać na własną rękę, wszystko zepsujesz po raz kolejny. Trzeba zwyczajnie pozostać w ufności i modlitwie…przetrwać. Pozwolić wysprzątać i zdezynfekować to wszystko, co się nabałaganiło. Czasem taka naprawa boli, tak jak ząb, który się zepsuł.

To jeszcze nie wszystko. Ludzie mają tendencję do tego, że krytykują i oceniają innych. Bo lubią, bo to ich hobby lub sposób na zabicie czasu, albo tylko tak umieją rozmawiać z innymi. Bo nauczyli się skarżyć i oczekiwać od innych litości i współczucia. Gdy tylko pojawią się niesprzyjające warunki i trudności, następuje szukanie winnych, powroty do utartych schematów, złych nawyków.

Obmowy, plotki, pomówienia i oskarżenia, podejrzliwości i krytyka bliźniego są nie tylko przeszkodą w drodze do świętości, są silnikiem, który napędza wewnętrznie.
Nie pozwól by napędzały cię negatywne emocje, myśli. Dziś twój brat upada pod ciężarem pokus i grzechu, a jutro ty. Czy można krytykować bliźniego, czy raczej pochylić nad godnością człowieka, upadłego i bezsilnego, nie zdającego sobie sprawy z własnego upadku? Godny potępienia jest czyn, nie człowiek.

Dbałość o czystość myśli i intencji, które mnie napędzają przyniesie wymierne efekty i pomoże pokochać człowieka, a tym samym i siebie samego.
Być cierpliwym i uprzejmym dla innych, pochopnie nie osądzać to wyzwanie, na które każdego z nas stać.

Mój mąż, jadąc w zatłoczonym korku w godzinach szczytu zajechał nieelegancko innemu kierowcy drogę. Tamten robiąc użytek z klaksonu wjechał na pas równoległy, opuścił szybę i czerwony ze złości już otwierał usta, by nawrzeszczeć na mojego męża. Małżonek też opuścił szybę w tym czasie i obróciwszy twarz ku niemu powiedział:
– Bardzo pana przepraszam, moja wina, zagapiłem się. Niech się pan nie gniewa.
Kierowca początkowo złapał bezdech, ale później walcząc z wyrzutem adrenaliny zaczął sam się tłumaczyć:
– Nieee, nic się nie stało. Panie, to ja przepraszam, że tak trąbiłem. Każdemu się może zdarzyć. Wszystkiego dobrego.

Jesteśmy odpowiedzialni także za czystość drugiego człowieka, abyśmy nie stali się dla niego powodem do grzechu.

„O dobre czyny moich ludzkich rąk modlę się do Ciebie…”

Photo on Foter.com

O autorze

Krystyna Łobos

Żona, matka dwóch synów i córki. Z wykształcenia filolog i piarowiec. Rzecznik Orszaku Trzech Króli w Rzeszowie. Perfekcjonistka na odwyku. Woli pisać niż mówić. Lubi włóczyć się po górach, słuchać ludzi, czytać powieści fantasy oraz dobre komiksy. Uwielbia rodzinne seanse filmowe i długie rozmowy z mężem.
Na Facebooku prowadzi stronę Siemamama

1 Komentarz

  • Wiele zła w naszym życiu bierze się z gadulstwa. Opanowanie potoku słów sprawi, że znikną plotki, pochopne oskarżenia, kłamstwa itp. Trzeba niewiele, żeby podnieść jakościowo swoje życie duchowe. Wystarczy nauczyć się milczeć.

Leave a Reply

%d bloggers like this: