Edukacja

Dzieci, które uciekły systemowi?

A wystarczy dać rodzicom realny wybór. Nie pozorowany, przedwyborczy na potrzeby briefingu prasowego. W sytuacji, kiedy szkoła przestała już spełniać swoją funkcję wychowawczą, kiedy coraz więcej ludzi nie ma pracy, ED wydaje się być idealnym rozwiązaniem.

„Edukacja domowa: MEN policzyło dzieci, które uciekły z klasy”. Ile manipulacji w jednym prostym zdaniu, natomiast wisienką na torcie jest słowo „uciekły”. Tłumacząc z polskiego na nasze: nie wykradli ich rodzice tylko dlatego, że dzieci były już tak zmanipulowane, iż same UCIEKŁY z klasy, która jak wiadomo jest źródłem powszechnego szczęścia i jedyną droga do edukacyjnej nirwany. Konkluzja – należy je odebrać rodzicom (żeby wykonać budżet), ale to kwestia na oddzielny tekst. Tytuł artykułu wziąłem z sieci, aczkolwiek nie mogę znaleźć źródła. Sądzę jednak, że oddaje on doskonale intencje „specjalistów” od edukacji w temacie edukacji domowej czyli spełniania obowiązku szkolnego poza szkołą.

Paradoksalnie sam tekst zawiera stosunkowo obiektywne spojrzenie na kwestię edukacji domowej ale dla osoby, która czyta tylko nagłówki gazet – przekaz jest jasny. Podejrzewam autora tekstu o dobrą wolę a jego przełożonych wręcz przeciwnie.

Ciekawszy jest w swojej wymowie artykuł „Nauka w domu zamiast w szkole. Z dopłatą od rządu?” To prawda, jak można dawać pieniądze rodzicom uczącym swoje dzieci w domu (zgodnie z prawem) i wydającym własne pieniądze w czasie, kiedy szkoła do której dzieci są zapisane, nie ponosząc prawie żadnych kosztów, pobiera za nie subwencję oświatową?! Skandal. I jeszcze to tłumaczenia kogoś mało ważnego „Boimy się, że pieniądze przekazane rodzicom zostaną wydane inaczej niż powinny np. na alkohol”. Prawda jakie proste? Edukacja domowa = alkoholicy…

A wystarczy dać rodzicom realny wybór. Nie pozorowany, przedwyborczy na potrzeby briefingu prasowego. W sytuacji, kiedy szkoła przestała już spełniać swoją funkcję wychowawczą, kiedy coraz więcej ludzi nie ma pracy, ED wydaje się być idealnym rozwiązaniem. Rodzic, który i tak jest w domu (z jakichkolwiek powodów) oszczędza na rokrocznie zmieniających się podręcznikach i innych mało potrzebnych rzeczach a dziecko zyskuje bliskość rodziców i nauczanie przez najbliższe osoby. Oby tylko dano rodzicom realny wybór. Oby.

Na koniec siedem punktów z pewnego wiodącego medium w temacie „O czym warto pamiętać [przy edukacji domowej – dop. autora]” – cztery z nich to kłamstwo, zapraszam do testu wielokrotnego wyboru.

”O czym warto pamiętać?
1. Uczenie się poza szkołą wymaga od rodziców poświęcenia czasu i zaangażowania
2. Trzeba się zgłosić do jednej ze szkół o uprawnieniach szkoły publicznej – tam dziecko będzie zdawać egzaminy roczne
3. Żeby startować w olimpiadach przedmiotowych, dziecko musi dołączyć do jednej z klas w standardowej szkole
4. Edukacja domowa kosztuje. Co najmniej 1000 zł miesięcznie. Za wszystko płacimy z własnej kieszeni
5. Dzieci uczone w domu mają ograniczony kontakt z grupą rówieśniczą
6. Trzeba iść na kompromis pomiędzy tym, co dziecko interesuje, a koniecznością realizowania podstawy programowej wymaganej na egzaminach
7. Dzieci muszą umieć same organizować swój czas i proces uczenia. Dla niektórych to może być trudne. „

Photo credit: Lighttruth / Foter / CC BY-NC

O autorze

Marcin Brzostek

Mąż jednej żony, ojciec czwórki dzieci, inżynier. Miłośnik Orwella, sportów walki, starej dobrej science fiction i wysokich szlaków górskich.

Leave a Reply

%d bloggers like this: