Rodzina

Felieton zimowy

Zimowe ferie to taki czas kiedy Polacy wraz ze swoimi dziećmi, lub tylko same pociechy, wypoczywają na trzy tury. W tym drugim przypadku rodzice, choć zostali w domu i chodzą do pracy, także odpoczywają – od swoich dzieci. W tym czasie inni dorośli w ramach swojej pracy zajmują się tymi małymi urwisami na różnych koloniach, obozach i zimowiskach.

My rodzice, po wysłaniu naszej pociechy na taki wyjazd, myślimy praktycznie wyłącznie o bezpieczeństwie naszego dziecka i o tym czy dobrze spędza ten czas. Z reguły gdzieś umyka nam los ich opiekunów. I niby nic w tym dziwnego, przecież sami sobie takie zajęcie wybrali i biorą za to pieniądze. Ale warto czasem spojrzeć jak ciężka i odpowiedzialna jest to praca. Za krótką ilustrację niech wystarczy taki obrazek. Odbierałem córkę znajomych z obozu narciarskiego. Dzieciaki spędziły tam zaledwie tydzień, ale gdy zadzwoniłem do opiekunki, że właśnie podjechałem pod ich kwaterę po odbiór dziewczynki, to w słuchawce usłyszałem głos pełen ulgi, że ten turnus już się skończył. Na miejscu powitała mnie uśmiechnięta kobieta o wyglądzie pielęgniarki po 72-godzinnym dyżurze bez minuty snu. W drodze do domu dziewczynka, bardzo zadowolona z wyjazdu, opowiadała jak to na obozie codziennie jeździli na nartach, zarówno po śniadaniu jak i po obiedzie, a na trzydziestkę dzieciaków tylko kilkoro zachorowało, z czego trójka spędziła dobę w pobliskim szpitalu z temperaturą powyżej 39oC.

Do zupełnie innej refleksji zachęca kolejny obrazek z obecnych ferii. Zima w pełni. Sezon narciarski, że tylko idą skry. Śnieg i mróz, trochę wiatru, zimno. Przy ośrodkach restauracje i bary zapraszają na gorące dania, herbatę i grzane piwo lub wino. Aż grzech nie zgrzeszyć. Co bardziej zapobiegliwi narciarze mają ze sobą małe piersiówki z wodą ognistą, aby rozgrzewać się na wyciągu, nie tracąc cennego czasu na wysiadywanie w barach. A po powrocie na parking i zajęciu miejsca we własnym samochodzie – niespodzianka! Z nikąd pojawia się dwóch miłych panów policjantów z alkomatem (zdarzają się zespoły mieszane) i cały czar pryska razem z prawem jazdy.

 

O autorze

Rafał Karpiński

Mąż, ojciec jednej córki i dwóch synów. Człowiek wielu zawodów i zainteresowań. Konserwatysta. Miłośnik historii dwudziestego wieku.

Leave a Reply

%d bloggers like this: