Rodzina

Gdy wieczór przeminie, zobaczę Cię w Niebie

Bóg hojnie obdarzył nas potomstwem. Najpierw urodził się Krzysztof, a za cztery lata Marysia. Po kilkunastu latach przyszedł na świat Jacek, a następnie Weronika. Łucja była naszym najmłodszym dzieciątkiem.

Gdy jeszcze była w łonie mamy z chorym serduszkiem, wiedzieliśmy, że żyć nie będzie. To serduszko biło coraz rzadziej i coraz ciszej. Bolesny to był czas – szczególnie dla matki. Maleństwo świata nie ujrzało. Wróciło do Pana zaraz po urodzeniu przez cesarskie cięcie.

Szedłem przez cmentarz z tą białą trumienką miotany nieznanymi dotychczas uczuciami. Obok mnie szły starsze dzieci – Krzysio i Marysia oraz ksiądz. Matki dziecka nie było. Chora po porodzie przez miesiąc leżała w szpitalu, a i później długo do siebie przyjść nie mogła. Młodsze dzieci – Weronika i Jacek, które wówczas miały  po dwa i cztery lata, również na swój sposób przeżyły odejście siostrzyczki, a także długie rozstanie z ukochaną mamusią Walerią. Starsze dzieci też jakoś przygasły…

Niedobrze mężczyźnie być samemu. (Rdz 2,18) Musiałem poznać gorzki smak tej rzeczywistości, braku pani domu – matki, gospodyni i żony. Przez długi czas pobytu małżonki w szpitalu, pozostawiony z czwórką dzieci, doznawałem wsparcia i pocieszenia dobrych ludzi. Dzielnie pomagały mi starsze dzieci, a szczególnie Marysia, która w sensie uczuciowym zastępowała młodszemu rodzeństwu mamę. Syn Krzysztof wspierał mnie natomiast w pracy nagłośnieniowej.

Bądź wola Twoja jako w Niebie, tak i na ziemi… Czekaj, córeczko, w Niebie na nas i proś dobrego Boga za mamą, tatą i rodzeństwem. Bądź szczęśliwa pomiędzy aniołami obok Niebieskiej Mamusi – Maryi.

Wcześniej, na kilka lat przed śmiercią naszej córeczki Łucji, pomiędzy wieloma innymi, ten właśnie napisałem wiersz noszący tytuł „Niebieskiej Mamusi”:

Cóż jest wdzięczniejszego jak miłość do Matki?
Gdy ja, panieneczka, zrywam dla niej kwiatki,
Myślę sobie:
Te płatki to iskierki, co do Matki sukienki przypnę dzisiaj
Bo Ją kocham szczerze.
– Te różyczki, bławatki i te polne bratki
Niech będą ozdobą dla Najmilszej Matki
Roso, co porankiem ożywiasz te listki,
Co tęczę przenosisz ze słońca na ziemię
Zbiorę twoje perełki nim upał powróci
I pójdę ofiarować Niebieskiej Mamusi.
Oddam Jej co w ogrodzie, oddam co na łące,
Oddam Jej swoje dłonie i serce gorące.
Oddam łezki, radości – wszystko dam dla Ciebie,
A gdy wieczór przeminie, zobaczę Cię w Niebie.

Tekst jest fragmentem  dotąd niewydanej książki Jestem dumny z Chrystusa. Poszukujemy wydawcy! (Więcej znajdziesz tutaj) Kontakt: maria.sowinska@wrodzinie.pl

Photo credit: open-arms / Foter.com / CC BY-NC-ND

O autorze

Zbigniew Rychta

Od kilkudziesięciu lat mąż. Ojciec pięciorga dzieci i dziadek sporej gromadki wnucząt. Od wczesnych lat życia zajmuje się muzyką. Jest także akustykiem. Autor autobiograficznej książki: "Jestem dumny z Chrystusa", dla której poszukuje wydawcy.

Leave a Reply

%d bloggers like this: