Społeczeństwo

Prawo do zabijania – głos z Irlandii

Rano w sobotę, 26-tego maja, nie mogłam do siebie dojść. Chodziłam po domu śpiewając na pocieszenie religijne pieśni, a szczególne Pan jest mocą swojego ludu, szlochając co parę wersów i zupełnie nie wiedząc co myśleć, co czuć…. Mój, poszarzały na twarzy, mąż, wyjechał z domu o piątej rano, aby usunąć część rozwieszonych przez siebie plakatów nawołujących do glosowania za życiem. Mnie czekało zadanie wytłumaczenia pięcio- i sześciolatkowi tego, że właśnie zmienił się bieg historii i Irlandia z najbezpieczniejszego miejsca dla matki i dziecka, stała się Irlandią nie uznającą praw dziecka przed narodzeniem.*

Myślałam o moich dzieciach, o sobie i mężu, o tym, że ze za parę miesięcy z naszych podatków będzie opłacana aborcja, że pewnie przyjdzie mi modlić się przed klinikami aborcyjnymi, myślałam o strachu i bólu bezbronnych, zabijanych istot, o tym, że modlitwy, post, roznoszenie ulotek przez tak wielu zaangażowanych w inicjatywę pro-life osób nie ochroniło nas przed agresywnym liberalizmem i marksistowską ideologią.
Poczułam się opuszczona, wciąż nie mogłam uwierzyć, aż dotarły potwierdzone, policzone glosy. Bóg nie sprawił cudu…

Zatęskniłam za wspólnotą, za byciem z innymi, którzy przez długi czas walczyli w obronie życia poczętego i …dostaliśmy zaproszenie na wieczorne spotkanie do koordynatorów naszej lokalnej grupy pro-life. Wieczór był piękny. Spotkanie zgromadziło około trzydziestu osób, w tym całe rodziny z dziećmi. Były rozmowy, śmiech, trochę łez, modlitwa i wsparcie. Pomiędzy pop-cornem, ciastem i niekończącymi się kubkami herbaty, słuchając śmiechu dzieci biegających po ogródku, zaczęliśmy leczyć nasze zbolałe serca.
Wracając późnym wieczorem do domu, z obydwoma synkami śpiącymi na tylnych siedzeniach samochodu, nadal czuliśmy z mężem smutek, ale też zyskaliśmy pokój serca i przekonanie, że Bóg nas nie opuścił, że dopuścił to zło, szanując wolną wolę głosujących, ale może też z tego wyprowadzić dobro i łaski jakich nie umiemy sobie wyobrazić.

Wiemy, że nasze działania się nie skończyły, że nadal, nawet jeszcze mocniej, musimy się modlić, pościć, brać udział w inicjatywach które pomagają chronić życie. Moje dzieci myślą, że za tydzień lub rok będzie następne głosowanie, nie rozumieją ostateczności tej decyzji narodu i są przekonane, że następnym razem wygra życie. My – dorośli – wiemy, że nie będzie następnego referendum, ale wierzymy, że z Bogiem po naszej stronie uda nam się ratować życie nienarodzonych dzieci, jedno po drugim…

 

* 66,4 proc. uczestników piątkowego referendum w Irlandii opowiedziało się za uchyleniem ósmej poprawki do konstytucji, zrównującej prawo do życia kobiety i nienarodzonego dziecka. Proponowane przez irlandzki rząd nowe prawo zakłada możliwość przerwania ciąży do 12 tygodnia od poczęcia bez podania powodu, prawo do aborcji do 24 tygodnia w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia kobiety, a także uszkodzenia płodu oraz nieograniczone czasowo prawo do przerwania ciąży w przypadku bezpośredniego zagrożenia życia kobiety lub śmiertelnego uszkodzenia płodu. Nowe przepisy mają być wprowadzone do końca tego roku. (red.)

 

O autorze

Agata Dzbeńska-Berney

Na stałe mieszkająca w Irlandii żona i mama dwóch małych chłopców. Z zawodu pegagog specjalny, obecnie pracująca na pół etatu jako terapeuta w domach opieki. Uwielbia wegańską kuchnię, odchwaszczanie działki warzywnej i rodzinne wycieczki po Irlandii.

Leave a Reply

%d bloggers like this: