Społeczeństwo

Happy day

Czy macie czasem takie dni, że nic Wam nie wychodzi, że wszystko się wali i pali? Przyjaciele jakby mniej przyjacielscy. Dzieci bardziej niż zwykle marudne. Co ja mówię… Upierdliwe po prostu. Ciasto nie wyrasta. Zlew się zapycha. Samochód na przejściu ochlapie Was, mimo że kałuży nie widać nigdzie. Kanapka spadnie masłem, ale nie na podłogę, a na nowe spodnie. Nawet plastikowa szklanka potrafi się „stłuc” w taki dzień. Niektórzy dzisiaj pewnie taki mają, bo w końcu 13 w kalendarzu.

Ale taki dzień trafia się chyba każdemu co jakiś czas. A wiecie, że niektórzy mają odwrotnie? Robota jakby sama się robiła. Dzieci bez marudzenia wstaną, ubiorą się, zjedzą. Mąż/żona od rana w skowronkach. Zatkany zlew sam się odtyka. Szarmanccy kierowcy przepuszczają na wszystkich przejściach. Kanapka nigdzie nie spadnie, bo zajadają pyszne tosty, albo jajecznicę… I kawy nie muszę robić, bo po prostu JEST. Zdarzają się Wam takie dni? Takie dni, że wszystko idzie dobrze? Takie „happy days”? Ja już dawno takiego nie miałam. Ciągle jakieś katastrofy i katastrofy… Nie ma znaczenia, czy jest akurat 13, czy 10. Ale… Mimo tego – ja jestem „happy”. Dostałam w prezencie cudownego męża i rewelacyjne dzieciaki. Mam dla kogo żyć, wstawać, zmagać się z tymi „katastrofami”, trudnościami i syzyfowymi głazami codzienności. I po prostu jest dobrze.
Foto: OakleyOriginals / Foter.com / CC BY

O autorze

Dominika Mazur

W pierwszej kolejności żona i matka – tu na ziemi – trójki dzieci. Z wykształcenia polonistka. Fanka literatury i języka czeskiego, dobrej kuchni i robionej przez męża kawy. Autorka bloga meamanu.pl

Leave a Reply

%d bloggers like this: