Wiara

Jak być szczęśliwym

Od kiedy całą sobą zaufałam Panu Bogu przestałam żałować przeszłości – wszystkich tych głupich błędów, katastrofalnych zaniedbań, wielkich gaf i niewykorzystanych szans. Zobaczyłam je jako element mojej drogi, która doprowadziła mnie do dzisiejszego dnia.

Musiałam sięgnąć dna, aby wreszcie stać się ufną. Stracić całą pewność siebie i siłę do samotnej, wyczerpującej walki, jaką toczyłam przeciwko światu o „swoje”. Odłożyć do lamusa nawyk ciągłego kontrolowania wszystkich i wszystkiego – co dotąd uważałam za swoje prawo i obowiązek. Byłam tym tak zmęczona i tak mocno przygnębiona nieustannymi klęskami, że skorzystałam z podesłanej mi przez koleżankę modlitwy Sługi Bożego ks. Dolindo Ruotolo „Jezu Ty się tym zajmij”. Wyobraziłam sobie, jak Pan Jezus – Dobry Pasterz – bierze mnie na swoje ramiona i niesie. Mówiłam Mu: „Panie przepraszam, że wciąż fikam i wiercę się w Twoich ramionach. Siła przyzwyczajenia jest we mnie wielka. Nie zrażaj się i nieś mnie.” I On mnie niósł, mimo, że jeszcze długo usiłowałam Mu po swojemu „pomagać”. Dziś wiem, że decyzja o tym aby dać się nieść Panu Jezusowi była kluczowa dla mojego szczęścia. Pan Bóg, nasz Stwórca i Ojciec, chce nas widzieć szczęśliwymi.

Jak być szczęśliwym:

  1. Zaufaj Panu Bogu i z wdzięcznością przyjmij Jego bezwarunkową miłość do Ciebie.
  2. Spójrz w lustro i podziękuj za to kim jesteś i jaki/jaka jesteś (drogie Panie – to dotyczy też wyglądu 😉 )
  3. Żyj tu i teraz z ufnością i radością. Bo my wszyscy mamy tylko teraz.

Zainteresowanych modlitwą ks. Dolindo zapraszam TUTAJ.

 

Ilustracja: „Dobry Pasterz” Bernhard Plockhorst (1825 – 1907)

O autorze

Marta Dzbeńska-Karpińska

Z wykształcenia politolog i manager, z wyboru fotograf i dziennikarz. Autorka książki i wystawy „Matki: mężne czy szalone?” Żona i mama trójki dzieci. Fanka czarno-białej fotografii analogowej. Bardzo lubi ludzi, spacery i muzykę, a niekiedy także gotowanie.

1 Komentarz

  • tak…ten akt oddania jest bardzo sugestywny, dostałam dawno od Księdza spowiednika i bardzo lubię do tego aktu oddania powracać…lubię i czuję taką potrzebę…nie wystarcza go raz odczytać (przynajmniej mi…)…ma sens powtarzać jak najczęściej…to dobrze Marto że o nim piszesz…niech pomaga i innym całkowicie zaufać Bogu !

Leave a Reply

%d bloggers like this: