Wiara

Jak dzieci…

Czym więcej czasu spędzam z moją siostrzenicą tym więcej rozumiem. Paulka, bo o niej mowa, to niespełna czteroletni kochany brzdąc, oczko w głowie wujka Damiana. Pismo Święte zaś to podstawa wiary katolickiej. Bez Biblii nie ma wiary, bo to w niej jest zawarta wiara. Jest w niej Słowo Boga, Żywe Słowo.

Jakie widzę podobieństwo w dziecku i Biblii?
Gdy patrzę na Paulkę czuję jakbym znów czytał pewien fragment z Pisma Świętego. Jej twarz, zachowanie, sposób bycia, uczucia i emocje są dla mnie jak kolejne litery z kart Ewangelii. Są jak wyświetlacz. Słowo staje się naprawdę Żywe.

Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Bożego.

Gdy patrzę na siostrzenicę i inne dzieci widzę sedno chrześcijaństwa. Bo nie jest nim cnotliwe życie bez grzechu, nie jest też ciągłe umartwianie się, czy rozpaczanie. My się po prostu musimy stać jak dzieci. Takie proste, a jednak czemu ciągle od tego uciekamy?
Ja wiem, chcemy być niezależni, sami decydować o swoim losie, układać plany, zdobywać sukcesy i ciągle mieć wszystko pod kontrolą. Chcemy żeby ludzie dobrze o nas myśleli, chcemy się im podobać i zyskać szacunek. Tego nas nauczono, ten cały dorosły świat, media i wszechobecna showbiznesowa propaganda. Ale jak się to ma do nakazu Jezusa, by być jak dzieci?

Popatrz tylko na nie. Czy któreś z nich przejmuje się jak wygląda w oczach innych?! Czy mówi: „Ajj nie mogę iść w tej koszulce do przedszkola, przecież już wczoraj w niej byłam, jak to będzie wyglądać?!” Albo: „Kurczaczek, ale mam okropną tą fryzurę dziś, nie mogę się nikomu pokazać!” Za przeproszeniem, ale obchodzi je to tyle, co zachodzące słońce. Wiedzą, że są kochane przez swoich rodziców, czują miłość i nic więcej im nie potrzeba. Czują się bezpieczne, wolne i kochane.

Czy oceniają kogokolwiek, przez pryzmat wielkości brzucha, ładności twarzy, auta czy tytułów przed nazwiskiem? Dla nich każdy jest taki sam. Czy układają plany na życie? Czy mówią: „Po przedszkolu idę do prywatnej szkoły podstawowej, a dalej do elitarnego gimnazjum, muszę zadbać o swoją przyszłość.” Hah, niezłe… Obchodzi je co najwyżej w co, w danej chwili się pobawią. Bez kitu, żyją radośnie obecną chwilą, bo wiedzą, że jest ktoś, kto o nie zadba.

Teraz porównaj nasze życie, dorosłych, do życia tych maluchów. Kto z nas jest bardziej szczęśliwy? Kto z nas czerpie radość z istnienia?
My dorośli, też możemy czuć się bezpieczni i kochani. Jeśli kiedyś o tym zapomnisz spójrz na krzyż. Tak, to dla ciebie. Każdy z nas jest wolny. Jeśli chcesz żyj dalej dorosłym życiem. Planuj, zdobywaj i przypodabaj się innym. Ja mam dość. Zamiast zastanawiać się, czy dane ubranie mi dobrze leży i planować kolejne miesiące pójdę, z uśmiechem od ucha do ucha, czerpać radość z życia. W końcu szaleje za mną nie byle kto.. sam BÓG!

O autorze

Damian Krawczykowski

Chrześcijański felietonista, pisarz młodego pokolenia. Ma 26 lat, prowadzi autorski blog z felietonami jasnefelietony.blog.deon.pl, jego teksty ukazują się także w czasopismach: „Posłaniec Serca Jezusowego", „Wzrastanie”, „Ogień Jezusa” oraz „Rycerz Niepokalanej”. Autor książki pt. „Apostołowie w dresach. Czyli Jezus potrzebuje właśnie ciebie!". Aktualnie pracuje nad swoją drugą książką. Pisze głowie po to, by pokazywać ludziom, że wiara w Jezusa nie jest żadnym wstydem, że każdy z nas może doświadczyć osobistej relacji ze Zbawicielem. Za pomocą swoich tekstów, pragnie także wydobywać w bliźnich ich ogromną wartość i piękno, przypominać do znudzenia, że są naprawdę wyjątkowi, że są dziećmi samego Boga.

Leave a Reply

%d bloggers like this: