Być mamą, być tatą

Jak to jest być mamą?

Na portalach dla rodziców i rodzin dużo pisze się o traktowaniu dzieci, wychowywaniu bezstresowym. O poświęcaniu się dla nich. Wszystko to ważne, szczytne. Wiadomo, że siłowe podejście do dziecka jest niewskazane i traktowane jest jak ostateczność.

Ale….
Czy psychologowie, terapeuci i inne tęgie głowy zastanawiają się nad rodzicami. Nad życiem przeciętnej mamy?
Gdy dzieci są małe –  nosimy 9 miesięcy, rodzimy, niańczymy, karmimy. Chorują, więc biegamy do lekarza, przeżywamy, nie śpimy po nocach, bo ulewa, bo gorączka, bo czy oddycha, bo przynieść pić, bo wymiotuje, bo ma biegunkę w zielonym kolorze, bo…
Co dalej? A no…
Zrywamy się bladym świtem, robimy kanapki do szkoły dla starszych latorośli, rozwozimy pociechy do szkół, lecimy do pracy i harujemy przez 8 godzin i dłużej. Często w stresie, napięciu, w tempie, bo goni czas. Znosimy niezadowolenie szefów, współpracowników, klientów, dostawców. Po pracy jedziemy po dzieci do szkoły,  szybko na zakupy i do domu. Rozwozimy niejednokrotnie na zajęcia dodatkowe, chodzimy na wywiadówki. Wracamy, przygotowujemy obiad, sprzątamy, pierzemy, prasujemy, sprzątamy jeszcze raz, cerujemy, pomagamy dzieciom w nauce. Wszystko w tempie, bo czas nie jest z gumy.

My, mamy, robimy to wszystko oczywiście nie dla siebie i własnego widzimisię. Robimy to dla Was dzieci, poświęcamy się nie myśląc o sobie wcale. Zatracamy się w służbie Wam.
Co więcej! Przeżywamy każdą waszą porażkę dwa razy bardziej niż Wy! Każde potknięcie, scysję w szkole, każde odrzucenie przez kolegów, czy koleżanki, każdy sprawdzian, odpytkę i kartkówkę, każdy konkurs. Pierwszą miłość, złamane serce… Każde niesprawiedliwe potraktowanie. Płaczemy łzami szczęścia, gdy coś Wam się uda i Wasze małe sukcesy są naszymi wielkimi sukcesami. Wasze małe i duże porażki przeżywamy w dwójnasób.

Co więcej… wychowujemy Was, a przynajmniej próbujemy to robić. Robimy to OFIARNIE! Dlaczego? Znosimy wasze fochy, choć mamy problemy finansowe, czasem nawet perspektywę utraty pracy, choć jesteśmy wykończone po całym męczącym dniu. Znosimy wasze bunty i protesty. Robimy to nie tylko dlatego, że was kochamy nad życie, ale także dlatego, że jest to nasza praca dla Boga. Obiecałyśmy na chrzcie św, że wychowamy Was nas dobrych katolików, szlachetnych i wartościowych ludzi. A dane słowo to rzecz święta! Każda kara, jaką musimy na Was nałożyć, bo tego niestety się nie da czasami uniknąć, jest nie tylko dla Was, ale i dla nas, przykrością. Jest gwałtem na kochającym sercu matki.
Chcę Wam powiedzieć, że my, mamy nie jesteśmy z kamienia i każde złe i przykre słowo wyplute w naszym kierunku jest dla nas jak bolesny miecz. Pozbawia sił, energii i cierpliwości. Zadaje ranę, osłabia, sprawia, że wszystkie obowiązki, które niesiemy przez cały dzień, stają się coraz trudniejsze do uniesienia.

Najbardziej przeżywamy Wasze wkraczanie w dorosłość, Wasze nieodpowiedzialne, a czasem niemoralne zachowania, Wasz bunt względem Boga. Zwracamy Wam uwagę setki razy, narażając się na trzaskanie drzwiami i przykrości.

Wiecie jaka jest misja mamy dorosłych dzieci? To misja dla wytrwałych. Nasze kolana uginają się pod ciężarem Waszych problemów. Uginają się przed Bogiem i trwają tak na modlitwie, z różańcem w ręce, z uporem i do skutku. Celem tej misji jest wyprosić świętość dla swoich dzieci.

Pan Bóg tak ułożył nam priorytety, że, przekazując ludziom 10 przykazań, po trzech pierwszych, dotyczących uporządkowania relacji człowiek: Bóg, jako kolejne umieścił „Czcij (szanuj) ojca swego i matkę swoją”. My w domu, modląc się, zawsze dodajemy drugą część: „…a będziesz długo żył i będzie ci się dobrze powodziło na ziemi.” Jezus, dając Wam przykład, szanował i kochał swoją Mamę. Zabrał Ją do siebie zaraz po tym, jak wstąpił do Nieba, bo chciał Ją nieskończenie wywyższyć i uczcić (uszanować). Co więcej, On w każdej mamie widzi pierwiastek swojej Mamy.

Ponosimy przed Bogiem odpowiedzialność za Wasze duchowe i materialne życie, ale nie jesteśmy ze stali. Czego od was kochane dzieci oczekujemy w zamian? Miłości, poszanowania i starań, by odrzucać w sobie złe skłonności, mężnie je zwalczać i stawać się Człowiekiem.

Photo by photosavvy on Foter.com / CC BY-ND

O autorze

Krystyna Łobos

Żona, matka dwóch synów i córki. Z wykształcenia filolog i piarowiec. Rzecznik Orszaku Trzech Króli w Rzeszowie. Perfekcjonistka na odwyku. Woli pisać niż mówić. Lubi włóczyć się po górach, słuchać ludzi, czytać powieści fantasy oraz dobre komiksy. Uwielbia rodzinne seanse filmowe i długie rozmowy z mężem.
Na Facebooku prowadzi stronę Siemamama

Leave a Reply

%d bloggers like this: