Małżeństwo

Konflikty małżeńskie – czy zawsze są złe?

Kiedy słyszę zdanie: „jakie to idealne małżeństwo, oni się nigdy nie kłócą” włos mi się jeży na głowie i poważnie obawiam się o przyszłość tego związku. Oczywiście ludzie mają różne temperamenty i różnie reagują na konflikty, ale w istnienie udanego małżeństwa bez kłótni po prostu nie wierzę. Jeżeli nie ma kłótni, nie ma sporów, to prawdopodobne jest, że małżonkowie żyją obok siebie. Spektrum zachowań w domowych sytuacjach konfliktowych bywa ogromne. Od cichych dni, poprzez rzucanie talerzami, niecenzuralne słownictwo, głośne krzyki i przepychanki. Może to, co piszę jest dosyć kontrowersyjne, ale sama jestem od 28 lat szczęśliwą mężatką i obracam się wśród dosyć stabilnych, wieloletnich par małżeńskich. Ze znanych mi przypadków najbardziej zapadł mi w głowę konflikt moich przyjaciół. Jakaś drobna kwestia poróżniła ich tak bardzo, że mąż (naprawdę niezwykle spokojny człowiek) z wściekłości na żonę kopnął w nowo wstawione drzwi do pokoju i złamał sobie palec. Spędzili później długi wieczór w pogotowiu, próbując dojść, dlaczego właściwie tak bardzo się pokłócili.

Nie chcę napisać, że taki sposób podchodzenia do konfliktów jest właściwy, ale chcę zaznaczyć, że w życiu wiele się dzieje i wielu rzeczy trzeba się nauczyć. Tak jak ukrywanie prawdy o istnieniu depresji poporodowej powoduje, że młode matki czują się zaskoczone kłębiącymi się w nich uczuciami, tak pokazywanie młodym ludziom wyidealizowanego obrazu małżeństwa powoduje w nich brak wiary w to, że małżeńskie konflikty można przeżyć, a co ważniejsze, że mogą one mieć pozytywny wydźwięk dla związku. Dlatego – moim osobistym zdaniem – nie warto ukrywać przed dziećmi każdej małżeńskiej kłótni (zresztą nie trzeba wcale głośnej awantury, aby dzieci widziały, że między rodzicami coś jest nie tak). Myślę, że nie trzeba też dzieciom wiele wyjaśniać, krótkie stwierdzenie typu „rodzice się pokłócili” całkowicie wystarcza jako odpowiedź na pytanie „Co się stało?”.

Ale to, co jest naprawdę ważne i wartościowe, to, co dzieci powinny widzieć w swoim rodzinnym domu i to, co pomoże im w przyszłości w ich małżeństwach to wzajemne przebaczenie rodziców. Każda rodzicielska kłótnia (wiem to od moich dzieci) wywołuje w dzieciach strach, a każde zażegnanie konfliktu witane jest ogromnym oddechem ulgi. Kiedyś po jakiejś małżeńskiej awanturce i po pogodzeniu się z mężem usłyszałam taki komentarz mojego syna: „No, to dzisiaj będzie dobra kolacja”. Sama nie wiedziałam, że na „powrót słońca po burzy” reaguję przygotowaniem czegoś pysznego dla wszystkich.

Sposoby rozwiązywania konfliktów mogą być konstruktywne, doprowadzające do pozytywnego wyniku, to znaczy do załatwienia sprawy, a wtedy strony sporu stają się sobie bliższe.

Wg Stanisława Kratochvila* (czeski psychoterapeuta) są pewne zasady rozwiązywania konfliktów.

Najpierw trzeba wybrać czas i miejsce rozmowy. Nie można rozmowy prowadzić w pierwszej złości, musimy odczekać, aby móc spokojnie podejść do sprawy, ale jednocześnie nie należy rozmowy odkładać w nieskończoność i odbyć ją możliwie najszybciej po ochłonięciu z emocji.

Konieczne jest też uświadomienie sobie właściwej przyczyny konfliktu (może po prostu byliśmy zmęczeni, mieliśmy zły czas, a może rzeczywiście jest problem, który należy rozwiązać). Znaczy to, że rozmawiać musimy o konkretnej sprawie, a nie o wszystkim naraz.

W takiej ważnej rozmowie nie wyciągamy broni: „bo ty jesteś taki sam jak twój ojciec”, „ty zawsze tak robisz”, „jesteś beznadziejna, niczego nie potrafisz”. Takie zachowania jedynie odwracają uwagę od istoty sprawy i pogłębiają konflikt.

Nauczenie się zasad rozwiązywania sporów pozwala na odkrycie nowych sposobów radzenia sobie z problemami domowymi np. z tym, kto ma jakie obowiązki albo wg jakich reguł wychowujemy dzieci.

Ale gdy wszystkie, nawet najlepsze sposoby bywają zawodne, wtedy pozostaje nam jeszcze jedna droga, ta, o której pisałam wcześniej – PRZEBACZENIE, przebaczenie temu, który przeprasza, albo to trudniejsze przebaczenie bez dochodzenia swojej racji wobec kogoś, kto nawet nie widzi, jak nas zranił.

*w oparciu o: Braun – Gałkowska „Psychologia Domowa”

 

Foto: pixabay.com

 

O autorze

Dagmara Kamińska

Mężatka z wieloletnim stażem, mama siedmiu synów i jednej córki, pisywała na portalu wPolityce oraz Deon. Obecnie studiuje pedagogikę i prowadzi edukację domową niepełnosprawnego syna. Konkursomaniaczka mająca na koncie dziesiątki jeśli nie setki konkursowych nagród, począwszy od domowych drobiazgów, a na samochodzie skończywszy.

Leave a Reply

%d bloggers like this: