Dzieci

Las jest naszą harcówką

– Rozpoczął się rok szkolny, wielu rodziców zapisuje swoje dzieci do drużyn harcerskich, a Ty sam zakładasz mundur i idziesz do lasu z gromadą dzieciaków. Jaki to ma sens?13268271_1697852930480165_2644075015084253580_o

Maciej Tryburcy: – Już dawno temu doszedłem do wniosku, że jeżeli nie podoba mi się do końca to, co stworzył ktoś inny, to zamiast narzekać należy spróbować zrobić to samemu. Jest to oczywiście dużo trudniejsze, ale pozwala przekonać się, czy moje oczekiwania były realne.

– Czy tak właśnie powstali Wędrownicy Mamy Róży?

Maciej Tryburcy: – Dwa lata temu zainteresowałem się książkami o skautingu katolickim napisanymi przez ojców-założycieli tego ruchu. Miałem wtedy doświadczenie rodzica, który zawozi dziecko na zbiórki i oczekuje, że pomogą one w jego wychowaniu. Różnie z tym bywało. Czułem, że czas przelatuje przez palce i niewiele wynika z naszego wysiłku, aby mając wiele innych obowiązków zapewnić dzieciom udział w zbiórkach i wyjazdach. W książkach odkryłem inny skauting – nakierowany na wychowanie i formację chrześcijańską. Postanowiłem więc spróbować, czy możliwy jest powrót do źródeł, do pierwotnej idei. Nazwaliśmy się „wędrownikami”, choć równie dobrze mogłoby pasować słowo „pielgrzymi”. Każda zbiórka jest dla mnie rodzajem pielgrzymki, z jej oderwaniem się od świata i skupieniem na wewnętrznym rozwoju.

– A skąd Mama Róża?

Maciej Tryburcy:– Działamy jako sekcja skautowa Stowarzyszenia Rodzin im. bł. Mamy Róży. Naszą Patronkę czcimy nie tylko w nazwie, lecz także w modlitwach, czy symbolice. Nasz krzyż skautowy ma wpisany w środek zarys róży, na beretach mamy naszywki ze srebrną różą.

– Jak wypadł Twój eksperyment?

Maciej Tryburcy:– Gen. Baden-Powell powiedział, że pierwsze dwa lata jednostki skautowej decydują o tym, czy jej istnienie ma sens. U nas był to czas wzrostu i zdobywania doświadczeń – czasem radosnych, a czasem trudnych. Wiemy jednak, że ideał, polegający na połączeniu atrakcyjności zbiórek z mocnym przekazem wychowawczym, jest możliwy do osiągnięcia. Mamy Zasady i Prawo – trzeba je znać i trzeba bezkompromisowo stosować. Wtedy zaczynają działać.

– Skąd wiecie, jak organizować zbiórki? Są do tego potrzebne przecież specjalne kursy i przygotowanie.

Maciej Tryburcy: – Celem skautingu jest dostarczenie dziecku środków do osobistego rozwoju w obszarze zdrowia, charakteru, zmysłu praktycznego, służby i relacji z Bogiem. To jak pięć pudełek z klockami, z których składamy zbiórki. W naszych pudełkach są klocki inspirowane istniejącą metodyką harcerską, ale też nasze własne, które wymyślamy i sprawdzamy w praktyce. Nie sądzę, aby kiedykolwiek dwie nasze zbiórki były jednakowe i aby kiedykolwiek skończyły się nam pomysły. Jest jednak jedna rzecz niezmienna – zawsze wychodzimy do lasu, niezależnie od pory roku i pogody. Można powiedzieć, że las jest naszą harcówką.

– Jak wygląda formacja religijna dzieci?

Maciej Tryburcy: – Na zbiórkach uczymy dzieci modlitwy przenikającej nasze zajęcia, włączonej w rytm dnia. Jest też czas na własne intencje i na modlitwę za Ojca Świętego, o którym zawsze pamiętamy. Przybliżamy też postaci świętych i wielkich ludzi Kościoła, którzy często pojawiają się jako nasi Bohaterowie Zbiórek. W ciągu roku spotykamy się razem na Mszy św., w której widzimy źródło i szczyt życia chrześcijańskiego. Zachęcamy także dzieci do udziału w Krucjacie Eucharystycznej, którą nasze stowarzyszenie od lat propaguje.

– W jakim wieku dziecko może przystąpić do Wędrowników?

Maciej Tryburcy: – Prowadzimy dwie gałęzie skautingu – żółtą, dla dzieci od szóstego do jedenastego roku życia (wilczki) i zieloną, dla starszych, aż do osiągnięcia pełnoletności (harcerki i harcerze). W ramach tych gałęzi, w zależności od wieku, dzieci otrzymują różne cele do osiągnięcia i pełnią różne funkcje. Co warto podkreślić, okres wilczkowy służy nie tylko zabawie, ale także zdobywaniu wielu kompetencji skautowych. Zgodnie z deklaracją zawartą w ceremonii Obietnicy, wilczek przygotowuje się do tego, by być dobrym harcerzem. Kiedy opuści gromadę, powinien być gotów do samodzielnego funkcjonowania w obrębie zastępu.

– Co powinni zrobić rodzice, którym spodobał się Wasz pomysł na skauting?

Maciej Tryburcy: – Skontaktować się ze mną (maciek@mamaroza.pl). Nasz projekt bardzo prosto można powielić w innych miejscach, nawet tam, gdzie już istnieją duże organizacje harcerskie. Naszym głównym atutem jest skupienie się na celach wychowawczych, a nie na budowie organizacji. Dlatego działamy w prostej strukturze, bez pokus związanych z nadmiarem władzy. Rodzice, którzy organizują grupy skautowe w swoim miejscu zamieszkania, najlepiej potrafią doglądać ich prawidłowego funkcjonowania.

– Ale czy rzeczywiście warto się tak angażować?

Maciej Tryburcy: – Poświęcamy swój wysiłek dla idei, bez osobistych korzyści, możemy za to liczyć na wiele życzliwości ze strony innych ludzi. Przede wszystkim zaś, pomagamy formować nowe pokolenia na dobrych katolików i dobrych Polaków.

O autorze

Maciej Tryburcy

(1972), mąż jednej żony i ojciec sześciorga dzieci.
Prywatny przedsiębiorca, po godzinach szefuje Stowarzyszeniu Rodzin
im. bł. Mamy Róży. Mieszka na wsi mazowieckiej.

2 komentarze

  • To jest TO ! GRATULUJĘ WYBORU , Ojciec wziął kształtowanie dzieci ” w swoje ręce „. Odpowiedzialność, twórczość i działanie na dobrym szlaku skautingu ,kiedyś przyniosą owoce. Uważam, że jest wielka potrzeba rozprzestrzenienia tego szlaku wśród Rodziców. Mnie osobiście, choć jestem tylko babcią , bardzo zależy na Szczyrku, gdzie mam troje wnucząt. Mieszkają w miejscu doskonałym na skauting.
    Pozdrawiam serdecznie Pana Macieja z Żoną ,
    babcia Beata

  • taki super , a nie widzi , ze jest niewolnikiem mafii watykańskiej

    poczet krolow franczyzowych franczyzy watykańskiej

    polska kolonia Watykanu

    wiara to jedno , a ci co z niej czerpią dochody to mafia

Leave a Reply

%d bloggers like this: