Edukacja

Maluchy w muzeum

Bardzo lubimy odwiedzać różne muzea. To taka praktyczna i bardzo ciekawa forma nauki historii. Zazwyczaj, gdy wybieram się do jakiegoś muzeum, biorę tylko starszych chłopców. Młodsze dziewczynki pozostają wtedy pod opieką dziadków, albo taty. Idą wtedy razem na spacer lub na pobliski plac zabaw. Ten układ bardzo się sprawdza. Chłopcy są ciekawi, starsi i bardzo chętnie zwiedzają wszelkiego rodzaju placówki kultury.

Uznaliśmy, że dziewczynki są za małe i nie bardzo interesują je obrazy czy piękne stare meble. Dla nich takie miejsca są dobre do siadania, biegania, dotykania, czyli tego wszystkiego czego nie wolno robić.

Ostatnio doszło nam nowe doświadczenie. Byliśmy w muzeum ze znajomymi i jakoś tak z marszu do wnętrza weszliśmy wszyscy. Dziewczynki też. Najpierw kupowanie biletów, szatnia, duża sień, w której czekała na nas pani przewodnik. Już wtedy poczułam, że robimy błąd. Starsza córeczka (4,5 roku) podbiegała do komody i dotykała jej! Potem młodsza (2 latka) schowała się pod dużym, tkanym obrazem zawieszonym na ścianie. Pani przewodnik dzielnie radziła sobie z rozbieganymi pannami. Potem było tylko gorzej. Zwracanie uwagi, że nie można wchodzić na dywany, że nie wolno dotykać mebli. Pierwsze co zrobiła starsza panna – to usiadła na fotelu. W domu wcześniej mówiliśmy, jak trzeba się zachować w muzeum. Niestety, nasze dziewczynki wysłuchały, a potem zrobiły swoje.

Pani przewodnik powiedziała, że tak nie wolno się zachowywać. Że nawet oni, pracownicy muzeum, gdy przenoszą świecznik czy inny eksponat, zakładają bawełniane rękawiczki. Po tym szkoleniu dziewczynki trochę się uspokoiły. Przy pilnowaniu najmłodszej, nieoceniony był najstarszy brat. Zajął się siostrą, pokazywał jej kolorowe filiżanki i talerze. Jakoś dało się zapanować nad sytuacją. Nawet bardzo zainteresowały dzieci wyłożone w gablocie pistolety. Wszyscy oglądali je z wielkim zaciekawieniem. Gdy jednak przeszliśmy do następnej sali, gdzie głównie podziwiać mieliśmy obrazy. Czterolatka zaczęła swoje przedstawienie. „Ja chcę coś zjeść!”. „Teraz chcę coś zjeść!”. I tak przez kilka minut. Pani z uśmiechem uciszała. Tłumaczyła, że tym zachowaniem przeszkadza starszym dzieciom, które słuchały z wielkim zainteresowaniem. Nic to nie pomogło. W końcu tata wyprowadził córeczkę. Przeszli do wielkiej sieni i tam mieli na nas czekać. Później okazało się, że inna pani poczęstowała ją cukierkiem i obiecał kolejny, gdy będzie grzecznie zwiedzała muzeum.

Po raz kolejny przekonaliśmy się, że nie wszyscy i nie wszędzie możemy wchodzić razem. To takie ograniczenia wynikające z różnego wieku naszych dzieci. Starsi chłopcy chętnie chodzą do muzeów. Natomiast młodsze dziewczynki wolą plac zabaw. I nic na to nie poradzimy. Trzeba przeczekać! Po prostu maluchy nie są tym zainteresowane, co tak bardzo ciekawi starsze dzieci…

 
Photo: Morten Diesen / Bobs Furniture / CC BY

O autorze

Joanna Jakubowska

Z wykształcenia dziennikarz, z miłości żona i mama piątki dzieci: Karol — 10 lat, Mikołaj — prawie 8; Dominik 6, Klara 4,5; Kornelia 2 lata.
Zajmuję się domem i dziećmi — wychowuję je razem z mężem Bronisławem. Lubię czytać książki, fotografować. Od niedawna odkryłam uroki ogrodu — sadzę i sieję kwiaty, aby wokół było kolorowo.

Prowadzę blog:
http://podrodzinnymdachem.blogspot.com

Leave a Reply

%d bloggers like this: