Relacje

Mamy kryzys – hurra!!!

Mamy kryzys – hurra!!! Powiecie – szalona! Cieszy się z kryzysu?! Ano nie cieszy, ale upatruje w nim szansę. A nawet Szansę, przez duże S. Ale po kolei.

Nieustannie w swoim życiu zmagamy się z mniejszymi lub większymi kryzysami: zdrowotnymi, małżeńskimi, rodzinnymi, zawodowymi, duchowymi. Odważę się napisać, że z duchowego punktu widzenia kryzys to taka oczywistość, must be – nieodłączny sygnał, że dzieło którego się podejmujemy jest dobre i ma duży potencjał, więc jest atakowane. Na ogół zarówno zewnętrznie, jak i wewnętrznie. Wielką wartością jest małżeństwo, więc dotykają je kryzysy; silna, spójna rodzina – kryzysy; działalność pro-life – kryzysy. Listę można długo ciągnąć. Paradoks tkwi w tym, że kryzysom sprzyjają różnice osobowościowe i nasze zróżnicowanie umiejętności, które są przecież zasadniczym bogactwem ludzkich relacji prywatnych, wspólnotowych i zawodowych. Kryzys jest więc niejako na trwałe wpisany w nasze życie.

Kryzysem trzeba zarządzać. Znacie stosowaną przez różne wspólnoty metodę W-O-D? Widzieć. Oceniać. Działać. To metoda rekomendowana przez katolicką naukę społeczną, opisana przez św. Jana XXIII w encyklice Mater et Magistra.

Zgodnie z metodą, kryzys najpierw trzeba dostrzec. Dostrzec, by móc zadziałać. Tolerowanie kryzysu, czyli brak reakcji, nieuchronnie prowadzi do upadku: rodziny, znajomości, firmy etc. Jak już przyznamy, że kryzys jest, trzeba ocenić sytuację w postawie modlitewnej, prosząc Ducha Świętego o radę i prowadzenie. Ocenić to zdiagnozować przyczynę powstania sytuacji kryzysowej, wypunktować zagrożenia, ale i potencjalne dobro (czyli Szanse) jakie ze sobą niesie. Pokora, która umożliwia prawdziwą ocenę sytuacji i „własnego wkładu” w kryzys jest nieoceniona. Potem stosownie do sytuacji trzeba działać. Działać wytrwale i zdecydowanie, ale w łączności z Panem Bogiem. Dokładnie tak jak zalecił św. Ignacy Loyola: „Ufaj Bogu tak, jakby całe powodzenie spraw zależało wyłącznie od Niego; tak jednak dokładaj wszelkich starań, jakbyś ty sam miał wszystko zdziałać, a Bóg nic zgoła.”

Kryzys zawsze niesie ze sobą zagrożenie, ale przede wszystkim jest szansą uzdrowienia. Jest doskonałą okazją do przemyśleń i do wdrożenia działań porządkujących. Celem tych działań powinno być trwałe uzdrowienie sytuacji – nie wolno zatrzymać się na chwilowym „załataniu dziury”, bo szybko dojdzie wtedy do kolejnego załamania, z którego jeszcze trudniej będzie się wykaraskać. Warto przy tym pamiętać, że wyjście zwycięsko z jednego kryzysu, znacznie zwiększa szansę na pokonanie kolejnych. Hurra!!!

Foto: flickr.com/photos/theqspeaks

O autorze

Marta Dzbeńska-Karpińska

Z wykształcenia politolog i manager, z wyboru fotograf i dziennikarz. Autorka książki i wystawy „Matki: mężne czy szalone?” Żona i mama trójki dzieci. Fanka czarno-białej fotografii analogowej. Bardzo lubi ludzi, spacery i muzykę, a niekiedy także gotowanie.

Leave a Reply

%d bloggers like this: