Małżeństwo

Mąż czy niemąż

Czy jeśli mąż ślubuje miłość, wierność i uczciwość małżeńską to oznacza, że będzie tylko to i nic ponadto?

Ani ja nie jestem chodzącym ideałem (Kocham Cię Mężu :)), ani mój mąż. Generalnie nie znam nikogo, kto byłby takowym. Nasze małżeństwo też nie jest podręcznikowe, nie świecimy przykładem, wciąż się uczymy siebie nawzajem. I pewnie ta nauka będzie najdłuższą szkołą życia. Jak nic dożywotnio. Jednak jest coś, co pozwala nam być dobrym i kochającym małżeństwem. To dbałość o siebie nawzajem. W drobiazgach i wielkich rzeczach. Mąż lubi ruskie pierogi, żona nauczyła się robić takowe. I nawet polubiła ich smak. Żona ma urodziny, mąż kupuje jej prezent w ulubionym miętowym kolorze. To oczywiste, że małżonkowie muszą zerkać od czasu do czasu na siebie, żeby móc iść w tym samym kierunku.

Znam jednak takie małżeństwa, które pozornie szczęśliwe, nie do końca takowe są. Dlaczego? Mąż niestety zapomina, że oprócz tego, że jest mężczyzną, to jest mężem i ojcem. Jest głową rodziny, która powinna za pewne rzeczy odpowiadać, brać odpowiedzialność. I to nie jest tak, że wredna żona wymyśla różne zajęcia za karę (dawno przedszkole się skończyło) albo wymyśla je, bo uważa, że jej mąż się nudzi. Nie. Żona wymyśla zadania, prosi o zrobienie czegoś, bo to jest dla dobra rodziny, ogółu, bo tak będzie lepiej, wygodniej, przyjemniej, czyściej.

Niepojętym dla mnie jest fakt, że niektórzy mężowie nie potrafią albo po prostu nie chcą brać odpowiedzialności za pewne działania w domu. Z lenistwa? Wygodnictwa? To kimże on jest? Przecież mąż robi wszystko, żeby tak zwyczajnie, po ludzku, żona była szczęśliwa. I nie chodzi tu o to, żeby nagle zastawić wszystko i kupić żonie pierścionek z brylantem. Nie dajmy się zwariować. Chodzi o to, żeby być pełnoprawnym partnerem, a nie kolejnym dzieckiem. Jeśli Twoja żona prosi Cię odkąd się znacie, żebyś zrobił prawo jazdy, bo cały ciężar związany z podróżowaniem spoczywa na jej barkach, to bądź w końcu facetem a nie trokami od gaci i zrób to prawo jazdy. Dla niej. Nie dlatego, że jęczy, że nawija Ci na uszy ten temat jak makaron. Nie. Dlatego, że ją po prostu kochasz i widzisz (mam nadzieję, że widzisz) jak męczy się wożąc Twoje cztery litery po Polsce.

Małżeństwo nie jest drogą przez mękę. Ale nie jest też krainą wiecznej szczęśliwości, gdzie uda się migać od obowiązków, pomocy i wysiłku. Małżeństwo to przede wszystkim miejsce pracy nad samym sobą. Tylko od nas (żon również) zależy, jak to małżeństwo będzie wyglądać.

I jeśli ktoś rozpozna w tym tekście siebie – słusznie. Można nawet strzelić focha i obrazić się na całe życie. Tylko najpierw po cichu i w tajemnicy, Kochany Mężu swojej żony, zrób dla niej to, o co prosi Cię od miesięcy, a nawet lat.

 

Photo: elvissa / Foter / CC BY

O autorze

Honorata Baran

Żona i mama trójki dzieci. W wolnych chwilach scrapuje i szyje. Lubi piec, gorzej z gotowaniem, ale i z tym sobie radzi :) Szczęśliwa. Z założenia :) Ten typ tak ma :)

Leave a Reply

%d bloggers like this: