Rodzina

Między żoną a matką

Są tematy, o których się nie mówi, które wydają się oczywiste, przemilczane i odkładane na bok. Brak na nie czasu w osobistej refleksji. Są ideały, którym nie potrafimy sprostać, a o których wciąż marzymy. Są wzorce, które są przekazywane z pokolenia na pokolenie, które nie zawsze potrafimy objąć głębszą refleksją. Bywa, że nie szukamy odpowiedzi na najbardziej podstawowe pytania w naszym życiu. Szkolimy się i zdobywamy wiedzę w różnych specjalizacjach, natomiast nie starcza nam już czasu i siły na najważniejsze tematy, żyjemy z dnia na dzień.
Jednym z takich kluczowych zagadnień jest odnalezienie się w rolach – żony i matki. Jak połączyć w sobie te dwa powołania? Jakie powinny być priorytety w życiu kobiety zamężnej? Jak odnaleźć siebie w natłoku obowiązków? Czy można robić coś jeszcze? Odpowiedzi na tak postawione pytania można było szukać na konferencji zorganizowanej przez Fundację Twórcza Kobieta pt. „Między żoną, a matką”.

Jest wiele wydarzeń dla kobiet, ale to zdawało się być wyjątkowe. Przede wszystkim ze względu na ciekawie dobrane prelegentki. Poruszane tematy nie były jedynie teoretycznymi wykładami. Zaproszone osoby dzieliły się swoimi osobistymi historiami, dawały świadectwo życia. Dzięki temu można było zobaczyć i usłyszeć w jaki konkretny sposób kobiety realizują się w małżeństwie i macierzyństwie, a także jak dbają o siebie, swoje pasje, pracę zawodową. Okazuje się, że jedno powołanie do rodziny ma wiele odcieni, może być realizowane w bardzo bogaty sposób.
Wykładowczynie były zwyczajne, piękne, skromne i radosne. Z pozoru niczym się nie różniły od innych kobiet, które spotykamy na co dzień. Jednak miały w sobie „coś”, jakąś wielką siłę oddziaływania, co nie pozwalało przejść nad nimi obojętnie. Wspólnym mianownikiem dla tych niezwykle różnorodnych prelegentek była wiara. Każda z nich mówiła o swojej osobistej relacji z Bogiem.
Przemawiające kobiety dawały nadzieję na pozytywne zmienianie siebie. Pocieszające było słuchanie o osobistych metanojach. Otwarcie mówiły jakie były kiedyś i o procesach, które u siebie obserwowały. Oczywiście wiele wysiłku wkładały w pracę nad sobą, ale też opowiadały o dotknięciu Bożą miłością, która czyniła w ich życiu cuda.

Każda z nas ulega różnym słabościom, jesteśmy tylko ograniczonymi ludźmi. W oczach innych zawsze chcemy wyglądać dobrze, nie chcemy, by widziano w nas lęk, słabość, by ktoś oglądał nasze niepowodzenia. Tymczasem można było zobaczyć odważną osobę, która opowiedziała o swoich porażkach, swojej drodze, a w końcu również o odniesionym zwycięstwie.
Jest to niesłychana odwaga wyjść przed ludźmi i w pokorze opowiedzieć o swoich problemach, zmaganiach oraz o tym jak Bóg wyzwala ze słabości. Marta Witecka opowiadała o problemach rodzicielskich, uczeniu się akceptacji trudnego dziecka oraz o kryzysie małżeńskim. Joanna Dzieciątko i Beata Mądra wspomniały o swoich niełatwych doświadczeniach z dzieciństwa – rozwodzie rodziców. Mówiły o doświadczanym bólu, cierpieniu, niezgodzie na zaistniałą rzeczywistość.

Każdy człowiek doświadcza różnego rodzaju cierpień. Mamy w pamięci ból zadany nam przez rodziców, wychowawców, męża, dzieci. Niestety nie ma ludzi idealnych i bywa, że się nawzajem ranimy, mimo że się bardzo staramy i chcemy czynić dobrze. Wszyscy doświadczamy bólu i cierpienia, pozostaje pytanie – co z tym robimy i do kogo uciekamy się o pomoc.
Prelegentki świadczyły o tym, że najlepszym i niezawodnym wybawcą od ludzkich niepowodzeń jest Bóg. On autentycznie interesuje się każdym życiem i chce dobra człowieka. Być może dla wielu brzmi to abstrakcyjnie. Często wydaje się, że On jest Kimś dalekim, Kimś, kogo dokładnie nie znamy, kto się nami zupełnie nie interesuje. Okazuje się jednak, że to On uzdrowił rany wyniesione z dzieciństwa przez Joannę Dzieciątko i Beatę Mądrą. Bóg pomógł też w ratowaniu małżeństwa Marty Witeckiej i w nawiązaniu dobrej relacji z trudnym dzieckiem z adopcji.

Pierwsza konferencja była poświęcona odwiecznemu dylematowi: „Mąż czy dzieci? O priorytetach.” Prowadziła ją Marta Witecka, mądra i cierpliwa kobieta, oddana żona i cudowna mama, zaangażowana również społecznie na rzeczy innych rodzin w ramach Fundacji Służba Rodzinie. Oczywiście teoretycznie każda z kobiet zna odpowiedź na tak postawione pytanie. W życiu nie jest łatwo zachować właściwą hierarchię wartości. O tym zmaganiu mówiły praktycznie wszystkie kobiety i każda realizowała te priorytety w nieco odmienny sposób.
Niezwykła była historia Marty Witeckiej, kiedy to otrzymała wezwanie do modlitwy uwielbienia. Początkowo to zadanie wydawało się zupełnie nierealne, by przez cały rok, codziennie poświęcać godzinę swego życia na uwielbienie Boga. To wezwanie nie było adresowane do osoby konsekrowanej, która całe swoje życie poświęca Bogu, tylko do żony i matki, która jest rozerwana między mnóstwem obowiązków, a także uwikłana w mnóstwo ludzkich relacji. Wówczas Marta miała trójkę małych dzieci. Postanowiła jednak podjąć trud tego wyzwania i codziennie szukała godziny, którą mogłaby ofiarować Jedynie Bogu. Zostawała wówczas z dziećmi w domu, wyłączała telefon komórkowy i wielbiła Boga (czasami z niemowlakiem na ręku). Powiedziała, że rok tej intensywnej i wymagającej modlitwy przyniósł niespodziewane owoce w postaci oczyszczenia jej z wielu wad i złych skłonności. Jest to wielka inspiracja i zachęta do tego typu modlitwy.

Joanna Dzieciątko mówiła o tym „Jak być prawdziwie szczęśliwą w małżeństwie? Skąd czerpać siłę?” Swój wywód rozpoczęła od osobistego świadectwa. Doświadczyła rozwodu rodziców i stwierdziła: „miałam serce rozdarte, z wielką dziurą wielkości oceanu, z ogromnym pragnieniem miłości.” Taki dramat w życiu młodego człowieka musi odcisnąć  piętno i ból. Jednocześnie Joanna wyglądała na osobę szczęśliwą, promieniejącą radością i spokojem. Powiedziała, że mimo tego trudnego doświadczenia, otrzymała ogrom łask, miłość od Boga i dzięki Niemu, wbrew ludzkiej logice, jest teraz szczęśliwą żoną i matką. Świadectwem swojego życia dowodziła, że Bóg może uleczyć największe z otrzymanych ran. Dowodziła, że od Boga możemy czerpać siły do swojej codziennej służby na rzecz rodziny. Jeśli zdecydujemy się pracować nad sobą możemy wzrastać i uczyć się podejmować dojrzałe, pełne miłości decyzje. Bóg uzdalnia nas do tego, by mądrze kochać swojego męża oraz dzieci. Mimo najtrudniejszych doświadczeń, których doznajemy w życiu, Bóg może nas uzdrowić i uzdolnić do czynienia pięknych rzeczy.

Monika Renard – Hasik, współzałożycielka Fundacji Twórcza Kobieta, która prócz powołania żony i matki znajduje również czas, by pomagać innym, organizuje warsztaty, konferencję; poruszyła ciekawy i bardzo aktualny temat: „Jak być (nie)doskonałą żoną i mamą”. Przybyła na konferencję, mimo że przeżywa trudny okres obecności swojego dziecka w szpitalu. Wyznała, że dziękuje Bogu za ten czas, który został jej specjalnie podarowany na budowanie relacji – dla niej i dla jej dziecka. W tej niełatwej sytuacji, dostrzegła pozytywny aspekt.
Podczas swojego wykładu mówiła o tym, by nie bać się być nieidealną, by nie dążyć za wszelką cenę do perfekcjonizmu. Trzeba pamiętać, że jesteśmy tylko ludźmi i mamy prawo do gorszego dnia, czy samopoczucia. Przyznała, że w swojej pracy obserwuje, że wiele współczesnych kobiet przeżywa różnego rodzaju trudności w swoim codziennym życiu, często jesteśmy niezadowolone, wręcz sflustrowane. Kiedy okazuje się, że nie jesteśmy takie idealne, jakbyśmy chciały – cierpimy. Nie potrafimy akceptować siebie i swojej ograniczoności. W pragnieniu bycia idealną ukryta jest pułapka, bo jedynie Bóg jest doskonały. Z jednej strony mamy dążyć do bycia coraz lepszą i do zjednoczenia z Nim. Jednak nasze słabości i trudności dane są nam po to, by uświadomić nam naszą ograniczoność, ludzką ułomność, byśmy nie wpadali w pychę i pamiętali kto jest Bogiem.

Ostatnią prelegentką była Beata Mądra, kobieta piękna, tryskająca energią, radością. Biła od niej jakaś szczególna siła i charyzmat. Beata była po raz dziesiąty w stanie błogosławionym. Czworo z jej dzieci zmarło, co podsumowała: „Kiedy straciłam dziecko, zrozumiałam, że nie rodzimy dzieci dla siebie, dla świata, dla społeczeństwa. My dzieci rodzimy dla nieba. Niektóre dzieci od razu idą do nieba.” Był w tym wyznaniu pokój i ufność, w to, że Bóg wie co jest najlepsze dla naszego życia. Ponadto w Beacie bardzo pociągające było jej wielkie, niespotykane niemalże w dzisiejszym świecie otwarcie się na życie, które wraz z mężem przyjmują hojnie, bez lęku i z wielką radością. Na jej twarzy nie było widać utrudzenia macierzyństwem, tylko ogromną radość i zaufanie do Boga.
Beata poruszyła temat bardzo ważny, który jednocześnie jest tematem tabu. Mówiła o ciele kobiety, o jego przemianach, a także o intymnej relacji z mężem – do której jesteśmy powołane jako żony. Boimy się nieco tych tematów, z jednej strony doświadczamy ich na co dzień, z drugiej strony pruderia nie pozwala nam o tym rozmawiać. Seksualność została wypaczona i teraz głównie kojarzy się nam z czymś złym, a przecież to jest dobre i piękne, stworzone przez Boga. Beata potrafiła w sposób jasny i piękny mówić o „tych sprawach” językiem, zwykłym, zrozumiałym dla każdego człowieka. Całą sobą ukazywała jak pięknie jest być kobietą, świadczyła o tym, że Bóg stworzył nas jako osoby cielesne i powołał nad do tego, by dbać również o swoje ciało.

Usłyszane podczas konferencji treści będą jeszcze często wracały i dojrzewały w uczestniczkach. Zasłyszane historie dają siłę i nadzieję. Są pozytywną inspiracją, która zachęca do działania. Ciekawym odkryciem było również to, że powołanie prelegentek nie ograniczało się tylko (albo „aż”) do bycia żoną i matką, ale one odnajdywały jeszcze czas na swoje pasje, służbę społeczną lub pracę zawodową. Nieustannie szukają Bożej Woli i chcą ją jak najpełniej realizować w swoim życiu. Bóg nie jest nudny, każdą osobę stworzył jedyną i niepowtarzalną. Daje nam nie tylko uniwersalne wskazówki i zalecenia, ale także każdą z nas prowadzi osobiście, przemawia w różny sposób, wzywa nas do bliskiej relacji.

O autorze

Zuzanna Zarzycka

Założycielka klubu mam na warszawskich Bielanach -
www.spotkaniamam.pl - prowadzi również warsztaty dla żon. Publikuje na łamach miesięcznika kobiecego "List do Pani". Wieloletnia instruktorka ZHR, obecnie członkini Kapituły Harcerki Rzeczypospolitej przy Mazowieckiej Chorągwi Harcerek. Prywatnie szczęśliwa żona, ze szczególnym błogosławieństwem Bożym, bo w ciągu 4 lat urodziła trójkę wspaniałych dzieci. Uwielbia piec ciasta, spotykać się z przyjaciółmi, wędrować po górach oraz jeździć na łyżwach. Jej największym marzeniem jest dążenie do świętości.

Leave a Reply

%d bloggers like this: