Wychowanie

Mordoklejka czyli jak skutecznie zamknąć dziecku usta

Dzieci są absorbujące, ciągle są w ruchu i bez przerwy coś mówią. Jeśli tylko mówią, to mały kłopot. Najtrudniej jest, gdy zaczynają zadawać pytania i oczekują na nie wyczerpującej odpowiedzi. A pytania są tym bardziej wymagające, im dziecko jest starsze.

Dzieci i ryby głosu nie mają
Co robią rodzice, gdy nie mają siły odpowiadać na niekończące się pytania dziecka? Sadzają je przed telewizorem lub komputerem i wręczają mu garść mordoklejek. Te przepyszne cukierki rozpływają się w ustach po wcześniejszym skutecznym sklejeniu zębów. To doskonały sposób, by rodzice mogli zakosztować błogiej ciszy.

Pstrągi płyną pod prąd
Nie każdy rodzic tak postępuje. Wielu z nich jest aktywnie zaangażowanych w wychowanie swoich dzieci. Starają się, żeby cukier ani w zębach ani w krwioobiegu dziecka nie był przyczyną braku możliwości porozumienia się z młodym człowiekiem.
Jednak życie bez cukru jest bardzo trudne. Gdzie tylko dziecko się pojawi, zaraz zostaje wystawione na pokuszenie, i nie chodzi mi o reklamy, czy zapachy z cukierni.

Czekolada zamiast kredek
Lizaczki, batoniki i inne słodkości upodobali sobie jako nagrody organizatorzy konkursów dla dzieci. I tak, dziecko biorące udział w konkursie plastyczny zamiast otrzymać w nagrodę coś, co będzie rozwijało jego talent, czyli np. kredki, farbki bądź plastelinę, to dostaje tabliczkę czekolady, a w konkursie muzycznym zamiast zeszyt do nut, soczek o smaku pomarańczy.

Boża słodycz?
Słodycze weszły do naszych domów, przedszkoli i szkół. Zadziwiające jest, że znalazły swoje miejsce nawet w kościołach. Zdarza się, że dzieci są obdarowywane przez księży bądź katechetów cukiereczkami po Mszy świętej i to nie zawsze po wyjściu z budynku sakralnego, a tuż przed ołtarzem. Czemu ma to służyć? Chodzi o przypodobanie się dzieciom, czy to jakaś nowa odmiana agape – uczty miłości?

Biznes cukierniczy w stomatologii
Co innego częstowanie lizakami przez lekarza stomatologa po wizycie dziecka w jego gabinecie. Ten przynajmniej ma w tym interes. Da dziecku lizaka i z pewnością mały klient do niego niebawem wróci, by zaplombować kolejnego zęba. Wybiegnijmy jednak w przyszłość. Przedsiębiorczy dentysta zrobi sobie wkrótce dodatkową specjalizację, np. protetykę, bo jego mały pacjent dorośnie i jako czterdziestolatek będzie potrzebował protezy, albo pięknych implantów.

Rodzice zaczynają kłamać
Otoczenie często nie rozumie, a nawet potępia rodziców, którzy ograniczają dzieciom spożywanie słodyczy. Więc gdy wyrodna matka mówi czekoladzie „nie”, zaraz znajdzie się wybawca, który uszczęśliwi dziecko odrobiną brązowej słodkiej mazi.
Jak się przed falą słodyczodawców bronić? Rodzice zaczynają kłamać, że dziecko jest uczulone na czekoladę, że cukru nie można dawać, bo mu zaszkodzi itd. To pomaga, ale na krótko, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto ma czekoladę, która akurat nie uczula.

Photo credit: octaviosn / Foter / CC BY-NC-SA

O autorze

Magdalena Waleszczyńska

nauczycielka języka polskiego i etyki, pedagog specjalny, propagatorka i realizatorka edukacji domowej, współpracuje z miesięcznikiem "Moja Rodzina", prowadzi stronę www.waleszczynska.pl, właścicielka sklepu Aptekanatury24.pl. Prywatnie szczęśliwa żona i mama trójki dzieci.

1 Komentarz

  • No to u nas wygląda to zupełnie inaczej. Naszej Pani stomatolog DO GŁOWY by nie przyszło dawać dzieciom słodycze. Nasz starszy syn choruje na cukrzycę typu 1 więc słodycze są u niego w większości zakazane i tak naprawdę dostaje wszystkie nagrody lepsze niż inne dzieci. na przykład gdy do przedszkola przyszła żandarmeria to wszystkie dzieci dostały te nieszczęsne lizaki a Jaś dostał prawdziwego „lizaka żandarmerii” wojskowej. Do kościoła nie chodzimy więc to też mamy z głowy 🙂

Leave a Reply

%d bloggers like this: