Być mamą, być tatą

Nasza nowa mała wielka miłość

Znasz to uczucie, kiedy nagle okazuje się, że to, na co tak długo czekałeś, jest możliwe? I teraz, czy to wykorzystasz, zależy tylko od Ciebie? W tym momencie zauważasz, że boisz się tego, co właśnie ma nastąpić. Nie boisz się tego, że dalej będziesz czekać, ale właśnie tego, że wszystko się teraz zmieni, będziesz wreszcie szczęśliwy, już nie będziesz się smucił. Czeka Cię po prostu szczęście – jest na wyciągnięcie ręki. I to Cię przeraża – do tej pory nie miałeś na nic wpływu, teraz musisz tylko się zgodzić. Znasz to?

My czekaliśmy na naszego Syna. Kiedy niedawno zadzwonił telefon, nie dotarło wtedy do mnie jeszcze, że to naprawdę się dzieje. Nasz Syn czekał już na nasTego dnia przekonałam się, że mój Mąż pamiętał o swojej obietnicy złożonej 6 lat temu. Wieczorem, jak wrócił z pracy, stanął w drzwiach i wtedy popłynęły łzy – nam obojgu. Stał z dużym misiem, bo właśnie takiego obiecał mi kupić, jak okaże się, że jestem w ciąży. Miś ma na imię Stefan, a nasz Synek już uprawia z nim zapasy ?

Pierwsze spotkanie z naszym dzieckiem będę pamiętać do końca życia. Szybko się do nas przyzwyczaił, a jeszcze zanim wzięłam go na ręce, uśmiechnął się do mnie, co rozłożyło mnie już całkowicie. Musieliśmy podjąć decyzję, która zmieni nasze życie – było to przerażające, ale nie mieliśmy wątpliwości, że to jest nasz Syn. Był to zarazem taki ogrom miłości i szczęścia, jakiego do tej pory nie znaliśmy. Poznaliśmy. I poznajemy – siebie nawzajem codziennie ?

Także stało się ? Jestem Mamą naszego Syna ?

O autorze

Marta Stasieło

żona, mama, instruktor Modelu Creighton, wiceprezes Fundacji Każdy Ważnyw Olsztynie, autorka bloga
Rodzicielstwo na zakręcie. W 2010 r. ukończyłam studia weterynaryjne na UWM, wtedy też wyszłam za mąż. Nie pracuję w zawodzie, a głównym moim zajęciem jest teraz bycie mamą. Droga do tej roli była długa i trudna, bo nie mogliśmy mieć dzieci biologicznych. Adoptowaliśmy synka po około 6 latach małżeństwa. Pomimo iż doświadczenie bólu niepłodności było najtrudniejszym w moim życiu, jestem pewna, że było też najszczęśliwszym, co mogło się nam przytrafić. Dzięki temu Paweł jest teraz z nami (warto było czekać!), a my jesteśmy jacy jesteśmy. Ja zainspirowałam się naprotechnologią i udało mi się zostać instruktorem Modelu Creighton. Pomagam teraz innym parom z niepłodnością. Natomiast nasze małżeństwo jest silniejsze po tych próbach rozumienia swoich emocji, wybaczania sobie i desperackich niekiedy staraniach, żeby było "normalnie". A teraz - nie jest łatwiej - jest inaczej - bo inaczej trzeba się rozumieć, ale w naszym domu jest w końcu codziennie szczery śmiech, którego tak bardzo brakowało.

Leave a Reply

%d bloggers like this: