Zdrowie i uroda

Nie lecz się reklamami leków

Stoję w kolejce w aptece. Przede mną przy okienku małżeństwo w średnim wieku zaopatruje się w specyfiki na przeziębienie. Mają już chyba z sześć opakowań różnych lekarstw i suplementów, ale proszą jeszcze farmaceutkę o „te niebieskie tabletki, wie pani, co je teraz reklamują w telewizji”. Pani chwyta w lot o co chodzi i dokłada te „niebieskie tabletki” do stosiku pozostałych. Nie miałam wówczas pojęcia, o które „niebieskie” chodzi, ale gdybym się choć trochę postarała, to po spędzeniu ferii zimowych w domu z telewizorem, też mogłabym zostać „ekspertem od leków bez recepty i suplementów diety”. Nie zdawałam sobie sprawy, że polska telewizja jest tak naszpikowana reklamami farmaceutyków!
To wiele wyjaśnia. Mój szwagier, Irlandczyk, od lat nie może wyjść z podziwu, że u nas apteka obok apteki i że zarabiają na siebie, no i że takie w nich bogactwo tabletek, pastylek i syropów. Irlandzka propozycja dla kogoś zmagającego się z katarem i kaszlem jest dużo skromniejsza niż polska – wiem, bo zaziębiłam się będąc ostatnio w odwiedzinach u siostry… Tylu aptek co w PL nie ma też w innych krajach Europy. Polska to prawdzie Eldorado dla firm farmaceutycznych, złota kraina napędzana niezliczonymi reklamami.

Mimo to rośnie grupa osób, i tych starszych i tych młodszych, które mają świadomość, że niezliczone pastylki i tabletki nie są ani takie cudowne, ani pozbawione skutków ubocznych. Przyjmowane przez nas lekarstwa na różne schorzenia mogą wchodzić w interakcje ze sobą oraz – o czym nie każdy pomyśli – z kupowanymi bez recepty i bez konsultacji z lekarzem specyfikami na różne doraźne dolegliwości.
Ci, których to niepokoi, szukają innych rozwiązań, często sięgając do zapomnianych receptur poprzednich pokoleń. Skuteczność wielu starych sposobów potwierdzają aktualne badania naukowe. Badacze odkrywają też nieznane dotąd właściwości ziół i mają nowe propozycje leczenia dla tych, którzy pigułki chcą zastąpić ich naturalnymi odpowiednikami, bezpieczniejszymi i dużo tańszymi.

Osobom chcącym rozpocząć przygodę z ekomedycyną polecam książkę Nie lecz się reklamami leków Zbigniewa T. Nowaka. Autor, z wykształcenia botanik, ekspert w dziedzinie etnobotaniki i pasjonat ziołolecznictwa, od lat propaguje metody leczenia, oczyszczania i wzmacniania organizmu lekami z apteki Pana Boga. Współpracował ze sławami w dziedzinie ziołolecznictwa – franciszkaninem o. Grzegorzem Sroką i profesorem Aleksandrem Ożarowskim.

Nie lecz się reklamami leków to pozycja w której każdy znajdzie coś dla siebie, zawiera bowiem przepisy na herbatki, nalewki i dodatki do dań „i dla maluszka i dla staruszka”. Są tu przepisy na preparaty pobudzające siły odpornościowe u dzieci i dorosłych, leczące różne infekcje, przeziębienia i grypę. Autor podpowiada jak skutecznie i zgodnie z naturą walczyć z bólem i alergią, leczyć zakażenia dróg moczowych, zgagę, biegunkę. Podpowiedzi dla siebie znajdą kobiety przechodzące klimakterium, osoby cierpiące na migreny, zaparcia, zagrożone zawałem serca, udarem, ludzie którzy przeszli chorobę nowotworową. Jest tu też wiele recept na inne mniej i bardziej poważne choroby i dolegliwości.

Zbigniew T. Nowak odwołuje się do najnowszych badań naukowych i statystyk, wyjaśnia jak działają roślinne specyfiki, jak je pozyskiwać. Podaje również przeciwwskazania do stosowania niektórych ziół. Książka jest bogato ilustrowana, napisana bardzo przystępnym językiem, zawiera przydatny indeks rzeczowy i nadaje się znakomicie nie tylko dla osób, które już korzystają z dobrodziejstw ekomedycyny, ale i nowicjuszy w tej dziedzinie. Jestem pewna, że każdy kto ją przeczyta dojedzie do wniosku, że takie leczenie wcale nie jest skomplikowane i zamiast „niebieskich tabletek” warto z pożytkiem dla zdrowia i kieszeni wypróbować miód z jeżówką, syrop z młodych pędów sosny albo herbatkę z dziewanny.

Zbigniew T.Nowak, Nie lecz się reklamami leków. Jak chemię zastąpić bezpieczną ekomedycyną, Warszawa 2017

O autorze

Marta Dzbeńska-Karpińska

Z wykształcenia politolog i manager, z wyboru fotograf i dziennikarz. Autorka książki i wystawy „Matki: mężne czy szalone?” Żona i mama trójki dzieci. Fanka czarno-białej fotografii analogowej. Bardzo lubi ludzi, spacery i muzykę, a niekiedy także gotowanie.

Leave a Reply

%d bloggers like this: