Dzieci

Ochroniarz do zadań specjalnych

Od jakiegoś czasu zbierałam się, żeby napisać kilka słów na temat bezpieczeństwa dzieci w czasie podróży samochodem. Ciągle jednak było mnóstwo innych ważnych kwestii i tekst był gdzieś tam z tyłu głowy, ale nie udało się go przelać na komputer. Dziś jednak, po obejrzeniu pewnego filmu w sieci, postanowiłam się podzielić z Wami kilkoma refleksjami.

Ale od początku. Film, który zainspirował mnie do napisania kilku słów, to hmmm… chyba określenie reklama społeczna będzie najbliższe prawdy. Film z udziałem Katarzyny i Marcina Hakiel. Nie nastawiajcie się na fenomenalną grę aktorską albo zaskakujące zwroty akcji. W scenariuszu też szału nie ma. Ale to nie jest najważniejsze. A najważniejsze w tym filmie jest to, żeby zwrócić uwagę rodziców na bezpieczeństwo ich dzieci w czasie jazdy autem.

Na niektórych portalach przelała się fala hejtu w stosunku do Państwa Hakiel. Nie będę cytować i opisywać, bo to nie jest istotne co piszą sfrustrowani internauci. Ważne jest jednak to, że mam wrażenie iż istnieje społeczne przyzwolenie, na to żeby dzieci jeździły jako tako zapięte, przypięte, wrzucone, ułożone w samochodzie.

Rozumiem, że może się rodzicom spieszy, może dzieci nie lubią zapiętych pasów… może… może… może… ale to my rodzice budujemy w dzieciach nawyki. Jeśli zapinamy je od małego w foteliku, nie pozwalamy jeździć bez, to dziecko nie protestuje, bo wie, że to jest nieodłączny element podróży samochodem.

Wielokrotnie, niestety, widzę samochody podjeżdżające pod przedszkole, szkołę… i dzieci w fotelikach, ale nie zapięte, bez fotelików, na poddupnikach… Czy zdajecie sobie sprawę, że wypadków ma miejsce na trasie dom-szkoła, dom-przedszkole jest masa? To właśnie wtedy, kiedy Wasze najukochańsze skarby pędzą do przedszkola, do najlepszych i najukochańszych koleżanek i kolegów, a Wy już za chwilę pędzicie do pracy i te kilka sekund na zapięcie pasów w foteliku jest za dużo, bo o te kilka sekund możecie się spóźnić do pracy i szef Was połknie w całości… to właśnie wtedy może wydarzyć się tragedia… ona może równie dobrze wydarzyć się w drodze do babci, cioci, na wakacje, na ferie… do lekarza, koleżanki, na zajęcia dodatkowe…

Tragedia może wydarzyć się zawsze… ale to od Was zależy jak przed konsekwencjami tego zdarzenia będą zabezpieczone Wasze dzieci.

Nie będę tu pisać o zasadach doboru fotelików, o tym dlaczego poddupnik to najgorsze co może być i że nie zabezpiecza dziecka. Od tego są specjalistyczne strony, jak chociażby fotelik.info, na których eksperci dysponują ogromną wiedzą z tego zakresu. I polecam skorzystać z ich porad.

Natomiast wrzucę filmik, który warto obejrzeć cały. Zobaczcie co się dzieje z manekinem podczas crashtestów. Sądzę, że żaden rozsądny rodzic nie chce tego dla swojego dziecka.

Szukajcie, sprawdzajcie, weryfikujcie. Włączcie myślenie i zdrowy rozsądek. A przede wszystkim włączcie odpowiedzialność. I teksty typu „jak byłem mały nie jeździłem w foteliku” proponuję schować w kieszeń 🙂 Chociażby dlatego, że samochodów było mniej, mniej było wariatów drogowych i mniejszą prędkość rozwijał taki np. FIAT 126p niż teraz przeciętne auto na naszych drogach.

Bezpiecznego podróżowania!

P.S. Nie kupujcie fotelików w marketach… Nołnejmy nie przechodzą crashtestów… tak, tak wiem… foteliki są stosunkowo drogie… ale zamiast pierdoletów kupowanych często przez ciocie, babcie, etc… może uda się zrobić zrzutkę rodzinną? To jeden z pomysłów 🙂 Jeśli macie inne, dorzucajcie w komentarzach 🙂

 

Photo: Tony Webster via Foter.com / CC BY

O autorze

Honorata Baran

Żona i mama trójki dzieci. W wolnych chwilach scrapuje i szyje. Lubi piec, gorzej z gotowaniem, ale i z tym sobie radzi :) Szczęśliwa. Z założenia :) Ten typ tak ma :)

Leave a Reply

%d bloggers like this: