Wiara

Od czego jest Matka Boża…

Matko Boża,
w maju dobrze byłoby pomyśleć dobrze o Tobie. Z czułością, miłością i wdzięcznością. Dobrze byłoby. A jak wychodzi?

Majówki… to takie staromodne. Niech dzieci chodzą, to z religii będą mieć lepsze stopnie. I babcie niech idą, bo nie mają nic innego do roboty. Ja mam tyle pracy. Ciągle nowe obowiązki. Nowe wyzwania. Nowe perspektywy i inwestycje. Ty przecież zawsze jesteś, nie uciekniesz z kapliczki, z obrazu, z figurki. A szanse na większy zysk, na lepszy zarobek i na mocniejszą pozycję – na rynku i wśród konkurencji – mogą się nie powtórzyć.
Poczekaj, Matko. Jeszcze tylko wywalczę podwyżkę, zdobędę awans, zostanę prezesem, kupię nowy samochód. Potem – może przyjdę na majówkę. Jak nie zdążę w tym, to w przyszłym roku. Albo jeszcze w następnym. Przecież Ty się nigdzie nie wybierasz. Mówią, że jesteś Królową Polski. Skoro tak, to przecież nigdzie nie pójdziesz, bo tutaj jest Twoje miejsce. Nie zrozum mnie źle, Matko, ale ludzie patrzą na Ciebie. Patrzą i obserwują, czy wystarczająco się o nich troszczysz. Jesteś Królową, więc nie masz innego do zrobienia, oprócz „królowania”. Ja to co innego, słyszałaś przecież, nie będę się powtarzać.
Niech każdy robi to, w czym jest dobry, tak będzie najlepiej. Ja się zajmę swoją firmą, pracą, domem, rodziną, moim majątkiem i dobytkiem. Ty – pilnuj, żeby nic złego nam, ludziom się nie stało. Od tego przecież jesteś.
(…)
Matko, powiedz, czemu jest mi tak dziwnie nijak na sercu. O co chodzi, przecież wykonuję swoje obowiązki, zajmuję się swoimi sprawami, jestem uczciwym człowiekiem, nie kradnę, nie zabijam. Czemu moje serce jest jak ptak na uwięzi, takie przestraszone i głodne? Czemu nie znajduję uspokojenia w niczym, co do tej pory dawało mi satysfakcję? Czemu tęsknię, nie wiadomo za czym? Co mi się stało, przecież do tej pory wszystko było w porządku.
I czemu maj tak dziwnie szybko mi się skończył…

PS. Powyższy tekst powstał kilka dni temu. Kiedy w niedzielę poszłam na majówkę, zastanawiałam się, czy nie byłam za ostra, pisząc jak wyżej, bo może jest inaczej niż myślę, że jest. Na nabożeństwie było kilka osób. W trakcie śpiewania litanii, a raczej pod jej koniec, doszło jeszcze kilka.
Czyli – jesteśmy bardzo zajęci. Nawet w niedzielę.

fot. Pixabay

O autorze

Dorota Szczepańska

Z wykształcenia i zamiłowania polonistka i pedagog, z pasją teatralną. Pracuje z dziećmi i młodzieżą, ale bardzo lubi też pracować dla niepełnosprawnych. W wolnych chwilach zajmuje się quillingiem i decoupage`em. Robi różańce z nasion łzawicy i kłokoczki. Bardzo dużo czyta. Coraz więcej pisze. Wolontariusz biblioteczny. Prowadzi bloga w-zaciszu-slow.blogspot.com

Leave a Reply

%d bloggers like this: