Podróże i zwiedzanie

Pałac maharadży w Indore

Indore, stolica stanu Madhya Pradesh, w wymowie, ponieważ opuszcza się „e”, brzmi bardzo swojsko, jak nazwa samca pewnego gatunku drobiu, czyli jak polski indor. Gdyby nie beatyfikacja S. Rani Marii Vattalil, FCC prawdopodobnie nigdy bym tam nie pojechał. Co do liczby mieszkańców, Indore jest porównywalne z naszą stolicą. Nie jest to jednak miejsce zbyt często odwiedzane przez zagranicznych turystów, ale nie znaczy to, że nie ma w nim żadnych zabytków. Jedną z atrakcji turystycznych jest pałac maharadży zwany Lal Bag Palace. Według przewodników jest to jeden z najbardziej spektakularnych budynków w Indore. Położony jest na obrzeżach miasta, w jego południowo zachodniej części, nad rzeką Khan. Jest to potężny, trzypiętrowy budynek. Jego budowę zapoczątkował maharadża Shivaji Rao Holkar Bahadur XII (1859-1908) w 1886 r. W tym właśnie roku przejął władzę nad królestwem Holkar po swoim ojcu Tukoji Rao II Holkar Bahadur XI (1835-1886). Ostatecznie budowa pałacu została ukończona w 1921 r. przez syna Shivaji Rao, maharadżę Tukojirao III Holkar Bahadur XIII (1890-1978).  Do 1818 r. Królestwo Holkar wchodziło w skład potężnego imperium Maratów, aby później stać się brytyjskim protektoratem, a w końcu częścią niepodległych Indii.

Bryła pałacu przypomina podobne europejskie rezydencje budowane w XIX w. Kopiowanie wzorów europejskich w tym okresie było powszechną modą panującą wśród indyjskiej arystokracji. Czasem nawarstwienie różnych stylów prowadzi do kombinacji dość przedziwnych dla europejskiego smaku, które zapewne byłyby ciekawym tematem dla rozpraw historyków sztuki. W Lal Bag Palace można zobaczyć dekoracje przypominające trochę styl Pałacu Wersalskiego oraz włoskie marmurowe kolumny, wielkie żyrandole, bogate perskie dywany, latające nimfy na suficie, belgijskie witraże, greckie mitologiczne płaskorzeźby, włoskie malowidła ścienne, wypchane lamparty i tygrysy. Wiele występujących w pałacu malowideł przedstawia  greckie bóstwa. Jadalnia posiada w sobie elementy neobarokowe, a biuro wykonane zostało w stylu angielskiej biblioteki ze skórzanymi fotelami. Natomiast salon zawiera w sobie elementy neorenesansowe. Ze względu na pomieszanie stylów była to jedna z najbardziej stylowych rezydencji w Indiach. Hol wejściowy na parterze wykonany został również w marmurze. Na pierwszym piętrze została umieszczona kolekcja monet z okresu muzułmańskiego, zaś sala balowa pałacu posiada drewnianą podłogę, zamontowaną na sprężynach dla dodatkowego odbicia. Kuchnia została zbudowana na przeciwległym brzegu rzeki. Połączono ją z pałacem dobrze oświetlonym podziemnym tunelem.

Bramy pałacu są repliką bramy pałacu Buckingham z Londynu – wykonano je w Anglii. Umieszczony został na nich herb państwowy Holkar, z dewizą: Ten, kto próbuje, odniesie sukces. Po śmierci ostatniego właściciela pałacu, maharadży Tukojirao III w 1978 r., pałac przeszedł na własność państwa i został zamieniony na muzeum. Przy wejściu do muzeum zdziwił mnie trochę całkowity zakaz fotografowania wnętrz. Niektóre muzea wprowadzają taki zakaz ze względu na ochronę obrazów przed światłem lamp błyskowych, albo też z chęci zwiększenia sprzedaży pocztówek i albumów. Po zakończeniu zwiedzania nie zauważyłem jednak nigdzie sprzedaży żadnych pamiątek z muzeum. W trakcie zwiedzania kolejnych sal rzeczywiście miało się wrażenie, że pozostawiono tam wszystko tak, jak to wyglądało za czasów ostatniego maharadży. Ale ostatni maharadża zmarł w 1978 r., a wydawało się, jakby poza ścieraniem kurzu i polerowaniem luster nic więcej nie robiono. Wiele mebli, zwłaszcza krzesła i kanapy, miało zniszczoną tapicerkę. Niektóre krzesła miały przedarte obicia i ukazywały rodzaj waty, który znajdował się w ich wnętrzu. Zniszczenia te prawdopodobnie były spowodowane tutejszym klimatem, a zwłaszcza palącym słońcem. Na pierwszym piętrze w niektórych miejscach można było dostrzec ślady po przeciekającej wodzie, która spowodowała zacieki na ścianach i odpadanie tynku. Również park, który zachował swój pierwotny kształt, sprawiał wrażenie, że został dawno opuszczony przez monarchę.

Sądząc po ilości odwiedzających, miejsce to jest bardzo popularne wśród tutejszych mieszkańców. Zwiedzający z wielkim zaciekawieniem oglądali każdy szczegół wyposażenia i żywo wymieniali między sobą spostrzeżenie. Prawdopodobnie żadnemu z maharadżów przez myśl nie przeszło, nawet w najgłębszym śnie, że pałac będzie odwiedzany codziennie (z wyjątkiem poniedziałków), przez taką ilość gości. Niby nihil novi sub sole, czyli jak mówili starożytni „nic nowego pod słońcem”, ale jednak w tym wypadku rację muszę przyznać św. Pawłowi, który w swoim 1 Liście do Koryntian napisał: Przemija bowiem postać tego świata (1 Kor 7, 31). W tym miejscu po prostu czuć było moc przemijania.

 

O autorze

ks.abp Henryk M. Jagodziński

ur. w 1969 r. w Małogoszczu. Ukończył WSD w Kielcach i otrzymał święcenia kapłańskie. Uzyskał doktorat z prawa kanonicznego na Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie. W 1999 rozpoczął przygotowanie do służby dyplomatycznej na Papieskiej Akademii Kościelnej, którą ukończył w 2001. W tymże roku rozpoczął służbę w dyplomacji watykańskiej pracując kolejno jako sekretarz nuncjatur: na Białorusi (2001-2005) i w Chorwacji (2005-2008). W 2008 rozpoczął pracę w Sekcji ds. Relacji z Państwami w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej. W latach 2015-2018 Radca Nuncjatury Apostolskiej w Indiach, a w latach 2018-2020 w Nuncjaturze w Bośni i Hercegowinie. 3 maja 2020 Ojciec Święty Franciszek ogłosił jego nominację na Nuncjusza Apostolskiego w Ghanie i Arcybiskupa tytularnego Limosano.

Leave a Reply

%d bloggers like this: