Społeczeństwo

Przytul mnie…

Ponoć każdy pomysł na biznes jest dobry. A im bardziej nietypowy i szokujący tym lepiej. Mimo wszystko zdziwiłam się, jak przeczytałam o pierwszym w Polsce salonie profesjonalnego przytulania (!). Umawiasz się przez internet, ustalasz zakres współpracy i warunki (w regulaminie wyraźnie napisane, że chodzi wyłącznie o przytulanie i nic więcej), wybierasz na podstawie resume jednego z kilku profesjonalnych przytulaczy i już. Oczywiście usługa jest płatna. Ale można wykupić pakiet i wtedy będzie taniej.

Podobno Japończycy mają specjalne poduszki imitujące rękę , człowiek śpi i wydaje mu się, że jest wtulony w druga osobę.
Żyjemy wirtualnie, pracujemy wiele godzin, czas prywatny kurczy się niemiłosiernie. W zasadzie wszytko można załatwić dziś przez internet.
Czytam aktualnie dzieciom książkę o naszych piastowskich dziejach  i ilekroć jest tam napisane, że jakiś władca, książę, palatyn nawiązał kontakt z innym władcą, innymi ludźmi, przejął władze nad jakąś ziemią, zastanawiam się nad sposobami komunikacji 1000 lat temu. Dziś prezydent jakiegoś kraju wrzuca tweeta i cały świat dostaję tę wiadomość. Niewyobrażalne dla nas jest życie bez telefonów, czy maili. A jednak nasi przodkowie jakoś sobie bez tego radzili, prowadzili wojny, podpisywali traktaty pokojowe. Dziś drugi człowiek w zasadzie nie jest nam do niczego potrzebny.  Ewentualnie jeśli chcemy założyć rodzinę, bo nawet jak się okazuje do imprezy czy przytulania można kogoś wynająć.

Nie wiem kto będzie klientem tego salonu, czy ktoś kogoś skusi ciekawość czy faktycznie totalna pustka wokół. Jeśli ten biznes będzie trwał i będzie na niego zapotrzebowanie to wydaje mi się to dość przygnębiające.

 

O autorze

Anna Brzostek

Żona i mama czwórki dzieci. We wspólnocie Domowego Kościoła. Edukator domowy oraz redaktor. Przez kilkanaście lat zawodowo zajmowała się komunikacją z klientami i zarządzaniem kryzysowym. Lubi wspólne wieczorne oglądanie filmów z mężem oraz zwiedzanie Polski. Relaksuje się gotując, piekąc chleby i czytając książki podróżnicze oraz żywoty świętych.

1 Komentarz

  • Wydaje mi się to również bardzo niebezpieczne, takie stąpanie po kruchym lodzie. Daje pole do rozwoju bliskości pomiędzy dwojgiem ludzi, pomiędzy którymi ta bliskość nie powinna się nawiązać. Co jeśli karnet wykupi osoba, która ma kłopoty w związku i potrzebuje pocieszenia? Nie będzie się przecież przytulać do robota.. istnieje ryzyko, że zacznie korzystać z usług już bardziej prywatnie. To tylko jeden przykład, który przyszedł mi na szybko do głowy, ale sam fakt, że powstaje taka działalność zapalił mi tzw. czerwoną lampkę.

Leave a Reply

%d bloggers like this: