Rodzina

Rodzinne pogotowie modlitewne

Czy wiecie, jak olbrzymią moc i zasięg oddziaływania ma Wasza rodzina?
Niewielu ludzi modli się rodzinnie, nie mając pojęcia, co traci!!!

Od jakiegoś czasu różni bliscy i znajomi w wielkiej potrzebie prosili i proszą nas o modlitwę w ważnej intencji. Nie mnie samą, ale moją rodzinę, tak po prostu. Przy wieczornym spotkaniu modlitewnym wypraszamy, co trzeba. Zauważyłam, że w rodzinie tkwi wielka siła, ogromny potencjał uderzeniowy, dający prawdziwy szturm do Nieba.  Rodzina jest świętością, jeżeli w jej centrum mieszka Bóg. Jest wtedy gniazdem, ciepłym i bezpiecznym schronieniem przed złem i niesprawiedliwością jakie nas spotykają w życiu. Jeśli tylko rodzina jest jednością skupioną przy Zbawicielu i Maryi, nieważne w jakich tarapatach się znajdzie, nieważne gdzie przebywa – jest jako całość niezdobytą twierdzą dla Złego. On o tym doskonale wie i nienawidzi tej podstawowej wspólnoty, tego kościoła, w którym Zbawiciel stale z radością i lubością przebywa.

Modlitwa rodziców z dziećmi, taka prosta, zwyczajna i normalna, błogosławienie ich tak rano, jak i na dobranoc to praktyki, bez których nie wyobrażam sobie życia. Najbardziej zaskakiwały mnie dzieci, które często zapraszały i zapraszają jeszcze nieraz, bez wstydu i skrępowania swoich gości do wspólnej modlitwy z nami. Człowiek w pojedynkę mniej wymodli niż cała rodzina. Skąd to wiemy? Z kart Pisma świętego: „Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich”.

Nie każdy także wie, że Bogu szczególnie miła jest modlitwa małego niewinnego dziecka. Dzieci, dzięki swojej ufnej prostocie potrafią wyprosić niemożliwe. Warto wprowadzać je w życie i sprawy dorosłych, które dotyczą całej rodziny, albo w jakiś sposób mają na nią wpływ. W sposób przystępny, klarowny i prosty można przekazać dziecku poważne tematy. Wie z czym rodzice się borykają. Dzięki temu nie odnosi gorszej atmosfery w domu do siebie i swojego zachowania, ale rozumie, że są problemy zewnętrzne, które dotykają domowników. Dzieci stają się empatyczne i zaczynają rozumieć rodziców, ich postępowanie, czasem zasmucenie, czy rozdrażnienie. Nie obwiniają siebie o taki stan.

Niedawno usłyszałam ważne słowa: człowiek szczęśliwy bywa wdzięczny, ale nie jest to reguła. Natomiast człowiek wdzięczny zawsze jest szczęśliwy. Poczucie wdzięczności powinno rodzić się w rodzinie, gdzie następuje uwrażliwianie dzieci, by doceniły to, co mają, gdzie żyją i kim są. Aby umiały wspólnie aktywnie i świadomie brać udział wraz z rodzicami w życiu duchowym.

Photo by Cassidy Kelley on Unsplash

O autorze

Krystyna Łobos

Żona, matka dwóch synów i córki. Z wykształcenia filolog i piarowiec. Rzecznik Orszaku Trzech Króli w Rzeszowie. Perfekcjonistka na odwyku. Woli pisać niż mówić. Lubi włóczyć się po górach, słuchać ludzi, czytać powieści fantasy oraz dobre komiksy. Uwielbia rodzinne seanse filmowe i długie rozmowy z mężem.
Na Facebooku prowadzi stronę Siemamama

Leave a Reply

%d bloggers like this: