Edukacja

Szkoła oszustów czy uczciwych naiwniaków – co zmieni reforma?

Do szkolnej klasy zapisywani są uczniowie z jednego rocznika, dlatego wszyscy są w przybliżonym wieku. W życiu dorosłym człowiek już nigdy nie znajdzie się w tak jednolitej wiekowo, sztucznie zorganizowanej grupie. Jednak fakt, że dołączamy do niej w początkowej fazie naszego życia oraz przynależymy do niej przez wiele lat, sprzyja postrzeganiu jej jako niezbędnej i naturalnej. A to nic bardziej mylnego!

W takiej grupie społecznej nie ma naturalnych liderów. Brakuje w niej osób, które można byłoby naśladować, bo są starsze, bardziej bystre, więcej wiedzą. Nie ma też naturalnie słabszych osób, którymi trzeba się opiekować, czegoś nauczyć, bo są młodsze. Dzieci, będące w tym samym wieku, przebywające razem, muszą znaleźć sposób, by się wyróżnić. Dążą do tego, by stać się wyjątkowymi w swoich oczach i w oczach opiekunów. I wtedy zaczyna się czas długiej, niezdrowej rywalizacji.

Szczury w szkolnych ławkach

Jaka jest różnica między rywalizacją w sporcie a w szkole? Do sportowej przystępuje się dobrowolnie, do szkolnej jest się przymuszanym. W tej pierwszej, jeżeli nie chce się brać udziału, nie jedzie się na zawody. W tej drugiej, jeżeli się nie uczestniczy, to i tak jest się klasyfikowanym. Niestety polski system edukacyjny sprzyja bardziej wyścigowi szczurów niż zdrowej, sportowej rywalizacji.

W sporcie zawodnicy dążą do tego, aby być najlepszymi w danej dziedzinie. Sami decydują o wyborze dyscypliny i motywują się do walki o zwycięstwo. Szkolna rywalizacja w takiej postaci występuje bardzo rzadko. Najczęściej mamy do czynienie z tą złą, chorą rywalizacją. Nie chodzi w niej o zdobywanie wiedzy, doskonalenie siebie, ale zwykłe bycie najlepszym, a dokładniej, o bycie postrzeganym jako najlepszym. Taka rywalizacja nakłania do oszustwa, a niekiedy nawet do szkodzenia innym. Mama narysuje za synka obrazek, tata skonstruuje figurę geometryczną, nauczyciel przymknie oko na nieudolne ściąganie. Ale co się dzieje, gdy na wolnym rynku nieuczciwości komuś się nie powodzi? Rodzi się zawiść i zazdrość, które wcale nie pomagają tym, którzy w swojej „naiwności” dbają o samorozwój.

Inaczej jest, gdy dziecko uczy się rywalizacji samo ze sobą. Co to oznacza? Samodoskonali się nie patrząc na postępy innych, lecz na swoje. Taka postawa powoduje, że dziecko nie sięga po nieuczciwe metody, bo w ten sposób oszukałoby samo siebie. Nie przynosi to wtedy satysfakcji, a przygnębienie i rozgoryczenie.

Pierwszy wśród równych?

Czy w polskiej szkole, w obecnym systemie edukacyjnym można wychowywać uczniów tak, aby sami pracowali nad samodoskonaleniem się? Niestety odpowiedź brzmi: nie. Być może uzasadnienie negatywnej odpowiedzi znajdziemy w systemie oceniania? W polskiej szkole wszyscy mają być równi i równo się uczyć, czyli w tym samym tempie osiągać w wyznaczonym czasie podobne wyniki. Oczywiście nie mam na myśli szczególnie uzdolnionych uczniów według kryteriów ministerstwa edukacji lub bogato obdarowanych zaświadczeniami o wszelakich dysfunkcjach. Mam na myśli programy nauczania, które wyznaczają tempo pracy nauczycielom i uczniom. Nie ma znaczenia dla systemu, czy uczniów interesują dane zagadnienia na danym etapie kształcenia, czy nie. Czy uczniowie emocjonalnie i intelektualnie są przygotowani na opanowanie materiału, czy nie. Osiągnęli pewien wiek i to ich obliguje do opanowania narzuconego im materiału. Stąd rodzi się w dzieciach niemoc, a wraz z nią frustracja. Popycha ich ona do sięgania po nieuczciwe metody, dzięki którym mają szansę osiągnąć wyznaczony przez system cel. Najboleśniejsze jest to, że wszyscy wydają się to widzieć i nic z tym nie robią.

W oczekiwaniu na kolejną reformę…

Czy można to zmienić? Oczywiście, że tak! Przecież mamy przykład państw, w których nie ma ściągania, a nieuczciwość szkolna jest zdarzeniem wyjątkowym i piętnowanym zarówno przez nauczycieli jak i samych uczniów.

Pozostaje teraz tylko zadać pytanie, czy szykująca się reforma edukacji weźmie pod uwagę atmosferę pracy i sposób oceniania uczniów? A może zatrzyma się tylko na modyfikacji podziału etapów edukacyjnych i pozostawi rodziców, nauczycieli i uczniów z rozbudzonymi nadziejami na lepszą szkołę?

Photo credit: Tasayu Tasnaphun / Foter.com / CC BY-NC-ND

O autorze

Magdalena Waleszczyńska

nauczycielka języka polskiego i etyki, pedagog specjalny, propagatorka i realizatorka edukacji domowej, współpracuje z miesięcznikiem "Moja Rodzina", prowadzi stronę www.waleszczynska.pl, właścicielka sklepu Aptekanatury24.pl. Prywatnie szczęśliwa żona i mama trójki dzieci.

Leave a Reply

%d bloggers like this: