Społeczeństwo

Taki mały, a taki wszechwładny

W obliczu niezwykłych wydarzeń związanych z pandemią, kolejnych obostrzeń, które właśnie się zaczynają człowiek powinien przynajmniej zacząć dostrzegać co jest w życiu najważniejsze. A w zasadzie Kto.

Mały, maleńki wirus paraliżuje od 7 miesięcy nasze życie. Człowiek w swojej pysze myślał, że panuje na światem i chyba nie spodziewał się takiego obrotu spraw.Przecież ludzie latają w kosmos, a z wirusem sobie nie mogą poradzić? Media nakręcają spiralę strachu, przerażające tytuły codziennie atakują na portalach internetowych. I być może właśnie o to między innymi chodzi. Nawet lekarze prezentują skrajne opinie w tym temacie. Co więcej inne opinie prezentują w prywatnych rozmowach a jeszcze inne oficjalnie.

Dużo łatwiej straszyć nic mówić o budowaniu odporności. Gdzie są lekarze, którzy teraz nie boją się przyjmować pacjentów (znam jednego, który nie przerwał przyjmowania dzieci w czasie pandemii)?. Który lekarz teraz zleca naturalne metody budowania odporności?  Tylko nieliczne wyjątki. Ten, o którym wspomniałam wyżej, za każdym razem jak jechałam do niego z chorymi dziećmi, zalecał nam kiszonki, zioła, zimnotłoczone oleje, olejki eteryczne. Jak trzeba było przepisywał też leki, ale tak prawdę mówiąc przez ileś lat jak do niego jeździmy, chyba tylko raz była taka konieczność. Antybiotyku nie dostaliśmy nigdy, nie dlatego, że ich nie przepisuje ale dlatego, że metody naturalne tzw. „pierwszego rzutu” pomagały i nic więcej nie było potrzebne. Do lekarzy leczących ciała dostęp jest mocno utrudniony albo tylko telefoniczny.

Dziękujmy Bogu, że jeszcze mamy dostęp do sakramentów, bo w niektórych krajach postępowej Europy nie sprawuje się ich od wielu miesięcy. Kilka dni temu znajoma napisała, że w Irlandii wszedł właśnie zakaz zapraszania kogokolwiek ( nawet jednej osoby) do własnego domu. Jej siostra ma poważny problem z ochrzczeniem niedawno urodzonej córeczki, bo nie mają dostępu do księdza i sakramentów. U nas z powrotem zaczęły się telewizyjne i internetowe sakramenty lub polowanie na miejsce w kościele by zmieścić się w dozwolonym limicie. Do lekarzy dusz dostęp jeszcze jest, choć ograniczony. Zresztą w ostatnią niedziele limit w kościele był wypełniony tylko w połowie, reszta wiernych zniknęła albo się boi, albo korzysta z dyspensy.

Relacje międzyludzkie, empatia i zwykła życzliwość zamierają, bo przecież to może być zbyt niebezpieczne. Nie mam wątpliwości, że obecne pokolenie dzieci odczuje to wszystko w swojej psychice w dorosłości. Owszem można mówić, że przecież II wojna światowa i obozy koncentracyjne były znacznie bardziej traumatyzujące dla młodych, z tym się całkowicie zgadzam. Ale ja sama do dziś pamietam ten ogarniający mnie strach jak się dowiedziałam jako małe dziecko, że wprowadzono stan wojenny. Nie łudzę się więc, że dzisiejsze dzieci nie odczują kiedyś tego co teraz się dzieje.

Obostrzenia przyjmuję, choć z wieloma się nie zgadzam, a wręcz wydają mi się absurdalne. Ale cóż, póki nie kłócą mi się moralnie to się dostosuję. A przynajmniej się postaram. Choć czasem myślę, że ogólnonarodowa pokuta mogłaby być skuteczniejsza niż wiele z wymaganych obostrzeń.

O autorze

Anna Brzostek

Żona i mama czwórki dzieci. We wspólnocie Domowego Kościoła. Edukator domowy oraz redaktor. Przez kilkanaście lat zawodowo zajmowała się komunikacją z klientami i zarządzaniem kryzysowym. Lubi wspólne wieczorne oglądanie filmów z mężem oraz zwiedzanie Polski. Relaksuje się gotując, piekąc chleby i czytając książki podróżnicze oraz żywoty świętych.

Leave a Reply

%d bloggers like this: