Wiara

Ten okropny Ojciec Alojzy (VI)

Ojciec Alojzy zaproszony został na salony. Ach, cóż to za sensacja. Ten staroświecki mnich w gościnie u Państwa X w kręgu artystów, profesorów, mecenasów, co to z Temidą są za pan brat, oraz mecenasów sztuki, stanowiących elitę elit. A pośród nich duchowny. W dusznej atmosferze śmietanki towarzyskiej, Ojciec Alojzy niczym słoń w składzie porcelanowych filiżanek.

A zatem, Alojzy na terytorium wroga, na którym od zamierzchłych czasów nie słyszano dźwięku rogu, to znaczy na którym nikt nie kwapił się, by choć przez chwilę zastanawiać się nad duchowością. W dusznej atmosferze salonu duchowny… czuł się jak mucha w rosole. Wróć, jak ryba w wodzie! A ponieważ rozmowa zeszła na Wajdę i Jandę, na Lindę i Holoubka, i jeszcze na Agnieszkę Holland, więc… było artystycznie i na właściwym poziomie. Raz po raz towarzystwo spozierało na mnicha ciekawym okiem. Ten i ów nawet puścił oczko. Alojzy zachowywał jednak akademicki spokój, mimochodem ignorując akademickie dysputy.

A cóż Państwo powiedzą o Polańskim? Toż to skandal! – założył nowy wątek jakiś młody jegomość.

W tym temacie towarzystwo się podzieliło, ponieważ jedni twierdzili, że skandalem jest, iż… natomiast inni, że wprost przeciwnie, skandalem jest, że…

Żeby nie doszło do wojny polsko-polskiej, strzemiennego – ryknął nagle Alojzy, wywołując serię śmiechu i oklasków.

Młody, który wywołał kontrowersyjną debatę, postanowił również odpuścić:

Lepiej zakończmy te spory, bo – ORMO czuwa! „Spisane będą czyny i rozmowy”.

Publiczność zamarła w bezruchu (bo skoro ORMO czuwa, to licho nie śpi), aby następnie z uznaniem złożyć Młodemu gratulacje:

Brawo za przywołanie klasyka!

I już mieli ruszyć na sałatkę, sery, owoce, owoce morza i morze wina, oraz na mus truskawkowy, już pragnęli nadać konwersacji ton przyjacielski, a nawet metafizyczny, a gdyby się udało to metafizyczno-religijny, i już ktoś (ale tym razem nie Młody) głośno cytował księdza poetą: Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą, gdy Alojzy wypalił nagle z głupia frant:

– Wiedzą Państwo zapewne, że Miłosz nie będzie zbawiony…?

Sala zamarła, wszyscy wlepili swoje oczy w mnicha aroganta.

Jak to?

Jakim prawem?

Któż to się ośmiela bezcześcić imię wieszcza i jeszcze skazywać go na banicję niczym Jehowa praojca Adama?

– Nie będzie zbawiony, bowiem był wyznawcą wielkich heretyków, Swedenborga, Blake`a i Angelusa Silesiusa – mnich parł do przodu jak młody bawół. – Mało katolicki ten nasz noblista, więc święty Piotr na pewno da mu bana!

Baran – szepnęła Pewna Pani, zaś jej Towarzysz powiedział całkiem głośno inny komplement, którego jednak nie godzi się zapisać. Wokół Alojzego uniosły się skrzydła gniewnych aniołów, wrzask i wściekłość zaczęły oblepiać jego biedną postać doczesną, gdzieś w oddali rozległy się dzwony – bijące na trwogę, bowiem bój to już ostatni mnicha renegata.

– Jakim prawem, ty paskudny klecho, odmawiasz naszemu wieszczowi zbawienia…?

I tak dalej, i tak dalej…

– Widzą Państwo, to wszystko jest bardzo proste, Miłosz nie może być zbawiony, ponieważ Bóg nie istnieje!

[po minucie milczenia rozlega się skowyt śmiechu, ryk radości i orgia entuzjazmu]

– Jaki genialny ksiądz! I jaki nowoczesny! I z poczuciem humoru! I zna się na poezji! Takich nam trzeba, bo te katolickie tępaki to tylko o wierze, nawróceniu i modlitwie prawią. A świat się zmienia, homo ludens chce się bawić. Nie (z)bawić, ale bawić! Potrzebna jest nowa wiara na nowe czasy. Wiwat! 

Alojzy westchnął i spojrzał w lustro. Patrzył na niego zmęczony mężczyzna, prawie jak king of sorrow z liryków Williama Blake`a. Anioł usiadł mu cichutko na ramieniu (Alojzemu, nie Blake`owi) i zachichotał:

– Niezła jazda, Ojcze, dałeś im popalić! Jednak czytanie Petera Ackroyda na coś się przydało.

Anioł miał na imię Zbyszko, ale nie był to anioł Swedenborga, ani anioł Sienkiewicza, ale anioł Herberta. To z nim (z aniołem, nie z Herbertem) w każdy wtorek Ojciec Alojzy grał w warcaby i rozprawiał o cnotach. Nade wszystko o wierności i odwadze.

 

O autorze

ks. Stefan Radziszewski

urodzony w 1971 r., dr hab. teologii, dr nauk humanistycznych, prefekt kieleckiego Nazaretu; miłośnik św. Brygidy Szwedzkiej i jej "Tajemnicy szczęścia" oraz "Żółtego zeszytu" św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Czciciel s. Wandy od Aniołów. Od 4 listopada 2020 r. odpowiedzialny za życie duchowe Parafii Przemienienia Pańskiego w Białogonie. Najważniejsze publikacje: "Kamieńska ostiumiczna" (2011), "Siedem kamyków wiary" (2015), "Pedagogia w świecie literatury" (2017), "777 spojrzeń w niebo" (2018).

Leave a Reply

%d bloggers like this: