Relacje

Teściowa – błogosławieństwo czy przekleństwo?

Moja teściowa powoli wycofała się ze swoich pozycji, ja poczułam się pewnie, urodziły się wnuki i życie pokazało,że można żyć blisko, z miłością, ale oddzielnie. Stąd mój wniosek, że mimo, iż idealne teściowe i synowe nie istnieją, to wszystkiego można się nauczyć, a wzajemne wspieranie się młodych małżonków procentuje udanym związkiem i dobrymi układami z rodzicami.

Stałam w długim „ogonku” do kasy w sieciowym markecie z koszykiem pełnym produktów niezbędnych na wakacyjne wojaże i bezmyślnie wpatrywałam się w plecy stojącej przede mną dziewczyny. Elegancka, szczupła, z telefonem przy uchu – taka typowa dwudziestoparolatka robiąca zakupy po pracy. Właściwie pewnie nie zwróciłaby mojej uwagi, gdyby nie fakt, że prowadzona przez nią półgłosem rozmowa dotknęła tematu, który mnie zainteresował i poruszył.

Nie mogę powiedzieć,że podsłuchiwałam, rozmowa była prowadzona w miejscu publicznym, a że stałam bezpośrednio za dziewczyną, nie sposób było nie usłyszeć tego, o czym mówiła. A młoda kobieta zwierzała się komuś bliskiemu z kłopotów, jakie ma z teściową. I tak, chcąc nie chcąc, stałam się świadkiem życiowych problemów powodujących powolny rozpad jej małżeństwa.

Teściowa z jej opowieści była typową zaborczą matką kochającą tak bardzo swojego syna,że aż niewidzącą destrukcji, którą wnosi w jego związek. Regularnie sprawdzała, co dziewczyna gotuje na obiad (wszelkie zamawiania pizzy czy chińszczyzny były ostro krytykowane). Posiadała klucze do ich mieszkania i odwiedzała je bez zapowiedzi, kontrolując „ład i skład” w nim panujący. Wyciągała młodego męża na wspólne (ale bez żony) wypady na zakupy, motywując je stanem swego zdrowia i problemami z noszeniem ciężkich toreb. Na domiar złego insynuowała,że dziewczyna za dużo czasu poświęca pracy (jak zrozumiałam była pielęgniarką i pracowała na zmiany).

Wiem oczywiście,że wysłuchałam tylko jednej strony, ale wszystko brzmiało tak szczerze,że zaczęłam się zastanawiać, jaką teściową będę ja sama. Charakter mam niełatwy, lubię stawiać na swoim i mieć kontrolę nad każdą sytuacją. Szczęśliwie dla starszych synów (tych, którzy już przebąkują o planowanym małżeństwie) mam tyle problemów z młodszym potomstwem,że przez to niewiele czasu zostaje mi na zajmowanie się problemami innych. Ale co będzie dalej?

Zaczęłam rozmyślać o swoich relacjach z teściową (trwają od 25 lat) i mogę powiedzieć,że są więcej niż poprawne – mieszkamy w domach oddalonych o 50 m , widujemy się codziennie, święta spędzamy razem. Czy zawsze tak było? Nie! Początkowo w naszych relacjach dominowała rywalizacja o względy tego najważniejszego mężczyzny ( jej syna, a mego męża). Sytuację komplikowało nieustanne porównywanie, co robimy inaczej i która lepiej, a także pewna zależność finansowa (mieszkaliśmy jako studenci w mieszkaniu opłacanym przez teściów). Nie wiem, jak rozwinęłaby się sprawa, gdyby nie stanowisko mego męża. Po prostu on uznał mnie za kobietę najważniejszą w swoim życiu i mama poszła na boczny tor (dzisiaj już wiem z własnego doświadczenia,że to fakt bolesny, ale możliwy do przeżycia). Okazało się ,że to JA wiem lepiej jak urządzić nasze – już samodzielne – mieszkanie, co ugotować na obiad czy też, że wyprasowanie przez niego koszuli nie jest hańbą.

Moja teściowa powoli wycofała się ze swoich pozycji, ja poczułam się pewnie, urodziły się wnuki i życie pokazało,że można żyć blisko, z miłością, ale oddzielnie. Stąd mój wniosek, że mimo iż idealne teściowe i synowe nie istnieją, to wszystkiego można się nauczyć, a wzajemne wspieranie się młodych małżonków procentuje udanym związkiem i dobrymi układami z rodzicami.

A w moim dużym, czerwonym notesie z przepisami kulinarnym po babci i mamie zapisałam:

  • nie wtrącaj się w decyzje młodego małżeństwa nawet jeśli jesteś pewna,że wiesz jak rozwiązać ich problemy
  • nie odwiedzaj ich bez zaproszenia i sama nie zapraszaj zbyt często
  • wspomagaj finansowo tylko jeśli poproszą i tylko, jeśli masz możliwości
  • nie dopytuj się o ich prywatne sprawy i decyzje
  • ZAJMIJ SIĘ SWOIMI SPRAWAMI

Czy będę dobrą teściową? Napiszę jak sprawdzę 🙂

Photo credit: orb_cz via Foter.com / CC BY-NC-SA

O autorze

Dagmara Kamińska

Mężatka z wieloletnim stażem, mama siedmiu synów i jednej córki, pisywała na portalu wPolityce oraz Deon. Obecnie studiuje pedagogikę i prowadzi edukację domową niepełnosprawnego syna. Konkursomaniaczka mająca na koncie dziesiątki jeśli nie setki konkursowych nagród, począwszy od domowych drobiazgów, a na samochodzie skończywszy.

2 komentarze

  • Bardzo przyjemny i dobrze napisany artykuł. Powodzenia życzę! 🙂
    PS. My jesteśmy na etapie, w którym ja zaczynam czuć się pewniej, a Teściowa odchodzi trochę dalej, ale blisko. 🙂

  • Proszę się nie obrazić, ale matki rodzin wielodzietnych to inna kategoria teściowych. Mąż mojej koleżanki wychował się wśród licznego rodzeństwa i ona zwykła mawiać, że ma najlepszą teściową pod słońcem. Kobieta nie wtrącała się, bo nie miała czasu i siły na bzdety po prostu. Na kruszenie kopii o pierdoły – mówiąc kolokwialnie. Ona była tak zmęczona wychowaniem swojej gromadki, że chciała po prostu odpocząć i pożyć swoim życiem, a nie dalej komuś matkować.
    Inaczej jest, gdy jesteś mamą jedynaka. Choćbyś była najlepszym człowiekiem pod słońcem, to z trudem przychodzi zdystansowanie się od decyzji dzieci…
    Zresztą jak tak obserwuję życie, to jawi mi się jakaś taka ironiczna prawidłowość, że dobre i mądre kobiety trafiają na roszczeniowe i agresywne synowe, natomiast łagodne i skromne dziewczęta, trafiają na apodyktyczne i zaborcze teściowe;)

Leave a Reply

%d bloggers like this: