Wiara

Trzy pokusy Jezusa – mrugać nie mrugać?

„Musimy także rozróżniać między »być kuszonym« a »pozwolić« na pokusę. Rozróżnienie to obnaża kłamstwo kuszenia; pozornie ma owoce dobre… jest rozkoszą dla oczu (Rdz 3,6), ale w rzeczywistości tym owocem jest śmierć.” (KKK 2847)
Pożądliwość oczu – Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić, komu zechcę (Łk 4,6).

Zanim zajmiemy się kolejną pokusą Pana na pustyni zajrzyjmy do proroctwa z Księgi Daniela:
Patrzałem,
aż postawiono trony,
a Przedwieczny zajął miejsce.
Z powodu gwaru wielkich słów, jakie wypowiadał róg (część diabelskiej bestii – zob. Dn 7,1–8), patrzałem, aż zabito bestię; ciało jej uległo zniszczeniu i wydano je na spalenie.
A oto na obłokach nieba przybywa
jakby Syn Człowieczy.
Podchodzi do Przedwiecznego
i wprowadzają Go przed Niego. (Dn 7,9.11.13)
Te słowa pomogą nie zagubić się w sprawnej walce słownej Jezusa z Kusicielem. Blask chwały i zwycięstwa wiecznego nastaje – według przepowiedni – dopiero wtedy, gdy Bóg uciszy gwar oskarżyciela. Mistrz z Nazaretu będąc Synem Bożym mógł to zrobić jednym zdaniem. Wierzącym, którzy walczą z tą pokusą, potrzeba do tego ogromu modlitwy i wewnętrznej jedności z Bogiem (dobrze przyjęta i przeżywana komunia św. jest tu dobrym sprzymierzeńcem).

Spójrz na świat – mówi Kusiciel – Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego… mnie są poddane…jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon. Jezus odpowiada: Napisane jest: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz (Łk 4,6–8). Reaguje na propozycję tak, jakby Jego oczy nie pragnęły tego świata. Dziwne. Czyż nie specjalnie Syn Boży urodził się jako Syn Maryi, aby zaznać tego świata? Więcej, czyż nie po to przez całą Ewangelię szykował siebie i uczniów, aby przez krzyż i zmartwychwstanie zdobyć świat? Na obydwa pytania odpowiemy logicznie – tak. W czym więc rzecz, że przed diabłem Syn Boży zachowuje się jakby Mu na potędze i wspaniałości wszystkiego nie zależało? Przymyka oczy na wszystko, żeby wyrwać to Kusicielowi kiedy indziej.
I nie jest to metoda wprawnych złodziei, którzy mogą podpowiadać, że trzeba wszystko dokładnie przygotować i działać tak, by nie być złapanym. Przeciwnie, Mistrz z Nazaretu, stosuje metodę: kłaniać się tylko Bogu. A przez to wskazuje, że patrząc na dobrobyt i rozumne planowanie tego świata czasem trzeba przymknąć oczy i pod powiekami przypomnieć sobie prawdziwy blask rzeczy; przypomnieć sobie tron Przedwiecznego. Otworzyć oczy i porównać. Odpowiedź sama znajdzie się w uważnej duszy.

Sprawdźmy tę metodę Jezusa w swojej rzeczywistości. Czego pożądają nasze oczy? Rzeczy, kontaktu fizycznego i znaków szczęścia. Ile razy zapatrzyło się człowiekowi za długo na te sprawy/rzeczy/pragnienia?
Policzmy też dobrze.
Ile zdobyli piękna i blasku świata ludzie, którzy pazernymi oczami gromadzili majątki, układy i stanowiska kłaniając się po kolei komu popadło? A ilu musiało się im pokłonić lub razem z nimi? Sporo można tego wyliczyć.
Ile z tego użyli dla siebie w spokoju? Ile krzywdy własnej, ile cierpienia rodzin albo bliskich, ile szkody oszukanych i poniżonych po drodze ludzi?
Czy za taką wspaniałością tęsknimy? Czy takiego Królestwa chcemy na świecie?
A takie przecież budujemy.
Z pokorą trzeba przyznać – układy tego świata są diabelskie i wszyscy w mniejszym lub większym stopniu doświadczamy na ziemi piekła, choć wokół mówi się, że to dla dobra wszystkich.

Jezus odpowiadając Kusicielowi o klękaniu tylko przed prawdziwym blaskiem Boga odrzuca tę drogę na skróty. Odrzuca także bylejakość tej drogi. Wąska jest ścieżka do wiecznego i prawdziwego piękna. Dlatego trzeba czasem zamknąć oczy, zranić swój apetyt patrzenia i nie dać się mu zniewolić.
Zbawiciel nie zdobył nas dobrobytem, nie wykupił nas pokłonem, lecz krwią i darem z siebie. Sam będąc niezależnym daje nam wolność. Droga wiary jest też szlakiem męki złączonej z Umęczonym. Jest ranieniem swojego pożądania oczu, aby nasze patrzenie nie zmieniło nas w nienasycone i wciąż głodne potwory w ludzkich ciałach. Czasem trzeba siebie samego zranić i uleczyć – zamknąć oczy, by przypomnieć sobie co jest prawdziwą wartością oraz komu i za co kłaniać się. Tak można utrzymać w sobie człowieczeństwo. Tylko tak możemy w sobie uciszyć gwar podstępów i oskarżeń kusicieli i bestii.

Wracamy na koniec do przepowiedni Daniela. Bestię oskarżającą w końcu zabito, a z nią przepadło udawane piękno. Przed tron Przedwiecznego przybywa Syn Człowieczy, On wprowadzi ze sobą tych, którzy szli Jego śladami. Tam jest kolejny etap człowieczeństwa, o które walczy się w sobie na ziemi.

Nasze decyzje wiary: z Jezusem do nieba, drogą Kościoła Apostolskiego, czy na skróty po swojemu, drogą pokłonów różnym kusicielom? Różnie wybieraliśmy dotychczas. Czego nas to nauczyło?
Cóż za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? (Mt 16,26)

Photo: shioshvili via Foter.com / CC BY-SA

O autorze

ks. Grzegorz Stachura

Urodzony w rocznicę ślubu dobrych ludzi; poetycko: „płaskowyż cienia” 1998; „błękit zzieleniały” 2008; „niedożegnani” 2012; teologicznie: wspólnie z ks. Adamem Wilczyńskim „Przypatrzcie się Królowi” 2006; „Ojcze nasz. Rekolekcje” 2015; rozważania do Nocnej Drogi Krzyżowej z Kielc na Święty Krzyż 6.3.2015; w 2013 otrzymał nagrodę im. Ks. J. Pasierba.

Leave a Reply

%d bloggers like this: