Przygotowanie do małżeństwa

U progu wspólnej drogi…

Przed sklepem jubilera, stają kolejne pokolenia młodych ludzi, wybierając dla siebie obrączki, by chwilę później, w eleganckich strojach stać przed ołtarzem ślubując sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską.

Wiosna, a następnie czas lata, wakacji, urlopów to okres kojarzący się wielu z radością, nowym entuzjazmem, to czas podejmowania odważnych decyzji… Na naukach przedślubnych i w poradniach rodzinnych obserwuje się większą niż zazwyczaj frekwencję narzeczonych przygotowujących się do zawarcia sakramentu małżeństwa. Przed sklepem jubilera, stają kolejne pokolenia młodych ludzi, wybierając dla siebie obrączki, by chwilę później, w eleganckich strojach stać przed ołtarzem ślubując sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Rodzina, bliscy i przyjaciele wpatrując się ze wzruszeniem w twarze nowożeńców zastanawiają się z życzliwą troską jaki jest ciężar ich miłości, czy będą w stanie przetrwać trudności dnia codziennego, czy burze, będące nieodzowną częścią życia każdego człowieka nie roztrzaskają ich kruchej jeszcze miłości…

Odpowiedzią na te wątpliwości jest wybór, którego dokonają małżonkowie u progu swojego życia. Czy oprą swoje życie na fundamencie swoistego rodzaju iluzji, którą proponują niektóre nurty współczesnego świata czy też na niezmiennej, trwającej od wieków prawdzie, o miłości, małżeństwie i rodzinie, którą głosi Kościół.

Jak zatem kształtuje się przestrzeń wyboru?

Pierwsza droga nęci między innymi taki hasłami: nie ma obiektywnej prawdy o miłości i małżeństwie, to człowiek sam musi sobie ukształtować swoją miłość i małżeństwo wedle zasad, które będą mu odpowiadały. Służą temu odpowiednie poradniki, a następnie umowy i kontrakty pomiędzy małżonkami. Wedle proroków tychże iluzji, chodzi wszak o to, żeby małżeństwo i miłość tak ściśle dopasować do własnych potrzeb, żeby osiągnąć osobiste szczęście. W tym wypadku potrzeby i marzenia współmałżonka i rodziny schodzą na dalszy plan… „Liczy się Twoje osobiste szczęście”.

Iluzja druga: miłość to jedynie uczucie, gdy ono wygaśnie, kończy się małżeństwo, które jest na tym uczuciu budowane. W tym wypadku lansowane są wielkie romantyczne miłości, które pojawiają się od pierwszego wejrzenia i równie szybko odchodzą… Namiętność i niezależność jest life motywem większości współczesnych filmów i seriali. Wszak małżeństwo budowane latami, umacniane przeciwnościami losu, źle się „sprzedaje” we współczesnych mediach.

Małżeństwo oparte na osobistym szczęściu nie chce słyszeć o trudnościach, poświęceniu, braku uczucia – jest nastawione na najwyższą jakość życia. Człowiek pragnie od małżeństwa pełni satysfakcji, a zatem gdy jej nie otrzymuje, to – zgodnie z mentalnością konsumpcyjną – ma prawo wymienić współmałżonka niczym produkt, na inny, lepszej jakości.

Iluzja trzecia: Pan Bóg i Kościół nie idą z duchem czasu, a śmią wtrącać się w prywatne życie małżonków. Jakiś czas temu CBOS opublikował swoje badania na temat „Oczekiwanych zmian w nauczaniu Kościoła”. Zza kulis tychże badań zdaje się brzmieć przesłanie współczesnej kultury: albo niech Kościół dostosuje się do naszych poglądów i oczekiwań, albo niech zamilknie i przestanie się wtrącać w prywatne życie ludzi, niszcząc ich osobiste szczęście…

Iluzji głoszonych we współczesnej kulturze na temat miłości i małżeństwa jest jeszcze sporo, poprzestańmy jednak na tych. Wszystkie one są bardzo medialne, opatrzone profesjonalnym opakowaniem. Kuszące obietnicą realizacji hollywoodzkiej miłości i szczęścia. W takim świetle Kościół wydaje się wypadać niezbyt atrakcyjnie. Propozycje Kościoła są pozbawione medialnego blichtru i świateł reflektorów. Chodzi tu przecież o miłość budowaną w zwykłej codzienności, umacnianą i cementującą się z dnia na dzień.

Cóż zatem oferuje małżonkom Kościół…

Prawda pierwsza: istnieje obiektywna prawda o miłości, o małżeństwie i rodzinie. Jest to prawda niezmienna od wieków, przekazywana z pokolenia na pokolenie. Małżonkowie, jeżeli chcą budować swoje przyszłe życie na mocnym fundamencie muszą tą prawdę odkryć i nią żyć.

Dlatego Kościół oferuje narzeczonym nauki przedmałżeńskie – nie jest to kolejna przeszkoda, którą Kościół stawia przed narzeczonymi – wprost przeciwnie. Jest to swoistego rodzaju prezent dla przyszłych nowożeńców –prezent może najcenniejszy, bo dobrze wykorzystany będzie przynosił owoce przez całe życie. Nauki przedślubne to czas odkrywania istoty miłości małżeńskiej, czas dojrzewania do podjęcia najważniejszej decyzji w życiu. Nie jest to nigdy czas zmarnowany dlatego warto z niego skorzystać w jak najszerszym zakresie.

Prawda druga: Pan Bóg jest fundamentem małżeństwa. Wiara małżonków nie jest bez znaczenia, bowiem człowiek został stworzony na podobieństwo Boga, został uzdolniony do miłości. Jednak przez grzech pierworodny zafałszował w sobie obraz tej miłości i zdolność do jej pełnej realizacji. Dlatego Pan Bóg – Miłość pełna i doskonała, chce towarzyszyć małżonkom w ich drodze rozwoju miłości, chce każdego dnia towarzyszyć rodzinie w przezwyciężaniu jej codziennych trudności i niepowodzeń, chce ich na tej drodze uświęcać.

Prawda trzecia: miłość, aby dojrzewała do pełni musi się rozwijać i przemieniać. Prawdą jest, że miłość zaczyna się od uczucia, pełnego romantycznych uniesień, jednak na uczuciu się nie kończy. Miłość zmierzająca do pełni przechodzi przez kolejne etapy rozwoju: rozpoczyna się od uczucia, by w kolejnym etapie doświadczyć własnej niewystarczalności, którą jest w stanie uzupełnić współmałżonek. Jednak także i na tym etapie nie powinna się zatrzymywać, bowiem grozi jej przemiana w egoizm. Miłość chce zwrócenia się ku drugiemu – czyli skoncentrowaniu swojej woli na dobru drugiego człowieka, aż do poświęcenia swojego życia dla małżonka i rodziny.

Prawda czwarta: człowiek nie może odnaleźć się inaczej jak tylko przez bezinteresowny dar z siebie. Jakże te słowa rażą uszy współczesnych ludzi… dar z siebie – jakże to niemodne. A jednak prawda ta pozostaje niezmienna od wieków – człowiek nie osiągnie pełni szczęścia, gdy nie poświęci swojego życia dla kogoś, w sposób całkowity, bezinteresowny, trwały. Rzeczy materialne, praca, używki, rozrywki, egoizm nie dają pełni szczęścia, na końcu drogi pozostawiają zawsze pustkę i gorycz porażki. Szczęście prawdziwe może osiągnąć dając siebie – taka jest logika miłości przekazywana z pokolenia na pokolenie.

***

Jak co roku, młodzi ludzie stając w ciepłe popołudnie przed sklepem jubilera będą wybierać obrączki, a z nimi i drogę miłością, którą pójdą przez życie. Co wybiorą? Czy miłość własną – na wzór kultury masowej opartą na iluzorycznym i przelotnym szczęściu czy też miłość wymagającą, która jest darem z siebie, – miłość, w której będzie im towarzyszył Pan Bóg.

Foto: Prime Number/Flickr/CC BY-NC-ND 2.0

O autorze

Ewa Porada

Doktor teologii w zakresie teologii dogmatycznej. Ukończyła studia podyplomowe z zakresu małżeństwa i rodziny: Instytut Jana Pawła II studiów nad małżeństwem i rodziną w Rzymie. Pracuje w Wydziale Duszpasterstwa Rodzin Archidiecezji Katowickiej jako Archidiecezjalny Doradca Życia Rodzinnego. Autorka kilkudziesięciu artykułów i recenzji z zakresu eklezjologii, duchowości małżeńskiej i duszpasterstwa rodzin.

Leave a Reply

%d bloggers like this: