Społeczeństwo

Węzełek

Z ogromną radością dowiedziałam się że w przyszłym roku odbędzie się wielki międzynarodowy konkurs muzyczny imienia Karola Szymanowskiego. W ten sposób dostałam jakby niespodziewany prezent – nową motywację do życia. Gdy człowiek jest w tak zwanym pewnym wieku, coraz mniej rzeczy go dziwi, a nawet – coraz mniej cieszy. Chociaż może to też być objaw depresji w której – jak powiedział w pewnej nocnej audycji mądry psychiatra, Pan doktor Tadeusz Piotrowski – bywa, że choć nic człowieka nie martwi, to i nic nie cieszy… I to jest właśnie ten stan wypalenia życiowego. On przydarza się człowiekowi w każdym wieku, nawet w młodości. Stąd też pewnie nazwa „dopalacze”, choć na pewno nie są akurat one żadnym lekarstwem, tylko raczej nawet trucizną. Oczywiście można czekać z nadzieją i wiarą także choćby na operację zaćmy lub stawu biodrowego. No ale trudno by było to nazwać głębokim przeżyciem duchowym, nieprawdaż?

Czy zastanawiamy się czasem, co nas czeka w przyszłości? Oczywiście w ramach rozsądku, bez jakichś szaleństw? Są ludzie którzy z upodobaniem czytają nekrologi, i przymierzają się do nich ze swoimi latami. Jeśli przekraczają średnią, to już mają powód do radości i dumy. Jakże często można spotkać kogoś, kto zupełnie obcej osobie zadaje intymne pytanie: „Czy wie Pani/Pan, ile ja mam lat?”. I cieszą się zaskoczeniem, jakie wywołują, gdy okazuje się że nie wyglądają na swoje lata. Tak, to są piękne momenty z życiu człowieka!

Ale jest też ten bagaż z tyłu, który ciągniemy przez życie. I niektórym tak trudno się z nim uporać. Często rozmyślam o tych dwóch perspektywach – do przodu i do tyłu. Ale staram się by mnie nie zdominowały. Zresztą to chyba dzięki Opatrzności pamięć lepiej przechowuje chwile dobre niż złe. Owszem, jest tak, że – jak mawiają młodzi ludzie – nie da się niczego odzobaczyć. Dlatego rodzice starają się uchronić dzieci przed obrazami dla ich wieku zbyt trudnymi do pojęcia. Może też dlatego do dziś pamiętam płonący dom na Filtrowej w czasie Powstania, czy słup w hali obozu pruszkowskiego przy którym koczowaliśmy, i lęk przed Niemcami towarzyszący mi nawet w snach. I każdy sen o wojnie to była wojna z Niemcami… Kilkuletnie dziecko zakodowało obrazy których nawet jeszcze nie rozumiało.

Można jednak cieszyć się życiem. Każdy dzień jest przecież radosną obietnicą. Że pomimo wszystko i na przekór wszystkiemu wciąż trwamy i nasz wózek pchamy. Co dziś będzie najważniejsze? Jaki ślad pozostawimy po sobie na ziemi?

Mój tato gdy opowiadał jak to był w dzieciństwie harcerzem, to panował taki zwyczaj że się rano wiązało się supełek na rogu chusteczki do nosa, który rozplątywało się po dokonaniu jakiegoś dobrego uczynku. Koniecznie chociaż raz dziennie. Może i my spróbujmy zawiązać sobie taki supełek, choć może myślowy, z zamiarem świadomego wykonania jakiegoś dobrego uczynku w danym dniu. Najlepiej gdy to będzie coś miłego dla bliźniego. Już dawno zauważyłam że jest w tym jakaś prawidłowość – gdy okazujemy komuś miłe uczucia, a choćby tylko czymś drobnym go obdarujemy, to zaczynamy o nim serdeczniej myśleć. Może symboliczny prezencik Mikołajkowy? Spróbujmy więc znaleźć coś pozytywnego w osobach dla nas niemiłych i okazać im życzliwość. A zobaczymy że i lód daje się rozkruszyć… Bo to naprawdę działa!

 

Photo by blondinrikard on Foter.com / CC BY

O autorze

Elżbieta Nowak

Z wykształcenia budowlaniec, pedagog, dziennikarz. Z zamiłowania – felietonista. Obecnie na emeryturze, lecz wciąż aktywna zawodowo – ma felietony w Polskim Radiu i w prasie katolickiej, prowadzi rubrykę korespondencyjną w „Niedzieli” (jako „Aleksandra”), udziela się w parafii. Jej strona autorska to Kochane Życie - www.elzbietanowak.pl

Leave a Reply

%d bloggers like this: