Być mamą, być tatą

Wszystkie dzieci nasze są?

Plac zabaw, dzieci się bawią, mama stoi dosłownie dwa kroki od nich.
Nagle nieznajoma kobieta mówi do synka – „Ojej spociłeś się, zdejmę ci czapeczkę/zapnę/rozepnę kurteczkę, potrzymam na zjeżdżalni, pomogę wejść na drabinki”.

Mama z dziećmi wchodzi do sklepu. Sprzedawczyni mówi do dzieci : „Chodźcie dam Wam po cukierku”.
„Dziękujemy nie jemy słodyczy” – odpowiada mama.
„Weźcie tylko jednego, mama na pewno się zgodzi” – ciągnie dalej sprzedawczyni.

Dzieci z mamą są w muzeum. Nagle, bez pytania czy uprzedzenia, pan z aparatem, posiadającym obiektyw wielkości kija do basebola zaczyna robić zdjęcia dzieciom z odległości nie więcej niż metra. Czy spytał rodziców o wyrażenie zgody? Ależ skąd! Przecież wszystkie dzieci są nasze. „To tylko na stronę naszego muzeum” – odpowiada pan zdziwiony brakiem zgody rodziców.

Tata z synkiem na placu zabaw. Dziecko ćwiczy wspinaczkę, tata go obserwuje z pewnej odległości, wiedząc, że syn świetnie sobie radzi. W pewnej chwili synek lekko zawisa i woła tatę do pomocy. Ojciec rusza, ale obcy mężczyzna stojący koło drabinek  chwyta dziecko i mówi „chodź ci pomogę”. Nie pomagają nawet słowa taty – „proszę go zostawić, już idę!”. Pan wie swoje lepiej, chwyta dziecko wpół i zdejmuje z drabinek.

Supermarket. Mama prowadzi wózek sklepowy, w którym siedzi trzylatka, wyjątkowej urody. Jadąc między półkami kilkakrotnie, dziecko jest zaczepiane przez obce osoby – „A jaka Ty śliczna jesteś!”, „Ale masz cudny sweterek”. Osoby te dotykają przy tym dziecka jak swojego. Stanowczy okrzyk trzylatki przerwa te „zaloty” – „Mamo ta pani mnie dotyka!”. Kobieta odwraca się na pięcie i szybko odchodzi. Czy ktoś poza matką widzi niestosowność takiej sytuacji? Czy do wyobrażenia jest sytuacja, kiedy to do mamy podchodzi obca osoba i mówi dotykając ją „Piękny płaszczyk, może pani go rozepnę, bo tu tak gorąco”?

Takich sytuacji można przytoczyć dziesiątki albo i setki. Obcy ludzie, bez pytania zajmują się dziećmi, nie zważając na to, że ich rodzice są tuż obok, dzieciom nie grozi bezpośrednie niebezpieczeństwo uszkodzenia ciała czy połamania kończyn, słowem nie jest potrzebna interwencja ratująca życie.
Wszystkie dzieci nasze są? Nie! Dzieci mają rodziców, opiekunów i to oni są za nich odpowiedzialni, oni mają zwykle trzy pary oczu i naprawdę widzą czy dziecko potrzebuje przebrania, czapeczki, kurteczki, kanapeczki czy cukiereczka. Tylko oni dają jeść i pić, przebierają, pomagają na drabinkach. Tylko oni mogą robić dziecku zdjęcia w obcym otoczeniu. Obce dzieci nie są naszą własnością ani rzeczą, którą można przestawiać bez pytania kogokolwiek o zdanie.

Czy to naprawdę nie powinno być oczywiste?

O autorze

Anna Brzostek

Żona i mama czwórki dzieci. We wspólnocie Domowego Kościoła. Edukator domowy oraz redaktor. Przez kilkanaście lat zawodowo zajmowała się komunikacją z klientami i zarządzaniem kryzysowym. Lubi wspólne wieczorne oglądanie filmów z mężem oraz zwiedzanie Polski. Relaksuje się gotując, piekąc chleby i czytając książki podróżnicze oraz żywoty świętych.

2 komentarze

  • Witam raz jeszcze, zajrzałam ponownie na stronę wrodzinie.pl i jestem zaskoczona, że komentarz, który umieściłam pod Pani artykułem znikł, dlaczego? Nie napisałam w nim nic, co byłoby obraźliwe, niegrzeczne, czy niewłaściwe. Jeśli tak się dzieje, to czy jest sens dyskutowania, wymiany poglądów, gdzie w takim razie jest wolność słowa. Jest to smutne, myślałam, że znajdę tutaj forum, gdzie w swobodny, bez „cenzury” sposób wymienię się swoimi przemyśleniami z innymi ludźmi. Jaka jest więc idea tego forum? Proszę o odpowiedź, a nie kasowanie postów. 🙁

    • żaden post nie był kasowany, może nie zapisał się prawidłowo i nie zamieścił? nie wiem co mogło się stać, zgłoszę administratorowi strony taką sytuację. Pozdrawiam! i zachęcam do komentowania.

Leave a Reply

%d bloggers like this: