Wychowanie

Wybory

Życie wciąż stawia nas na rozdrożu, na którym zazwyczaj nie ma jednoznacznych drogowskazów.

Dokonujemy ich codziennie. Każdego dnia stajemy przed większym lub mniejszym wyborem i podejmujemy decyzje, które niejednokrotnie mają wpływ na całe nasze życie. Często robimy to pod wpływem emocji, impulsu, chwili. I równie często obwiniamy innych za to, że nasze życie wygląda właśnie tak, a komuś innemu się udało. Oceniamy ludzi, nic o nich nie wiedząc i nie mając pojęcia jakich wyborów musieli dokonać i ile poświęcić, będąc w takim miejscu w życiu, które chętnie byśmy z nimi zamienili.

Życie wciąż stawia nas na rozdrożu, na którym zazwyczaj nie ma jednoznacznych drogowskazów. Owszem, są pewne wskazówki, tak jak strzałki wymalowane na pniach drzew lub ułożone z patyków w grze w podchody. Są ludzie, którzy mogą pomóc znaleźć właściwą drogę, ale jej wybór zależy od nas. Mamy wolną wolę i dzięki niej nasze decyzje są naprawdę nasze. Wybierając taką, a nie inną ścieżkę, nie możemy mieć pretensji do innych i do Pana Boga, że nie jest tak jak oczekiwaliśmy. Nikt nam nie obiecał, że życie będzie proste, a wybierając to co łatwe i przyjemne sami sobie robimy wielką krzywdę.

Równie wielki błąd popełniamy my, rodzice, dokonując wyborów za dzieci i usuwając z ich drogi wszelkie przeszkody, zagrożenia i trudności, oraz narzucając im swój własny pomysł na ich życie. Organizujemy ich czas, selekcjonujemy przyjaciół, bywa że chronimy przed szkołą publiczną, wychodząc z założenia, że w prywatnej będą bezpieczni i pozostaną poza złym wpływem rówieśników. Nie uważam, że to jest złe, bo każdy ma prawo dokonywać swoich wyborów, które dyktuje rozum lub serce. Nie lubię jednak takiego generalizowania, że każda szkoła publiczna (a już szczególnie gimnazjum) jest zła i sprowadzi młodego człowieka na złą drogę, lub skrzywdzi go. I ten wzrok, patrzący na mnie z potępieniem jak mogę być tak lekkomyślna narażając własnego syna na… no właśnie na co? Na styczność z dresami, narkotykami, papierosami i alkoholem? Na lekcję życia, którego gorzki smak, wcześniej czy później i tak będzie musiał poznać, bo taka jest nieuchronna kolej rzeczy? Jeśli mam czas dla swojego dziecka i rozmawiam z nim o wszystkim, wiem że będzie na tyle świadome, aby uniknąć tego, czego rodzice nastolatków tak się obawiają. A szkoła prywatna nie da mi gwarancji, że tam uchronię moje dziecko przed zagrożeniami bo współczesny świat pełen jest pokus, a dziecko musi umieć wybierać mądrze. I nie nauczymy go tego nie dając mu szansy i podejmując wszystkie decyzje za niego. Naszym zadaniem jako rodzica jest czuwać i dawać wskazówki. Rozmawiać i uświadamiać, pokazując wszelkie oblicza życia. Nie tylko te dobre i nie tylko te złe. Bo przecież życie ma wiele kolorów, a dziecko musi nauczyć się je dostrzegać, nie chowając się przed światem i nie szukając wciąż pomocy rodziców. Ich wsparcie jest ważne, ale nieustanna pomoc robi dziecku ogromną krzywdę.

Dorastałam, obserwując dzieci wyciągane przez rodziców z wszelkich tarapatów – od wagarów, przez nieodrobione lekcje, po rzeczy dużo poważniejsze, jak narkotyki czy kradzieże. Dziś te dzieci mają po trzydzieści lat i są kompletnie zagubione w życiu, z którym nie potrafią sobie poradzić. Przerasta ich wszystko, a każdy kontakt z ludźmi jest ponad ich siły. Żyją nabierając odwagi po alkoholu, który stał się jedynym sprzymierzeńcem, z wiecznymi pretensjami do wszystkich dookoła za to, że życie im nie wyszło. Ale po drodze podejmowali przecież jakieś decyzje – najprostsze i najłatwiejsze, bo do takich zostali przyzwyczajeni.

Zupełnie niedawno, na jednym z moich letnich spotkań autorskich, pewna mądra kobieta powiedziała, że po przeczytaniu mojej książki uświadomiła sobie, że każda nasza decyzja ma wpływ na wielu ludzi dookoła, często nawet z nami nie związanymi. Każdy wybór to jak kamyk zrzucony z wysokiej góry – nigdy nie wiemy, czy dotrze na dół jedynie jako kamyk, czy cała lawina, którą po drodze uruchomi.

Pamiętajmy o tym, stając przed trudnym życiowym wyborem. Nie podejmujmy ich kierowani emocjami, żalem lub chcąc zrobić komuś na złość. Słono możemy za to zapłacić, bo ten wybór będzie dotyczyć wyłącznie naszego życia, niczyjego innego.

 

fot. Monika A. Oleksa

O autorze

Monika A. Oleksa

Pisarka, eseistka, blogerka. Lektor języka angielskiego i businesswoman. Od dwudziestu lat żona Marcina. Mama dwóch nastolatków. Marzycielka z duszą wrażliwą i otwartą na drugiego człowieka. Pisanie jest jej pasją od zawsze.Debiutowała w 2002 roku  zbiorem opowiadań „Uśmiech Mima”. Pierwsza powieść „Miłość w kasztanie zaklęta” ukazała się w 2011 roku, kolejne: "Ciemna strona miłości”, "Samotność ma twoje imię", „Niebo w kruszonce” i „Spacer nad rzeką”. Blog autorki http://magialiterczarslow.blogspot.com/

Leave a Reply

%d bloggers like this: