Społeczeństwo

Zbawienne treści

„Pani Elżbieto

Ośmielam się… napisać do Pani w dość nietypowej sprawie. Chodzi mi o ratowanie wnuczka, który nie dość że jest uzależniony od alkoholu, to jeszcze staje się niedowiarkiem, Bardzo mi na tym zależy, aby go z tej drogi zawrócić. Ja jako wiekowy emeryt źle sypiam, często słucham Polskiego Radia już od godzin porannych. Słuchając Pani „Myśli na dobry dzień” odczuwam ich zbawienną treść na umysły ludzi. Jest to pouczająca lektura zawierająca mądre myśli i mogąca wpływać na niektóre osoby, aby przemyślały swoje postępowanie i zmieniły swoje uzależnienia.

Chciałbym zapytać czy te inspirujące myśli nie są czasami gdzieś drukowane i dostępne. A może zna Pani inne czasopisma lub lektury, które mogłyby takimi ludźmi wstrząsnąć i sprowadzić ich na
właściwą drogę. Wiem to po sobie jak byłem zbuntowanym młodzieńcem że dobre lektury pozwoliły mi wyróść na dobrego i przyzwoitego człowieka. Obawiam się że współczesne lektury nie zrobiły by takiego wrażenia na współczesnej młodzieży – dziś trzeba silniejszych wstrząsów.

Gdyby te „myśli na dobry dzień” lub stosowne lektury były gdzieś dostępne, bardzo proszę o informacje o możliwościach ich nabycia. Ja mam niewielkie możliwości szukania takich wydawnictw gdyż nie posiadam i nie potrafiłbym się posługiwać obecnymi środkami informacji, a w miejscu zamieszkania nie ma nawet księgarni ani dobrze wyposażonej biblioteki.

Gdyby Pani mogła cos doradzić w omawianych wyżej kwestiach – bardzo proszę i z góry dziękuję. Tom”

Znów pozwoliłam sobie zacytować cały list, bo poruszony problem jest tez bardzo bliski memu sercu, z podobnego powodu. I w ogóle całą tę troskę podzielam całą duszą.

Temat młodego wnuka który pobłądził to historia stara jak świat. Nawet spotykamy ją w Ewangelii pod postacią Miłosiernego Ojca w opowieści o Synu Marnotrawnym. Sęk w tym  aby ten syn który pobłądził, doszedł do rozumu, i chciał coś zrobić ze swoim hulaszczym życiem. Jak doprowadzić do tego momentu? Przecież ojciec nawet go nie widział przez długi czas, więc i nie mógł na niego
oddziaływać.

Co więc pozostaje? Otóż pozostaje wiara, że łobuziak nie zapomniał wszystkiego, co wyniósł z domu. Dobroci ojca, jego sprawiedliwości i miłości, nie zapomniał też o ciepłe domowego
gniazda, z którego niegdyś czerpał tak wiele dobrego.

Naturalnie  trudniej jest to wszystko znosić, gdy młodzieniec jest w domu, ale oddalony od niego duchem. I nic nie trafia do zakutej łepetyny. Patrzenie na taki upadek jest wielkim cierpieniem dla
kochającej go rodziny. Toteż nasz Słuchacz pisze, ze nawet źle sypia po nocach .

Co robić? Bo jednak tylko miłość jest w stanie zwyciężyć zło. Kazania nie trafiają, „zimny wychów”  paraliżuje mocniej serca rodziców niż sprawcy bólu. Zamiast więc biadolenia czy sarkania
lepiej przeczekać aż nasze słowa padną na żyźniejszą glebę, w ciszy. Może wtedy zostaną w głowie – nawet mimo woli. Wiem, wiem, to bardzo trudne. Samemu można się rozchorować.

Ostatnio czekałam na przemianę pewnego kawalera dwa lata. Aż przyszedł moment, gdy nieco osłabł, i wtedy go przygwoździłam swoją miłością. Poddał się. Teraz może jeszcze nie jest to bajka,
ale wszystko jest na dobrej drodze. Więc pamiętajmy – cierpliwość i miłość!

Photo credit: Foter

O autorze

Elżbieta Nowak

Z wykształcenia budowlaniec, pedagog, dziennikarz. Z zamiłowania – felietonista. Obecnie na emeryturze, lecz wciąż aktywna zawodowo – ma felietony w Polskim Radiu i w prasie katolickiej, prowadzi rubrykę korespondencyjną w „Niedzieli” (jako „Aleksandra”), udziela się w parafii. Jej strona autorska to Kochane Życie - www.elzbietanowak.pl

Leave a Reply

%d bloggers like this: