Świadectwa

Napisał do mnie Rycerz

Wszystko zaczęło się od Nowenny Pompejańskiej… a tak naprawdę to zaczęło się od mojego świadectwa na łamach dwumiesięcznika Któż jak Bóg i egzorcyzmy.katolik.pl.

Byłam osobą dość zahukaną i nie wierzyłam w modlitwę różańcową. Unikałam Maryi jak ognia. Kiedy widziałam w kościołach Jej wizerunki to udawałam, że Jej nie widzę, a nawet omijałam szerokim łukiem. Nie wierzyłam, że Ta Kobieta „coś może”, bo wiedziałam, że Maryja jest Kobietą – byłam przeświadczona, że Ona potrafi tylko płakać, a nie działać… Pewnego razu jeden z czytelników Któż jak Bóg napisał do mnie maila. Właściwie napisał tylko jedno zdanie: polecam ci Nowennę Pompejańską. I podpisał się: Rycerz św. Michała Archanioła.

Najbardziej ujęło mnie to, że napisał do mnie Rycerz 🙂
No tak, byłam Śpiącą Królewną, którą obudził Rycerz – obudził do modlitwy różańcowej. Nie znałam tej nowenny – wyszukałam w Internecie informacji, wyczytałam jak się modlić oraz poczytałam świadectwa innych ludzi. Wtedy pomyślałam sobie o Maryi: a więc to Ty za tym wszystkim stoisz. Więc nie jesteś słabą kobietą – jesteś Potężną Kobietą!

I tak się zaczęła walka o samą siebie. Pierwsze nowenny były dla mnie bardzo bolesne – przechodziłam przez przebaczenie, gniew, nienawiść, wartość siebie…
Wartość siebie była chyba najmocniejszym przeżyciem. Bo wtedy zrozumiałam, że ja też mogę być kochana, że też mogę mieć jeszcze męża…
Więc zaczęłam się modlić o męża – ale w grę wchodził tylko mężczyzna, który był bardzo podobny, jeśli nie takie sam do św. Józefa. Ja chciałam mieć ziemskiego św. Józefa. Żaden inny nie wchodził w grę, żaden inny. Przemyślałam sprawę, przegadałam z moją nową Mamą Maryją i rozpoczęłam nowennę.

Swojego męża spotkałam dopiero po dwóch latach. Przez te dwa lata dorastałam do roli żony. Na pierwszą randkę pojechaliśmy na Kalwarię Pacławską. Kiedy wróciłam do domu pierwsze co zrobiłam to napisałam sms-a do siostry i przyjaciółki: to jest to!

Maryja dała czadu – dała mi za męża ziemskiego św. Józefa. Pół roku po pierwszej randce byłam już żoną. Nie sądziłam, że w wieku Chrystusowym – 33 lata można wyjść za mąż. Wspomnę, że ja już miałam wtedy 10 letnią córkę, mój mąż Kazimierz mnie nie odrzucił – wziął za żonę pannę z dzieckiem.
Później przyszła pora na kolejną prośbę do Maryi: skoro dałaś mi za męża Józefa, daj mi teraz syna Józia. I dała. Pół roku po ślubie zaszłam w ciążę – 27 stycznia 2015 roku urodziłam syna Józefa Kazimierza. Tak bardzo uwierzyłam Maryi, że przed poczęciem wiedziałam, że będę miała syna. Jestem szczęśliwa.

Magdalena Szczecina

Świadectwo nadesłane w ramach cyklu Różaniec ma moc! Umocnijcie innych swoją historią – podzielcie się świadectwem działania modlitwy różańcowej w Waszym życiu! Na wasze teksty czekamy do 21 października. Wysyłajcie je na adres: marta.karpinska@wrodzinie.pl lub przez formularz kontaktowy naszego portalu, który znajdziecie tutaj.

Foto: Kotomi_/Flickr/CC BY-NC 2.0

O autorze

Różaniec ma moc!

Świadectwa naszych czytelników o tym, jakie owoce przynosi modlitwa różańcowa w ich życiu oraz w życiu ich rodzin.

Leave a Reply

%d bloggers like this: