Czteroletnia Antosia jest autorką bożonarodzeniowego obrazka. W żłóbku leży samotny Jezus. Młoda malarka umieściła Dzieciątko w całkowitej pustce, jakby sugerując tym nihilistycznym krajobrazem nieobecność miłości w betlejemskich domach. Dzieciątko przychodzi na świat w samotności i smutku, znikąd nie oczekiwane i nie powitane. Nikogo nie ma przy Nim. Nawet Józef i Maryja gdzieś daleko poza kadrem! Nie ma aniołów. Nie ma pasterzy. Mędrcy ze Wschodu nie przybyli. Nawet osiołek i wół wyemigrowały.
A jednak żółto-niebieski obraz wypełnia wielki dynamizm i ukryty głęboki przekaz.
Z pustki Niebieskiego Jezuska wyłania się misterny świat niebieskich i czerwonych linii. To przecież kartka z zeszytu w linie. Zeszyt w kratkę byłby zbyt banalny, bo przecież wszyscy wiedzą, że życie pisze nasz los „w kratkę”. Tymczasem linie to wezwanie, by na nich pisać swój list. Więcej, pisać historię swojego życia, w którym jest miejsce dla Jezusa. W którym od Niego wszystko się zaczyna i do Niego zmierza. Ta wielolinia nie jest wcale podobna do papieru nutowego, na jakim mogą pojawić się słodkie dźwięki. Nie jest to również linia z punktu A do punktu B, jak podczas lekcji fizyki lub zajęć z geometrii. Wielolinia to pokorne wspinanie się w górę, do nieba, po schodach pokory. Niebieskie i czerwone linie – niczym promienie łaski z Serca Miłosiernego Jezusa. I jeszcze ten niebieski uśmiech – Dzieciątka, które rwie się do biegu.
Podobnie do życia pali się nasza Młoda Artystka! Rembrandty, van Goghi i Chagalle, drżyjcie, Antonina S. nadciąga…!
Ilustracja: Antosia Słabosz (lat 4), Niebieski Jezusek
Bòg zapłac …..antosia, bedziemy sie modlic o zdrowie ksiedza, ja tez bardzo prosze o modlitwe o moje zdròwko