Któregoś dnia obejrzałam piękny filmik. Przypomniał mi, że mam dla dzieci być żywym przykładem, a nie mówiącą sprzecznością.
Rozpłakałam się oglądając, bardzo mnie wzruszył przekaz filmu.
Kiedy patrzymy na tych szarych ludzi, którzy wszyscy zdają się być tacy sami, czy jest w nich coś co przyciąga naszą uwagę? NIC!
Kiedy widzę tego chłopca uśmiecham się serdecznie, mam wrażenie, że widzę własne rozbiegane, pełne życia i energii dzieciątka, które uwielbiam. Uwielbiam razem z tą przecudowną, niekończącą się energią, szalonymi pomysłami i piękną radością, która jest stale. Ich szczęście nie jest tak obwarowane jak nasze. Nie ma miliona warunków, które muszą zostać spełnione, aby na chwile odczuły spełnienie, szczęście i czuły, że jest tak jak być powinno.
Stawiam sobie za wyzwanie pomóc im, a właściwie pokazać jak nie stracić tego niesamowitego podejścia do życia. Uprzednio sama musząc tą energię w pełni odzyskać.
Podam Wam przykład z naszego rodzinnego życia. Na widok chłopca, który z zapałem, dumą z siebie rysuje zamiast literek, własne, kreatywne rysuneczki… na myśl od razu przyszła mi moja córeczka. Rysuje, uwielbia rysować. Pamiętam niezliczoną ilość pytań “Mamo, a to na jaki kolor?” za każdym razem odpowiedź “Kochana, na jaki chcesz, to Twój rysunek i ma być po Twojemu, po Wikusiowemu!”. Na każde, ale ja nie wiem, nie umiem, odpowiadałam… Ty wiesz sama, każdy kolor będzie dobry, wybierz jaki chcesz. Teraz rysuje sama, po swojemu, z dumą przynosi mi każdy rysunek. Później nastąpiła seria pytań “Mamo ładnie narysowałam?” “Mamo prawda, że najładniej?” “Rysuję ładniej niż…” “Hubo nie potrafi rysować tak ładnie jak ja”… tu mama miała gratkę. Dużo mówienia, za każdym razem mały wykładzik, że każdy robi inaczej, bo każdy z nas jest inny i tak ma być, bo to jest piękne! Co nie znaczy, że ktoś robi lepiej a inny gorzej. Mamy ustalone, że Wiktorka robi wszystko na swój niepowtarzalny sposób, a braciszek na swój. Dziś moja córeczka nie ma potrzeby bycia NAJ i robienia wszystkiego NAJ, mimo, że ma kilka lat wie, że nie o to chodzi. Ostatnio tatuś chcąc pochwalić dziecię, że tak ładnie koloruje “Najpiękniejszy rysunek jaki widziałem” odpowiedź córci “Tatuś on jest taki Wikusiowy” <3
Czuję, że kiedy dzieci pójdą do szkoły, to dopiero będę miała tłumaczenia. Ja szkołę pamiętam nie jako wsparcie w rozwoju i własnej indywidualności, a jako konkurencję i wszędobylskie porównywanie, nieodłącznie powiązane z ocenianiem. Nasze dzieci będą miały wsparcie, aby działać po swojemu. Jestem pewna, że nawet niesprzyjające otoczenie nie będzie w stanie zniweczyć naszej wspólnej pracy.
Zapraszam Was do obejrzenia filmu poniżej. Gdyby każdy z nas miał odwagę wyrwać się z tej szarzyzny i stworzyć taką kolorową wyspę pośród zimnego betonu. Tych kolorowych fragmentów byłoby znacznie więcej. A może z czasem osiągniemy wszyscy taki kolorowy, pełen życia, energii i radości stan?
Ja chcę żyć KOLOROWO! Chcę pokazać sobie, własnym dzieciom i ludziom wkoło, że można i że jest to PIĘKNE! Bo właściwie o to chodzi ?
Co Wy o tym myślicie?
Leave a Reply