Jak u Hitchcocka, zaczęło się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie rosło. Lecz to nie historyjka z celuloidu lecz prawdziwa historia, nieznana historia, nasza historia.
Powoli cichną echa oficjalnych obchodów Dnia Żołnierzy Wyklętych. Skończyły się akademie, koncerty, spotkania z prezydentem i panią premier. Minister obrony specjalnym rozkazem o mundurze przywrócił żołnierzom podziemia antykomunistycznego chwałę Obrońców Ojczyzny. To piękne i potrzebne gesty, ale pozostaną tylko gestami jeśli my, Polacy nie będziemy wiedzieli jaki sens ma święto 1 marca. I nie wystarczą masowe biegi Wilczym Tropem, awanse oficerskie i świadczenia rentowe dla kombatantów oraz efektowne rekonstrukcje walk z okresu 1944-47 jeśli nie poznamy prawdziwej historii Żołnierzy Niezłomnych.
Pośród licznych publikacji popularyzujących wiedzę o wprowadzaniu „władzy ludowej” na ziemiach polskich i sowieckiej okupacji, na szczególną uwagę zasługuje książka Szymona Nowaka „Bitwy Wyklętych” wydana w ostatnich dniach przez wydawnictwo Fronda. Mimo swej obszerności, ponad 500 stron, nie jest to nudna praca naukowa zawodowego historyka. Autor opierając się na bogatym materiale źródłowym opisał piętnaście bitew, starć i akcji żołnierzy antykomunistycznego podziemia w formie zbeletryzowanych opowieści. Dzięki temu zabiegowi czytelnik zostaje „przeniesiony” w sam środek wydarzeń sprzed siedemdziesięciu lat. Szymon Nowak objawił tu talent dany nie każdemu historykowi – prozatorską biegłość opowiadania bez grafomańskich wpadek i nadmiernego przegadania. W tekście są tylko rzeczy najważniejsze dla danej historii. Opowieść prowadzona jest wartkim, barwnym językiem.
W pierwszym rozdziale przenosimy się na polskie Kresy, do litewskich Surkotów, obecnie na terenie Białorusi, w leniwe sierpniowe wczesne popołudnie. Czujemy ciepło promieni słonecznych, zapach rozgrzanej na łące trawy, widzimy postać majora Macieja Kalenkiewicza „Kotwicza” i jego żołnierzy roztasowanych pośród zabudowań polskiego chutoru. Po czym jak w rasowej powieści następuje gwałtowny atak oddziału NKWD, krwawa bitwa, okrążenie, świszczące pociski i walka do ostatniego tchnienia. Ale nie jest to tylko emocjonalna opowieść o Kresowych Termopilach. Autor bardzo sprawnie wpłata w nią dzieje całej walki swoich bohaterów. Poznajemy ich losy od wojny obronnej 1939 roku, dzieje okupacyjnej konspiracji aż do momentu aktualnych wydarzeń. Wyklęci, Niezłomni to nie tylko dzielni żołnierze walczący z bronią w ręku, to także kobiety, sanitariuszki, szyfrantki, osoby szeroko pojętego wsparcia. Ich historie nie są ani na jotę mniej tragiczne, czy mniej godne zapamiętania jako część naszej tożsamości narodowej. Historia Heleny Nikicicz „Czarnej Magdy” jest tego najlepszym przykładem.
Marzec 1945 roku w Łowiczu był bardzo podobny do tego za naszymi oknami – zima niby już odchodziła ale na pożegnanie jeszcze sypnęła śniegiem. W takiej scenerii harcerze z Szarych Szeregów pod wodzą Jana Kopatki „Antka” ze sławnego batalionu „Zośka”, bez jednego strzału uwalniają z więzienia UB swojego kolegę Zbigniewa Fereta „Cyfrę” oraz kilkudziesięciu innych więźniów. Akcja z racji na swoją brawurę i przynależność organizacyjną uczestników przeszła do historii pod nazwą „małego Arsenału”. Nie mamy tu do czynienia z opisem pomnikowych herosów. To normalne chłopaki. Popełniają błędy, bywają naiwni, lub nawet niemądrzy i płacą za swoją nieroztropność wolnością lub życiem. Poznajemy także ich dalsze losy w nowej rzeczywistości. Wielu z nich mimo kłopotów i prześladowań kończy szkoły, studia, zakłada rodziny. Tu także okazują się Niezłomni.
Historia ucieczki kilkudziesięciu żołnierzy AK z obozu internowania w Skrobowie pod Lubartowem to gotowy scenariusz na film. Jak oni to zrobili? W biały dzień, z więzienia otoczonego trzema systemami płotów z drutu kolczastego, wieżami z karabinami maszynowymi i strzeżonego przez prawie 1000 żołnierzy NKWD. Lecz to dopiero początek. Potem były lasy, pola, ucieczki, tajemniczy ludzie, bagna, rozlewiska, śmierć na wyciągnięcie ręki i gwałtowny zwrot akcji… Jak u Hitchcocka, zaczęło się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie rosło. Lecz to nie historyjka z celuloidu lecz prawdziwa historia, nieznana historia, nasza historia.
W swojej książce Szymon Nowak zawarł jeszcze dwanaście odsłon tej historii, a wszystko to bogato zilustrowane zdjęciami, mapami i dokumentami.
To co najważniejsze w tych opowieściach to nie wartka akcja i atrakcyjna narracja, ale prawda o budowie „Polski Ludowej” i wprowadzaniu nowego ustroju, któremu cały naród był przeciwny. To historia nie tylko żołnierzy, którzy walczyli z bronią w ręku przeciwko nowemu okupantowi, ale milionów Polaków – mieszkańców wsi, miast i miasteczek, którzy ich w tej walce wspierali – karmili, chronili i ostrzegali. Całe oddziały „Ludowego” Wojska Polskiego, a nawet Wojsk Wewnętrznych, których zadaniem było wspieranie NKWD w zwalczaniu „bandytów” przechodziły na stronę Niezłomnych. Właśnie dlatego historia lat 1944-47 pozostała tak zakłamana i zapomniana przez całe lata PRL-u i III RP. Ona mówi o tym, że Polska Ludowa powstała na gwałcie, kłamstwie i śmierci Polaków.
Szymon Nowak, Bitwy Wyklętych, Fronda 2016
Leave a Reply