To książka nie tyle o tajnych akcjach służb specjalnych Francji ale przede wszystkim o tym jak politycy, tu prezydenci, używali je w swoich geopolitycznych rozgrywkach.
Odkąd Internet oplótł Ziemię mamy praktycznie nieograniczony dostęp do informacji i wszelkiej wiedzy. Naukowcy ten fenomen (przynajmniej w kulturze Zachodu) określają mianem społeczeństwa informacyjnego. Ale czy wiemy więcej niż nasi ojcowie i dawniejsi przodkowie zdani tylko na radio i gazety? Czy nie żyjemy bardziej w swoistym „matrixie” niż w oceanie informacji?
Obraz świata jaki serwują nam dominujące media bardzo odbiega od rzeczywistości. A jak daleko, to przynajmniej w jakimś fragmencie, pokazuje najnowsza pozycja wydawnictwa Fronda ZABÓJCY W IMIĘ REPUBLIKI autorstwa francuskiego dziennikarza śledczego i dokumentalisty Vincenta Nouzille.
Książka opowiada o roli francuskich służb specjalnych w prowadzonej przez Paryż polityce imperialnej V Republiki: od de Gaulle’a do Hollanda. Od lat 60-tych ubiegłego wieku po rok 2015: jak na rozkaz prezydenta Francji, rzeczywisty lub domniemany, ginęli dyktatorzy, terroryści lub ludzie „niewygodni”.
Autor opisuje jak po epoce dekolonizacji, a nawet w trakcie, Francja zabezpieczała swoje interesy w Afryce kreując lub obalając prezydentów nowych państw. I nie było tam żadnych sentymentów, pięknoduchostwa, czy ideałów typu „wolność, równość i braterstwo”. Liczył się czysty interes Paryża i francuskich koncernów. Nouzille pisze bez ogródek jak naftowy gigant Elf finansował przewroty, zamachy stanu czy odziały najemników, jeśli tylko w efekcie mógł liczyć na lukratywny kontrakt z nowym prezydentem. Ograniczona objętość książki (372 strony) nie pozwoliła autorowi zbyt szczegółowo opisać tego okresu, ale ilość nazwisk, dat i sum jakie tam padają pozwalają czytelnikowi uzupełnić obraz w innych źródłach.
To książka nie tyle o tajnych akcjach służb specjalnych Francji ale przede wszystkim o tym jak politycy, tu prezydenci, używali je w swoich geopolitycznych rozgrywkach. Autor pisze także o tym jak osobiste cechy charakteru poszczególnych gospodarzy Pałacu Elizejskiego miały wpływ na używanie lub nie specjalnych środków: po wygranych wyborach prezydenckich ich zwycięzca małostkowo zablokował akcję zleconą przez poprzednika i tym sposobem najbardziej poszukiwany terrorysta świata Szakal, na kilkanaście lat umknął spod ręki sprawiedliwości. Francuski dziennikarz nie kryje swoich sympatii. Prezydent Holland na kartach jego książki urasta do rangi męża stanu, zdecydowanego obrońcę Francji. Te hagiograficzne wątki bywają niemal groteskowe w zestawieniu z medialnym obrazem obecnego szefa V Republiki.
Vincent Nuozille obala romantyczny mit o najemnikach – nie byłoby kondotierów gdyby nie służby specjalne. Wszędzie gdzie Francja nie chciała „się pobrudzić” tam angażowano najemników. I tak legendarny dowódca „żołnierzy fortuny” Bob Denard był stałym podwykonawcą zleceń z Paryża. Jak to w życiu bywa: łaska pana na pstrym koniu jeździ. Gdy Denard już się nieco „zużył” i usamodzielnił to Francja niepomna na zasługi wysłała przeciwko niemu i 35 „psom wojny” około 1000 żołnierzy sił specjalnych aby zakończyć tę karierę.
Z książki dowiemy się także, że agenci z licencją na zabijanie to nie tylko fikcja z prozy Iana Fleminga i filmów o 007, a spektakularne wtopy i groteskowe porażki nie są tylko wytworem wyobraźni scenarzystów.
ZABÓJCY W IMIĘ REPUBLIKI to książka XXI wieku, zredagowana od współczesnego czytelnika, który nie potrafi zbyt długo utrzymać skupienia na tekście, stąd bardzo krótkie podrozdziały ( 2-3 str.). Także język jest wartki jak współczesne życie. Jednak w przypadku opisów skomplikowanych akcji, zamachów stanu i kreowania nowych reżimów w Afryce, gubi nieco wątki i ważne szczegóły. Tu luki w zbyt szybkiej narracji warto uzupełnić w innych źródłach. Chociażby tych obficie cytowanych przez autora w przypisach. Jednak tę przyjemność pozostawiamy dla czytelników znających język francuski.
Wnikliwy czytelnik zauważy gdzieniegdzie niefortunne tłumaczenie terminów dotyczących specyfiki pracy wywiadowczej czy określeń broni, jednak te niewielkie mankamenty, które można zrzucić na karb płci niewieściej odpowiedzialnej za przekład i korektę, z natury mniej biegłej w sprawach „wojskowości”, nie zmniejszają walorów książki jako całości.
Zabójcy w imię Republiki, Vincent Nuozille, Fronda 2016
Leave a Reply