Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta (…) Mężowie, miłujcie żony swoje, jak i Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie.
Życie pełnią wiary chrześcijańskiej, szczególnie w czasach dzisiejszych, nie jest łatwe. Wprost przeciwnie. Często słyszymy o dramatycznych doświadczeniach kobiet Bliskiego Wschodu – chrześcijanek, których szczera wiara w Chrystusa staje się powodem okrutnych prześladowań. Więzienie, pobicia, gwałty, morderstwa. Cena za wielbienie jednego świętego imienia Jezus jest bardzo wysoka. Jednakże nękania niewinnych wyznawczyń Ewangelii i boskości Chrystusa sięgają czasów Imperium Rzymskiego. Gdy ogień tyranii Nerona powoli pochłaniał starożytny Rzym, głęboko w podziemiach wielkiego państwa potajemnie organizowały się pierwsze wspólnoty chrześcijańskie. To właśnie tutaj dwie młode kobiety, Anastazja i Bazylisa (późniejsze święte), odnalazły sens swego życia w posłudze Bogu. Ich męczeństwo dopełniło się około roku 67, gdy chcąc okazać szacunek zmarłym Apostołom, Piotrowi i Pawłowi, pogrzebały ich ciała zgodnie z obrzędem chrześcijańskim. Kobiety zostały poddane publicznym torturom, a następnie ścięte.
Pośród pierwszych męczennic chrześcijańskich odnajdujemy również imię świętej Oliwii z Palermo – niezwykłej dziewczyny, która w wieku 13 lat została porwana przez Saracenów, plądrujących wtenczas Sycylię, a następnie uprowadzona do Tunisu. Mimo młodego wieku i ogromnego strachu, nawróciła tam wielu pogan i muzułmanów, powołując się na żywot Jezusa i publicznie oddając Mu cześć. W wyniku tego została uprowadzona do lasu i porzucona na pastwę dzikich zwierząt, z którymi żyła w harmonii przez wiele lat. Już jako dojrzałą kobietę, odnaleźli ją myśliwi i zatrzymali jako niewolnicę. Fenomenem stało się to, iż siła wiary pozwoliła jej na nawrócenie oprawców, którzy zwrócili jej wolność. Słysząc o dokonaniach młodej Oliwii, zarządca Tunisu, również muzułmanin, kazał ją aresztować, następnie torturować i wreszcie ściąć.
Skromne życie i niebywale silna wiara chrześcijańskich męczennic prowadzą nas wreszcie do jednej z najbardziej znanych świętych płci żeńskiej w historii Kościoła – słynnej patronki żołnierzy, jeńców, ludzi wyśmiewanych za swą pobożność oraz orędowniczki samej Córy Kościoła – Francji.
Droga świętości Joanny d’Arc należała do wyjątkowo zawiłych, usłanych mnóstwem przeszkód i, co najgorsze, nienawiścią i niezrozumieniem ze strony innych ludzi – również katolików… Wychowana w rodzinie ubogiej, choć wyjątkowo religijnej, już w młodym wieku cechowała się ogromną powagą i roztropnością. Pierwsze widzenia miała w wieku 12 lat, wtedy też otrzymała główną misję od Boga – święci Michał Archanioł, Katarzyna i Małgorzata wyjawili jej, iż Bóg chce wypędzić Anglików z ziem francuskich i doprowadzić Delfina do Reims, aby tam koronować go na króla Francji. Dziewczyna bez wahania przyjęła Bożą wolę, a gorzko zapłakała, dopiero gdy głosy, które ją otaczały, odeszły. Jak sama wspominała podczas procesu – były tak słodkie i łagodne, jak żadne inne na Ziemi.
Misja powierzona przez Boga zapisała się głęboko w jej duszy i nadała nowy kierunek jej życiu. Już rok później Joanna złożyła ślub dziewictwa i, za wstawiennictwem swojego wuja, udała się do pobliskiego garnizonu, a stamtąd, przebrana w męski strój, uzbrojona i z krótkimi włosami, wyruszyła w sam środek pola bitwy. Dzięki żarliwej modlitwie (a mimo skrajnych niedoborów w armii) odnosiła liczne sukcesy, m. in. oswobadzając Orlean. Już wtedy cała Francja żyła fenomenem legendy o kobiecie-żołnierzu. Szybko jednak zaczęły narastać wątpliwości co do jej osoby i szlachetności jej czynów. Doradcy Karola VII obawiali się, że przez plotki o byciu heretyczką albo czarownicą wrogowie króla mogą twierdzić, że jego królestwo jest darem od diabła, który pomaga zachować mu władzę. Z obawy o pogorszenie wizerunku władcy, wytoczono jej proces o herezję. Oskarżono ją w 12 punktach, m. in. o czary, rozpustę (nosiła bowiem krótkie włosy i spodnie, a w więzieniu odmówiła założenia sukienki w obawie przed gwałtem ze strony współwięźniów) i bluźnierczą pychę. Francuski Kościół, nie chcąc splamić się krwią młodej dziewczyny, ostatecznie odsprzedał ją w ręce Anglików, którzy spalili ją żywcem na stosie 30 maja 1431 r. w Rouen. Mimo sukcesu politycznego i wielu cudów, dokonanych za jej wstawiennictwem, zrehabilitowano ją dopiero w roku 1457. Natomiast na beatyfikację wyjątkowa wojowniczka i męczennica musiała czekać prawie 500 lat, gdyż odbyła się ona dopiero w roku 1909…
Rozważając heroizm, niezwykłą pokorę i oddanie wspomnianych, a także wielu, również współczesnych męczennic, ginących za wiarę w Chrystusa, na myśl nasuwa się tylko jeden sławny cytat Cesarza Francji, a oddanego „fana” Joanny d’Arc, Napoleona Bonaparte: „Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta”. Ostatnie słowo dla Panów? „Mężowie, miłujcie żony swoje, jak i Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie”(List do Efezjan 5, 25), bo każda z nich może okazać się prostą drogą, prowadzącą wprost w objęcia Boga.
Foto: Lawrence OP/Flickr/CC BY-NC-NC 2.0
Leave a Reply