Pamięci Kasi Staweckiej
William Blake w roku 1782 poślubił Catherine Boucher, córkę ogrodnika, której cnoty i zalety charakteru wysławiali pod niebiosa biografowie poety. Zamieszkał z żoną w londyńskiej dzielnicy Leicester Fields, pośród grona licznych przyjaciół, którzy „zmusili” go do wydania pierwszego zbioru wierszy. Później Państwo Blake, William i jego Kasia, pomieszkują na Broad Street, aby od roku 1788 pojawić się na ulicy noszącej śliczną nazwę: Poland Street. To tutaj powstają nieśmiertelne strofy Wróżb niewinności:
Zobaczyć świat w ziarenku piasku,
Niebiosa w jednym kwiecie z lasu.
W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar,
W godzinie – nieskończoność czasu.
Piękno rodzi się w tym, co małe, maleńkie, jak kropla deszczu, jak iskierka, jak cicha łza. Jak jeden uśmiech. Tylko skradzione pocałunki świecą w ciemnościach. Nie wielkość – nie wspaniałość – nie ogon ognistego smoka. Tylko małe serce, zakochane tak, że nie liczy się już nic wokół, potrafi bić. I jeszcze kochać namiętnie świat. Chociaż czasem bije w najmniej oczekiwanych godzinach, jak zegar, który pomylił daty. A jednak tę właśnie małość – umiłował Bóg. Z tej małości ludzkiej rodzi się dzieło Boga. Cudowne. Tajemnicze. Wieczne. Tak o tym myślę dzisiaj, czytając Drogę założyciela Opus Dei.
Święty Josemaria Escrivá z uśmiechem pisze o niecierpliwości serca, które modli się z prostotą i zaufaniem: „Mówiłeś Panu: <Nie chcę się zestarzeć, Jezu… Musiałbym zbyt długo czekać, by Cię ujrzeć! Wtedy, być może, nie miałbym już serca płonącego tak jak teraz. Wydaje mi się, że w starości to zbyt późno. A zjednoczenie z Tobą teraz byłoby szlachetniejsze, gdyż kocham Cię Miłością młodzieńczą!>” (Camino, 111).
Zdjęcia: Kasia Stawecka
Leave a Reply