Wielokuchnia Agaty Puścikowskiej zaskakuje. Po pierwsze wyluzowanym podejściem do gotowania, które ma być przede wszystkim czymś naturalnym i przyjemnym, a nie dziedziną sztuki. Po drugie brakiem zdjęć, bo poza okładkowym, z którego spogląda na nas uśmiechnięta autorka otoczona warzywami, nie znajdziemy tu ani jednego. Po trzecie wyborem zamieszczonych przepisów, bo to w ogromnej większości receptury babcine, ciocine i mamine – żadnych wegańskich dań i, o ile coś mi nie umknęło, zero przepisów z kaszy jaglanej i deserów bez cukru – no po prostu nic modnego, głównie czysta żywa polska klasyka.
Wielokuchnia przypomina mi trochę książkę kucharską ze skromnych zasobów mojej mamy, którą z wysuniętym językiem kolorowałam mając lat kilka i którą od niej pożyczyłam wkraczając w samodzielne dorosłe życie. Była to wydana w latach 60-tych Książka kucharska dla samotnych i zakochanych Marii Lemnis i Henryka Vitry. Obie pozycje mają tę wspólną cechę, że skutecznie przekonują niedoświadczonych i stremowanych kucharzy, że gotowanie nie jest takie straszne, a nawet więcej – że może być proste, szybkie i przyjemne. Przekonują nie tylko za pomocą przepisów, ale i anegdot, „kuchennych opowieści” snutych przez autorów.
Wielokuchnię można wertować siedząc wygodnie i popijając kawę. Wtedy dowiecie się co się dzieje w kuchni, którą zaleje woda z akwarium na 4 godziny przed świątecznym przyjęciem, ale też jak ugotować jajko na miękko i na twardo i jak je skutecznie obrać, jak przyrządzić dobry i prosty deserek i usmażyć naleśniki. I o wiele więcej, włącznie z tym jak przygotować przeróżne dania obiadowe i świąteczne przysmaki w wersji dla licznej rodziny lub dla sporej gromadki gości (także tych niespodziewanych). Tego, czego się z tej książki nie dowiecie to jak przygotować śledzia, bo autorka go nie lubi. Za to na końcu każdego rozdziału jest miejsce na własne notatki i przepisy, więc można tu wpisać i sprawdzone metody na rzeczonego śledzia.
„Co zrobić, żeby się nauczyć gotować? Dać sobie szansę i zacząć. Bez spięć i napięć. Po prostu zacząć i powolutku, powolutku dochodzić do wprawy. Nie ma innej drogi.” – przekonuje autorka i z humorem oraz lekką ironią wprowadza czytelnika w ABC gotowania. Wielokuchnia to pozycja i dla zupełnie początkujących i dla średnio zaawansowanych, a przede wszystkim dla tych, którzy chcą gotować bez stresu i przymusu, tylko normalnie i smacznie. Przyznam się, że i ja z moim ponad dwudziestopięcioletnim doświadczeniem w kuchni, po jej przeczytaniu odważę się i wreszcie zrobię te gołąbki…
Agata Puścikowska, Wielokuchnia, Kraków 2015
Leave a Reply