Podróże i zwiedzanie

ORIENTALIA – Wielka buddyjska stupa w Katmandu

W drodze powrotnej z Himalajów nasz śmigłowiec zatoczył duże koło nad olbrzymią okrągłą budowlą, z umieszczonym na środku hełmem giganta ze złotą szpicą, pośród morza podobnych do siebie budynków, które stanowią centrum stolicy Nepalu. Moi towarzysze podróży wyjaśnili mi, że jest to wielka buddyjska stupa. W sanskrycie samo słowa stupa oznacza tyle, co kopiec albo szczyt. Ten kształt jest najpopularniejszą formą świątyni buddyjskiej. Od ponad dwóch i pół tysiąca lat stupa jest dla buddystów pradawnym symbolem oświeconego umysłu. Ta forma architektoniczna bierze swój początek w Indiach, skąd buddyzm w ciągu stuleci rozprzestrzenił się na całą Azję. Stupy nazywane są także czortenami, thupami, czajtiami, pagodami lub dagobami.

Następnego dnia udaliśmy się z Charlesem na odwiedzenie tego szczególnego miejsca, wyglądającego tak intrygująco z góry. Po przekroczeniu bramy i wykupieniu biletu, w nozdrza uderza specyficzny zapach, odór tutejszych kadzideł. Okrągły plac wypełnia tłum pielgrzymów i turystów, wymieszanych z buddyjskimi mnichami. Nic nie stoi w miejscu, wszystko jest tutaj w ciągłym ruchu, w rytm obracanych modlitewnych młynków, z których największe dochodziły do dwóch metrów wysokości. Niektórzy pielgrzymi obchodząc stupę dokoła to kładą się, to powstają w modlitewnym transie. Poruszają się w kręgu wytyczonym przez biały murek, w którego niszach po zewnętrznej stronie znajduje się 147 młynków modlitewnych, obracanych przez przybywających wiernych. Złota szpica rzucająca się w oczy w centrum budowli to Drzewo Życia, owinięte mantrami i naładowane dobrą energią podczas specjalnej ceremonii. Co ciekawe, kult odbywa się na zewnątrz budowli, ludzie chodzą obok albo na powierzchni stupy. Do środka nikt nie wchodzi. W jej wnętrzu znajduje się skarbiec wypełniony różnymi przedmiotami. Jak wierzą buddyści, im większa jego wartość, tym silniejsza będzie później energia stupy wypromieniowywana z niej we wszystkich kierunkach świata.

image1

W jej wnętrzu według tradycji znajdują się relikwie Buddy Kashyapy, stąd druga nazwa stupy to Khasti. Inna jej nazwa to stupa oświecenia albo Bodhi stupa, lub też Jhyarung Kashyor. Budowla sama w sobie zawiera głęboką symbolikę. Kopuła stupy osadzona na bazie ma symbolizować glob ziemski. Trzynaście stopni schodów wyobraża trzynaście etapów, które dana osoba ma przejść, zanim osiągnie oświecenie. Na każdej stronie stupy istnieją dwie pary gigantycznych oczu, które reprezentują wiedzę i współczucie. Nad nimi wyobrażone jest trzecie oko. Pod oczami umieszczony jest nepalski znak ek, który symbolizuje jedność. Nad oczami Buddy wznosi się budowla przypominająca swoją formą ul, składający się z 13 poziomów, co symbolizuje etapy, na które należy się wznieść, aby osiągnąć nirwanę. U podstawy stupy znajdują się młynki modlitewne, z mantrą wewnątrz, czyli swego rodzaju modlitwą do ciągłego powtarzania, ze słowami om mani padme hum, co znaczy pozdrawiam klejnot lotosu. Pielgrzymi, obracając młynkami, rozsyłają modlitwę na cały świat. U podstawy stupy w złotych kioskach znajdują się figury reprezentujące Dhyani Buddów: Vairocana, Ratnasambhawa, Amitabha, Amocha Siddhi i Aksobhya i shakti (żony). Są to bóstwa, które przedstawiają pięć cech buddyjskiej mądrości. Mówi się, że gdy Budda naucza, promienie kosmiczne wychodzą z trzeciego oka i działają jako przekazywane wiadomości  dla niebiańskich istot tak, żeby również one mogły zejść na ziemię aby słuchać jego nauczania. Istoty niższe od człowieka nie mogą dotrzeć do ziemi i słuchać Buddy, ale promienie kosmiczne mogą ulżyć ich cierpieniu. Liczne rzeźby przedstawiające Buddę znajdują się w czterech częściach stupy, w otoczeni małych posążków wotywnych.

Stupa w Katmandu jest jednym z największych buddyjskich pomników na świecie. Boudha stupa posiada 35 m średnicy, 43,25 m wysokości i zajmuje powierzchnię 6756 m². Nie ma zgodności co do czasu jej powstania. Według kroniki Gopālarājavaṃśāvalī miała powstać na przełomie VI i VII wieku, za panowania króla Śivadeva. Inne źródła przypisują jej budowę królowi Tybetu Songcenowi Gampo, którego panowanie przypadało również na VII wiek. Większość jednak skłania się do opinii, że ta olbrzymia stupa powstała dopiero w XIV w.

Jako jedno z najważniejszych miejsc dla buddystów, stupa stanowi przedmiot wielu legend i opowieści. Jedna z nich, zawarta w dziele pt. Ukryty skarb guru Padamasambhava, mówi, że po śmierci Buddy Kashyapy pewna wdowa o imieniu Ma Jhyazima, pragnęła złożyć Buddzie wielką ofiarę. Następnie zwróciła się do miejscowego króla o pozwolenie na wzniesienie świątyni. Król wyraził zgodę, ale postawił warunek, że świątynia może zajmować obszar, jaki obejmie pojedyncza wołowa skóra. Sprytna kobieta pocięła wołową skórę na wąskie rzemyki i zażądała takiego obszaru, jaki jej udało się zamknąć w kręgu wykonanym z tychże rzemyków. Gdy po wielu wyrzeczeniach i trudach kobieta wraz ze swoimi synami założyła fundamenty, wszyscy którzy na nie patrzyli, wprawieni byli w osłupienie. W sercach wielu zaczęły budzić się uczucia zawiści i zazdrości. Udali się więc do króla i prosili, aby zabronił kobiecie dokończenia budowy. Król miał na to odpowiedzieć, że wyraził już zgodę, a królowi nie godzi się zmieniać raz podjętej decyzji. Według tejże legendy ostatecznie budowę dokończyli czterej synowie wdowy.

image3

Tyle legendarna historia, a teraźniejszość jest jakby egzotyczna, ale zarazem i bardzo swojska. Pomimo tego tłumu, który zdaje się biec w poszukiwaniu transcendencji i mitycznej mądrości Wschodu, dostrzec można także zwyczajne życie, które czai się w sklepikach skupionych wokół stupy, ukrytych w przejściach pomiędzy domami albo na tarasach kafejek, skąd rozciąga się imponujący widok na świątynię i pobliski plac. Jedni w modlitewnej zadumie, inni ze zmarszczonym czołem zastanawiają się, jaką pamiątkę wybrać z tego miejsca. Krążąc pomiędzy jedną grupą a drugą, w jednym ze sklepików z pamiątkami dostrzegłem małe krzyżyki, w kolorze kremowym, z czerwonymi podcieniami. Sprzedawczyni, widząc moje zaciekawienie, dodała, chcąc zachęcić mnie do zakupu, że krzyżyki wykonane są z rogów jaka. Jednak Charles okiem znawcy sceptycznie ocenił, że to raczej przedmioty z rogów bawolich.

W sumie, nieważne z czego – ważne że postać Chrystusa była tam obecna. Przypomniała mi się wówczas Ewangelia według św. Łukasza: Powiadam wam: Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą (Łk 19, 40). Jeżeli milczymy o Chrystusie, to rzeczywiście wołają… nie tylko kamienie, ale nawet rogi jaków (albo bawołów).

O autorze

ks.abp Henryk M. Jagodziński

ur. w 1969 r. w Małogoszczu. Ukończył WSD w Kielcach i otrzymał święcenia kapłańskie. Uzyskał doktorat z prawa kanonicznego na Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie. W 1999 rozpoczął przygotowanie do służby dyplomatycznej na Papieskiej Akademii Kościelnej, którą ukończył w 2001. W tymże roku rozpoczął służbę w dyplomacji watykańskiej pracując kolejno jako sekretarz nuncjatur: na Białorusi (2001-2005) i w Chorwacji (2005-2008). W 2008 rozpoczął pracę w Sekcji ds. Relacji z Państwami w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej. W latach 2015-2018 Radca Nuncjatury Apostolskiej w Indiach, a w latach 2018-2020 w Nuncjaturze w Bośni i Hercegowinie. 3 maja 2020 Ojciec Święty Franciszek ogłosił jego nominację na Nuncjusza Apostolskiego w Ghanie i Arcybiskupa tytularnego Limosano.

Leave a Reply

%d bloggers like this: