W ostatnim czasie uczniowie mający zdawać egzamin dojrzałości otrzymali próbny test maturalny z wiedzy o społeczeństwie (WOS), a w nim, w jednym z pytań, zdjęcie mężczyzny pochylającego się nad dzieckiem w wózku, prawdopodobnie podczas spaceru. Zadanie pod zdjęciem brzmiało zaś: „Rozstrzygnij, czy zdjęcie ilustruje tradycyjny model rodziny. Swoje zdanie uzasadnij, odwołując się do fotografii”. Odpowiedź dostarczona w kluczu dowodziła natomiast, że zdjęcie nie ilustruje rodziny tradycyjnej, a proponowane uzasadnienie brzmiało: „Rodzina tradycyjna, inaczej patriarchalna, to rodzina, w której opieka nad dziećmi jest zadaniem kobiety. Natomiast mężczyzna zapewnia byt materialny i reprezentuje ją na zewnątrz”. Zadanie okazało się być na tyle kontrowersyjne, że 30 listopada Portal wp.pl podał dalej tę sensacyjną informację, powieloną kilka godzin później – już w mocno okrojonej wersji – przez portal tygodnika Wprost.
W artykułach zamieszczone są opinie zniesmaczonych rodziców tegorocznych maturzystów, którzy nie wiedzą, „co dziwnego jest w ojcu, który opiekuje się dzieckiem”. Tego typu jednoznaczne słowa doskonale sugerują, jak należy odbierać tekst i co powinno się o nim myśleć. Artykuły wywołały więc nie lada oburzenie wśród internautów. Wersję z Wirtualnej Polski przytoczyła na swoim facebookowym profilu Dorota Zawadzka (znana szerszej publiczności jako Super Niania), opatrując ją komentarzem: „Niewiarygodne to jest…. To się nie dzieje…”. Pod wpisem, ale także w wielu innych miejscach w sieci, można przeczytać komentarze wyrażające gniew i niedowierzanie. Wiele osób – często wierzących i patrzących na własne życie w tradycyjny sposób – stwierdza, że pytanie musiała ułożyć jakaś nieznająca rzeczywistości dewotka z kuratorium. Pojawiają się komentarze o tym, że rząd Prawa i Sprawiedliwości po raz kolejny strzelił sobie w stopę, wypuszczając taki ideologiczny test maturalny.
Teksty zawierają jednak w sobie podwójną manipulację. O ile bowiem portal Wirtualna Polska podaje, kto jest autorem próbnego arkusza egzaminacyjnego, o tyle – dużo bardziej w tej chwili rozpropagowany w Internecie – artykuł z Wprost już ten temat skrzętnie omija. Można jedynie przeczytać źródło zdjęcia pod fotografią z testu zamieszczoną przy artykule. Wiele osób, słysząc słowa „próbna matura”, wyobraża sobie ludzi z Ministerstwa Edukacji przygotowujących z pomocą kuratorów pytania. Tymczasem rząd, kuratorium ani Centralna Komisja Egzaminacyjna nie mają z próbnymi testami maturalnymi nic wspólnego. Żadna z organizacji związanych z rządem nie tworzy testów próbnych – tym zajmują się prywatne wydawnictwa. One to, układając przykładowe zadania, mają w swoim największym interesie rozpropagowanie ich tak, by wyglądały na oficjalne materiały egzaminacyjne. Niektórym się to bardzo dobrze udaje. 1. grudnia Centralna Komisja Egzaminacyjna, prawdopodobnie pod wpływem afery związanej z niefortunnym pytaniem, wydała więc orzeczenie, w którym zaświadcza: „Uprzejmie informuję, że Centralna Komisja Egzaminacyjna oraz okręgowe komisje egzaminacyjne nie uczestniczą w opracowywaniu bądź przeprowadzaniu tzw. próbnych egzaminów maturalnych przygotowywanych przez podmioty komercyjne, np. wydawnictwa”. W tym przypadku test z WOSu powstał w wydawnictwie Operon, najpopularniejszym wydawnictwie zajmującym się przygotowywaniem testów próbnych do matury i egzaminu gimnazjalnego. Sam Operon zresztą znany jest od wieloletniej owocnej współpracy z „Gazetą Wyborczą”, czego można się dowiedzieć natychmiast po wejściu na stronę internetową wydawnictwa. To „Gazeta Wyborcza” od lat reklamuje testy Operonu, a także zamieszcza te testy na swoich łamach. A już „Gazetę Wyborczą” trudno podejrzewać o współpracę z rządem PiSu celem propagowania „tradycyjnego modelu rodziny”.
Druga manipulacja dotyczy zaś samej treści pytania. W jakim stopniu zadanie z próbnej matury miałoby być kontrowersyjne czy kuriozalne? W przytoczonej wcześniej wypowiedzi jednej z matek czytamy, że nie ma nic dziwnego w mężczyźnie opiekującym się dzieckiem. Nie sposób się z tym nie zgodzić! Ale przecież pytanie testowe nie brzmiało „Co jest dziwnego w mężczyźnie opiekującym się dzieckiem?” Nie dotyczyło ono żadnych zagadnień ideologicznych ani nie proszono w nim o wyrażenie własnej opinii na temat najlepszego podziału obowiązków w rodzinie. Nie zapytano uczniów o to, jaki jest idealny albo współcześnie akceptowalny model rodziny. Poproszono o stwierdzenie, czy zdjęcie przedstawia tradycyjny model rodziny. Pytanie miało sprawdzić wiedzę uczniów z zakresu wiedzy o społeczeństwie: czy znają definicję pojęcia „tradycyjny model rodziny”. A jaka jest ta definicja? Nie trzeba daleko szukać. Strona internetowa wos.org.pl informuje na przykład, że „na podstawie kryterium układu stosunków pracy zawodowej w rodzinie można wyróżnić rodzinę tradycyjną, w której pracuje tylko mąż i ojciec, a żona i matka prowadzi gospodarstwo domowe”. Przeciwstawia to pojęcie typowi rodziny, w której pracuje oboje rodziców.
Jeśli zatem test egzaminacyjny zawiera pytanie, czy dane zdjęcie przedstawia tradycyjną rodzinę, to tak naprawdę chodzi o to, czy na tym zdjęciu widać rodzinę, w której ojciec pracuje, a matka zajmuje się dzieckiem. I odpowiedź na to pytanie jest prosta: nijak nie da się tego odczytać z przywołanego zdjęcia. Ani autor testu, ani nikt inny nie próbuje ideologizować poprzez ocenianie takiego czy innego typu rodziny (patchworkowej, nuklearnej czy tradycyjnej właśnie), a jedynie sprawdza wiedzę uczniów na temat znanych w społeczeństwie typów rodzin. Oburzenie wynika zatem nie z tego, że ktoś (zapewne rząd PiSu) próbuje przemycić w próbnym teście maturalnym swój światopogląd, lecz z niewiedzy uczniów, którym wydaje się, że wiedza o społeczeństwie to nauka, która dopasowuje się do dominującego światopoglądu, a już z pewnością do tegoż światopoglądu powinna się dopasować tradycja.
Potwierdza to wypowiadający się w artykułach nauczyciel WOS-u, przedstawiony jako Grzegorz, który stwierdza że „Według współczesnej socjologii, tradycyjny model rodziny to taki, w którym oboje partnerów pracuje, opiekuje się dziećmi i dzieli obowiązki. Jeśli weźmiemy stary podręcznik z lat 50. XX wieku, to tam faktycznie przeczytamy, że rodzina tradycyjna to model patriarchalny, gdzie mężczyzna utrzymuje wszystkich członków i reprezentuje ich w społeczeństwie”. Tego typu wypowiedzi przywodzą na myśl przezabawną scenę z komedii „Miś”, w której padają słowa: „narodziła się nowa, świecka, tradycja ”. Kiedyś może tradycyjny model rodziny to był taki, w którym ojciec pracował, ale dzisiaj tak już nie jest. W odpowiedzi na to kuriozum, powtarzane od lat, jakoby nowa „tradycja” mogła zastąpić starą, warto przytoczyć jeszcze jeden cytat z tego samego filmu Barei, z jednej z ostatnich scen: „tradycją nazwać niczego nie możesz. I nie możesz uchwałą specjalną zarządzić, ani jej ustanowić. (…) Tradycja to dąb, który tysiąc lat rósł w górę. Niech nikt kiełka małego z dębem nie przymierza! (…) A to co dookoła powstaje od nowa, to jest nasza codzienność, w której my żyjemy”. Prosty tekst z filmu tłumaczy wszystko: że tradycja pozostaje tradycją nawet wówczas, gdy rzeczywistość wokół się zmienia. Tak samo wygląda sprawa z socjologiczną definicją rodziny tradycyjnej. Ta jest jasna, konkretna, nawet jeśli dziś propagowane i wystawiane na piedestał są inne typy rodzin (jak choćby ten, w którym obowiązuje jednakowy podział ról).
Twórcom próbnego testu maturalnego mogło chodzić o różne rzeczy. Od sprawdzenia wiedzy uczniów na temat pojęć dotyczących rodziny, po próbę wywołania awantury i zrzucenie odpowiedzialności na rząd. To jednak nie ma znaczenia, ponieważ zastosowano w całej sprawie podwójną manipulację. Wdrukowano wielu ludziom (wystarczy przejrzeć komentarze), że rząd próbuje wciskać w testy maturalne swoją ideologię, oraz wmówiono, że autorzy tekstu uznają za słuszny tylko jeden typ rodziny. A tak naprawdę wystarczyło poznać definicję. Tymczasem maturzyści się nie nauczyli, rodzice się oburzyli, a ponieważ od roku Polską rządzi Prawo i Sprawiedliwość, które do tego ostatnio z rozkoszą manipuluje przy edukacji, to wszystko musi być winą PiSu.
Foto: Foter.com
Świetny tekst.