Tańczyć w deszczu to żyć TU i TERAZ. Nie przeszłością i rozpamiętywaniem, co się wydarzyło (albo nie wydarzyło), nie zamartwianiem o jutro, które jest przecież jeszcze owiane tajemnicą. Bez odkładania wszystkiego na potem…
Nie zmienię pracy, bo przecież staramy się o dziecko. Jak się uda, to okaże się, że jestem nieodpowiedzialna – dopiero zaczęłam pracę, a tu już ciąża, macierzyński etc. I to zataiłam, a pewnie taki ruch planowałam od dawna…
Na urlop we dwoje? Nuda… Gdybyśmy mieli dzieci… Można by było im pokazać kawałek świata, zorganizować wycieczki, byłaby motywacja… A dla nas? Po co?…
Kurs językowy? Czy ja wiem… Teraz nie potrzebuję, a przecież za chwilę będę w ciąży, zajmę się domem… Szkoda pieniędzy.
Mam koordynować projekt? Ale jak ja mogę wziąć odpowiedzialność za cokolwiek długoterminowego, jak przecież za miesiąc, dwa, góra trzy, będę w ciąży!
I tak czas mija… Bo mija miesiąc, dwa, „góra trzy”, rok, dwa, kolejne… A my stoimy w miejscu, bo… czekamy…
Znacie to? Na pewno znacie.
A przecież bezdzietność to ani wina, ani kara… To po prostu rzeczywistość, którą musimy przyjąć i w której ŻYĆ. Żyć pełnią życia. Marzyć i spełniać marzenia. Żyć w zgodzie z sobą samymi – nie pod dyktando otoczenia. Wychodzić do ludzi, snuć i realizować plany, wspinać się po szczeblach kariery czy górskich szczytach – co, komu w duszy gra. A jeśli mamy zostać rodzicami, to nimi zostaniemy: w najlepszym dla nas czasie.
Nie zapominajmy żyć, czekając na nowe życie!
Leave a Reply