Dziś chciałabym krótko odnieść się do Dnia Życia Konsekrowanego. Otóż opowiadałam Państwu kiedyś o mrówkach, czyli o rodzinach wielodzietnych. Teraz z tamtych wszystkich dzieci wyrośli już dorośli ludzie i idą swoimi własnymi drogami życiowymi. A opisałam trzy przypadki. W pierwszym była szóstka dzieci – już prawie wszystkie są samodzielne i wyfruwają po kolei z gniazda. Ogólny kierunek to własny rozwój, droga naukowa, a nawet artystyczne zamiary. Dumni rodzice powoli mogą odetchnąć.
Następny przypadek, to też była czwórka. W Boże Narodzenie w ścisłym gronie znaleźli się rodzice, dzieci, zięć i synowa, i troje kolejnych potomków. Piękne nowe drzewo genealogiczne. Czyli – inwestycja w rodzinę. Świeżo upieczeni dziadkowie nie kryli dumy i wzruszenia.
W ostatniej zaś rodzinie, też z czwórką dzieci, dwoje wybrało drogę duchową, i poszli do zakonu. Dziewczyna i chłopak. Taki zbieg okoliczności. Dostałam od ich rodziców cudne foto tej dwójki, dodatkowo okraszone matczyną łzą szczęścia przez telefon…
Przy okazji pewnych uroczystych dni w naszej parafii bywają dodatkowe liturgie, także 2-go lutego, a o godzinie 12 w południe – msza połączona z Godziną Łaski. I czytane są z tej okazji intencje. Dużo tych intencji. Przede wszystkim o zdrowie. Ale także o: dobrą pracę, wieczne odpoczywanie, wyzwolenie z nałogów, o łaski dla rządzących, o załatwienie pomyślne różnych spraw, o długie życie, i tak mogłabym cytować jeszcze długo. Ale jakoś nie zauważyłam żeby ktoś modlił się o duchowną drogę dla dziecka. Bo powołanie przychodzi samo i czasem w najmniej oczekiwanym momencie. Wypływa po prostu z głębi ludzkiego serca i z potrzeby duszy. Tak to bywa.
Leave a Reply